codziennie to robimy by nas nie znaleziono z rudowłosą jesteśmy już na stopniu chłopak dziewczyna uważamy to za całkiem normalne lecz nie ma mi nic przeciwko jeżeli pocałuje jakąś dziewczynę po prostu wystarczy jej że może być u mego boku za to bardzo mi się spodobała że nie bierze nic na poważnie dlatego ją kocham i nie mam zamiaru póki co korzystać z "przepustki" dobra czas wrócić do teraźniejszości przestałem patrzeć w księżyc i wróciłem do jaskini i przytuliłem się do rudowłosej piękności powoli otworzyła swe błękitne niczym tafle wody oczy po czym mnie brutalnie pocałowała
oddawałem pocałunek nasze języki rozpoczęły walkę o dominacje swą lewą ręką zaczęła mierzwić
moje przydługie włosy w końcu się ode mnie odkleiła już nie długo początek dnia a ona już od przyjemności.
-Jak się spało?-spytałem z lekkim uśmiechem.
-Dość dobrze do momentu gdy odczułam twoją obecność.-powiedziała łagodnie będąc uśmiechniętą.
-Aż tak duży mam wpływ na twoje życie?.-zapytałem zabawnie poruszając
-Głupek.-powiedziała lekko zarumieniona.
-Ale tylko twój.-powiedziałem po czym lekko musnąłem jej wargi chciałem już sobie odpuścić lecz bardziej się do mnie przysunęła przez pocałunek przerodził się w dziki namiętny i dłuższy po paru minutach dziewczyna w końcu odpuściła.
-Rany i jak ja mam żyć codziennie jestem napastowany przez.-powiedziałem śmiejąc się co zdanie.
-Ty zaczynasz ja kończę.-powiedziała z uśmiechem.
-W sprawach intymnych jest inaczej.-powiedziałem z seksownym tonem kobieta doznała ogromnych rumieńców.
-Idiota.-powiedziała po czym walnęła mnie lekko w klatkę piersiową.
-Inteligenty i przystojny facet chciałaś powiedzieć.
-Tak miałam to na końcu języka a tak poważniej kiedy się wybieramy.-powiedziała już poważnym tonem.
-Możemy już się wybrać gdy będziemy na miejscu pójdziemy do jakiejś knajpki i zjemy ciepły posiłek.-powiedziałem spokojnym tonem.
-Dobrze ale najpierw się ogarnijmy zwłaszcza ty nie będziesz przecież w piżamie podróżował.-wskazała na mnie palcem przejrzałem się dokładnie rzeczywiście żeby było śmieszniej chodziłem boso ech cały.
Sięgnąłem po plecak w którym były moje ubrania nałożyłem na siebie białą obcisłą bluzkę na nogi błękitne jeansy a na stopy buty ninja na górę nałożyłem czarny płaszcz na którym widniały czerwone płonienie zdobyłem go nie dawno kupiony tak samo jak moja katana którą schowałem do pochwy i nałożyłem na plecy czas zacząć dzień zacząłem wszystko szykować do plecaka który założyła rudowłosa będąc już przyszykowanymi wybraliśmy się w drogę do wioski byleby normalnie odpocząć zaczęliśmy skakać po gałęziach nie powiem podczas drogi wiele rozmawialiśmy niebieskooka sądzi że powinienem wrócić do konohy moim zdaniem nie jest to konieczne nie widzę powodu aby wracać nic mnie już tam nie trzyma w końcu dotarliśmy na miejscu wioska jak wioska domy wykonane z desek za to dużo jest straganów oraz sklepów będę musiał się rozejrzeć dla pewności.
-Kochanie pójdę się rozejrzeć dla pewności ty jeśli byś mogła wynajmij nam jakiś pokój.-powiedziałem pogodnie z uśmiechem na ustach dziewczyna kiwnęła twierdząco i złożyła krótki ale porywczy pocałunek.
W końcu poszedłem w poszukiwaniu silnych skupisk chakry mam nadzieję że nikogo tu nie ma z Konohy zwłaszcza jeśli to anbu po ponad godzinie poszukiwań nie znalazłem nic podejrzanego postanowiłem pójść w leśne tereny mym oczom ukazał się piękny widok cudowne głębokie jeziorko tego było mi trzeba zdjąłem ciuchy i jedynie w bieliźnie wszedłem do chłodnej odprężającej wody moje mięśnie od dawna nie odczuwały odpoczynku mógłbym tu spędzić cały dzień co jest do cholery? nagle odczułem ogromne zasoby chakry niemożliwe od razu wyszedłem z wody i się szybko przebrałem to on kurwa myślałem że udało mi się im uciec jednak się myliłem nie doceniłem ich mym oczom ukazał się widok czterech mężczyzn lecz ten po środku przykuł moją uwagę ze względu na największe zasoby jest to długowłosy brunet który jest dość muskularny jest to widoczne zwłaszcza w stroju anbu pozostali nie przykuwają mojej uwagi zwykłe płotki.
-Kopę lat Naruto się nie widzieliśmy.-powiedział spokojnym tonem brunet.
-To prawda ale nie zobaczymy się przez kolejne lata.-powiedziałem z stoickim spokojem.
-Przykro mi Naruto ale z rozkazu youndaime hokage masz zostać przyprowadzony żywy do konohy nie musimy od razu walczyć.-powiedział troche agresywniej.
-Ech nigdy nie zaznam spokoju no nic posmakujecie trochę mej boskiej mocy.-powiedziałem spokojnym tonem.
Cała czwórka zaczęła na mnie nacierać ja jedynie stałem niewzruszony nim gdy brunet był za mną z myślą że mnie uszkodził doznał szoku cała trójka została wybita a ja użyłem jedynie natury wiatru nad którą panuje nawet bez pomocy pieczęci brunet wyjął z swój miecz i zaczął nacierać ja również w końcu było słychać brzdęk metalu odbiliśmy się od siebie włożyłem szybko miecz do pochwy a na mej lewej ręce pojawiła się ciemna kula tego nie może uniknąć on przywołał swoje chidori zaczęliśmy nacierać w końcu użyłem teleportu i miałem go zaatakować lecz się odbiłem jak to możliwe? dopiero zauważyłem aktywował swojego susanoo.
-Pokaż mi swojego susanoo którym mnie pokonałeś zobaczmy kto jest silniejszy.-spojrzałem na niego on mówi poważnie.
-Rozumiem że chcesz zginąć w tak młodym wieku no dobra spełnię twe życzenie.-powiedziałem opanowanym tonem po czym zamknąłem oczy otwierając je jego oczom ukazał się mo mangekyou sharingan.
Teraz to sobie przeskrobał zaczął we mnie strzelać strzałami ja jedynie spaliłem je za pomocą amaterasu biedaczek w tej formie jestem niepokonany a co dopiero susanoo był w szoku było to widać trochę dziwne jego oczy wyglądają inaczej rozumiem przeszczepił oczy z Itachim stąd ten ogrom chakry szkoda że marnuję się potencjał ech zaczął na mnie nacierać skoczył w powietrze a łuk jego susanoo przeistoczył się w miecz rozumiem chcę mnie przeciąć zabawne był coraz bliżej lecz jego cios sparował miecz należący do mojego krwisto czerwonego susanno Sasuke oddalił się lekko po czym zaczął walczyć w zwarciu atakuje ciągle mieczem w prawej ręce mego potwora pojawił się kolejny miecz odciąłem rękę tej filetowej kreaturze znacząco się oddalił nie ma ucieczki od pola walki w końcu dezaktywował swojego sharingana ja dezaktywowałem jedynie susanoo.
-Nawet posiadając wiecznego mangekyou sharingana jesteś słabszy ode mnie choź ja posiadam limity żenujące.-powiedziałem kpiąco.
-Słabszy powiadasz zobaczymy jak poradzisz sobie z tym.
Po chwili zaczął strzelać we mnie ogromnymi ognistymi kulami zdążyłem wyjąc swój miecz przeciąłem prawie każdą kulę tylko dwoma z pięciu trafił zniszczyłem sobie ciuchy on też nie wygląda najlepiej obaj jesteśmy wykończeni bez kuramy moja walka trwa krócej do tego dodaj sharingana który pobiera dużo chakry jeszcze mangekyou sharingana rzuciłem kunaimem w stronę bruneta po czym się teleportowałem i prosto w brzuch zaatakowałem ogromnym rasenganem skulił się w kłębek złapałem go mocno za kark aby patrzał mi w oczy wrzuciłem go w tsyukomi przy okazji wywaliłem go dalej ode mnie źle się czuje od razu dezaktywowałem wzrok zacząłem rzygać krwią spojrzałem dokładniej na siebie mam ranę na lewej dłoni rozumiem najwyraźniej udało mu się mnie drasnąć na tyle dobrze że otruł mi ciało miałem zrobić pieczęć lecz zostałem sparaliżowany położyłem się na ziemi nagle zobaczyłem całego zakrwawionego bruneta niezły spuściłem mu wpierdol.
-Sprytnie nasączyłeś miecz trucizną sprytne posunięcie.-powiedziałem z wymuszonym uśmiechem.
-Dzięki ty też jesteś niezły lecz to czas na twój sen.
-Kurwa poczekaj.-nagle poczułem więcej chakry kurama do mnie weszła dzięki bogu inaczej miałbym komplikacje lecz i tak w końcu zemdlałem.
Oczami Sasuke:
Minęły trzy godziny odkąd wróciłem do wioski aktualnie blondyn jest w szpitalu ja jedynie siedzę i czekam aż odzyska przytomność za niedługo ma wpaść tutaj Sakura przez blondyna zerwała ze mną
nic na to nie poradzę a zmuszać jej nie będę ale zauważalne jest iż Naruto się zmienił podczas walki zachował się z zimna krwią nie jest taki impulsywny jak kiedyś a jego oczy jak to możliwe że osoba nie należąca do mego klanu posługuje się lepiej tym darem niż ja to nie do pomyślenia zwłaszcza iż moje techniki są naprawdę silne to tylko dzięki zatrutej katanie wygrałem w końcu usłyszałem charakterystyczne otwarcie drzwi pewnie to Sakura spojrzałem się w tą stronę ujrzałem rudowłosą
kobietę jej oczy są nieskazitelnie błękitne niczym niebo spojrzała na mnie przez chwile po czym skupiła sie na blondynie trzeba zaznaczyć iż w rękach ma ogromne torebki pewnie była na zakupach
nagle obie torby położyła na krześle a sama zbliżyła się do blondyna po czym go pocałowała co to ma znaczyć? nagle niebieskooki się obudził.
-W końcu wstałeś kochanie.-powiedziała z promiennym uśmiechem po czym znów go pocałowała tym razem oddawał pocałunek w końcu przestali.
-Jak milo zaczynać od rozkoszy widzę że kupiłaś mi ciuchy dziękuję.-powiedział do niej z promiennym uśmiechem to nie jest ten Naruto którego znam nagle spojrzał sie do mnie poważnym wzrokiem po czym zaczął.
-Co ty tu robisz?
-Czekałem na ciebie masz udać się do czwartego.-powiedziałem poważnie.
-Nie musiałeś przychodzić sam to wiem.-powiedział poważnie wstał sięgnął po jedną z toreb po czym się ucieszył nałożył na siebie mocno granatowe obcisłe jeansy na stopy buty ninja potem sięgnął po drugą na górę założył białą zapinaną koszulkę z kołnierzem a na to wszystko czarną skórę
wygląda przerażająco zauważyłem że na kark nałożył czarną opaskę z przekreślonym znakiem konohy.
-Rozumiem że już nie chcesz należeć do konohy?-zapytałem.
-Nie należę od dziecka do tego przeklętego kraju jeśli pozwolisz pojdę wraz z moją kobieta do siedziby.-powiedział na odchodne.
Oczami Naruto:
Wraz z rudowłosą która trzyma obie torby w rękach zaczynaliśmy powoli schodzić ze szpitala trochę rozmawialiśmy podczas chodzenia gdy już wychodziłem ze pomieszczenia walnąłem o kogoś głową cholera lekko mnie boli nagle spojrzałem na sprawcę którym okazała się być różowo włosa kobieta
Sakura? nagle dziewczyna spojrzała na mnie oczami pełnymi nadziei nagle się do mnie przytuliła cholera Kurama to widzi ale ona się z tego cieszy? co tu jest grane? nagle coś we mnie pękło zamiast odepchnąć dziewczynę bardziej ją do siebie wtuliłem nie przerywała wręcz przeciwnie pasowało jej to nagle spojrzałem na zielonooką ona płakała wtuliła się we mnie jeszcze bardziej rozumiem sądzi iż moje odejście to jej wina bardzo się myli ale nie mam zamiaru jej przeszkadzać skoro płacz jej pomoże to tym lepiej po dłuższym czasie dziewczyna przestała płakać.
-Naruto przepraszam za wszystko za to że to widziałeś.-powiedziała dobitym.
-Sakura przykro mi to mówić ale niestety i tak to nic nie zmieni przeprosiny nie odwrócą bólu jaki odczuwałem podczas tego dnia.-powiedziałem opanowanym tonem zielonooka była przerażona spojrzałem jej prosto w oczy i aktywowałem sharingana i wprowadziłem ją w iluzję która pokazała wszystko związane z tamtym dniem uczucia myśli i najważniejsze ból który doprowadził mnie do mangekyou sharingana.
Zostawiłem dziewczynę samą sobie poszedłem sam Kuramę wchłonąłem nie mam zamiaru się kłócić pójdę do tej siedziby i chyba znowu ucieknę nie powiem postąpiłem okrutnie zostawiając ją sama ale jak ona mnie potraktowała 2 lata musiałem cierpieć i robić wiele rzeczy treningów poznawać wiele osób ech życie w końcu byłem na miejscu gdy wszedłem do budynku wszyscy zaczęli na mnie złowrogo ja oddałem im to z nawiązką ich gniew przerodził się w przerażenie i oto chodzi wszedłem do drzwi bez pukania ujrzałem ojca jest wyższy bardziej muskularny jest to bardzo zauważalne zamknąłem drzwi i usiadłem na krzesło.
-Witaj synu na wstępie powiem iż twoje zachowanie było karygodne i tym razem nie pozwolę ci uciec.-powiedział dość agresywnie.
-Po co te nerwy i tak ucieknę i tak ochrona nadal jest słaba straż jestem tu tylko dlatego iż Sasuke miał otruty miecz nic więcej.-powiedziałem chłodno.
-Od tego wydarzenia wiele się zmieniło prawda jest taka iż nie uciekniesz tak łatwo będziesz prawowitym mieszkańcem i ja oto zadbam.-powiedział surowym tonem ojciec.
-Czemu ci tak bardzo na tym zależy?
-Jesteś moim jedynym synem i nie pozwolę byś popełniał błędy jeśli da się je naprawić
-Synem powiadasz? szkoda że nie usłyszałem tego od ciebie gdy wymordowałem grupkę marnych ninja w wieku 10 lat jedyne co o mnie wiesz to to że jestem twoim synem nic więcej.-powiedziałem obojętnie chciał mi dać z liścia lecz złapałem rękę i puściłem po czym wstałem.
-Dobra skoro to już koniec pogaduszek to ja wracam tam skąd przyszedłem.-powiedziałem z złowrogim uśmieszkiem.
Zacząłem biec w kierunku okna przez które się się wydostałem ojciec spojrzał na mnie ze zdziwieniem zignorowałem to i zacząłem kierować się w kierunku bramy jeszcze trochę nagle odczułem potężne zapasy chakry nie możliwe należą one do ojca on mnie goni nie dziwie mu się jego
ogromy chakry są identyczne do moich jakim cudem zatrzymałem się dopiero przy bramie nie odbędzie się bez walki nagle za ojcem zgromadziła się ogromna liczba anbu i jouninuw cholera dużo ich ojciec jedynie wskazał w mym kierunku i wszyscy zaczęli na mnie nacierać stałem w bez ruchu po czym aktywowałem susanoo dokładnie użyłem mangekyou sharingana zacząłem wszystkich zabijać za pomocą ogromnego miecz już po nich jedyne co ujrzałem to mnóstwo trupów jedynie mój ojciec przeżył po czym spojrzał na mnie smutno.
-Nie pozostawiasz mi wyboru synu.-powiedział załamanym tonem po czym poczułem ogromny ból dezaktywowałem sharingana wraz z nim mojego strażnika nie możliwe jakim cudem jest aż tak szybki na dodatek zadał mi aż tak silny cios.
Podniosłem się nie mogę teraz przegrać nie mam zamiaru wracać był naprzeciwko mnie wytarłem krew z mych ust i przyzwałem swą katanę którą po chwili trzymałem ową rzecz w dłoni zacząłem na niego nacierać lecz blondyn zniknął nagle pojawił się z tyłu atakując kunaiem lecz ja sparowałem cios wystawiając miecz za swymi plecami po czym odwróciłem się i zacząłem zadawać ataki ciągle pudłowałem lecz w końcu kopnąłem go w brzuch i zadałem cios mieczem prosto w klatkę piersiową rozdzierając ciuchy po czym uformowałem pieczęć i w jego kierunku zaczęła nacierać ogromna kula ognia która zadała ogromne obrażenia w końcu wstał cały wykrwawiony po czym wyparował w kłębie dymu klon? gdzie za tym oryginał dość szybko dostałem odpowiedź w postaci kopniaka prosto w twarz ledwo się utrzymałem na nogach szybko przebiłem mu brzuch dzięki katanie która została wbita w jego ciało zaraz co on robi zaczął się do mnie przybliżać aż w końcu wbił mi kunaia prosto w brzuch po czym zniknął w kłębie dymu kolejny klon co to kurwa ma być? zaczyna mnie to drażnić
włączyłem wyczuwanie chakry oryginał jest przede mną w końcu wyjąłem wbitego kunaia z mego brzucha po czym rana się zregenerowała nie zrobiło to ns nim wrażenia chrzanić to w jego kierunku zaczęły nacierać dwa ogromne ogniste smoki które przyzwałem tylko jeden był w stanie go poturbować wstał z ziemi i wytarł krew z swej twarzy po czym zaczął nacierać na mnie z rasenganem w ręce zrobiłem unik lecz on się teleportował nagle poczułem ból znacznie się odbiłem od bramy wbity byłem w jakiś budynek lecz wstałem jestem lekko wykończony o rany na szczęście nie używam chakry Kuramy zebrałem w swej ręce mrocznej chakry po czym uformowała się bijuu dama to coś znacznie silniejszego niż rasengan zacząłem nacierać wiedziałem że zaatakuję rasenganem obaj zadaliśmy atak muszę trzymać się ziemii inaczej się znowu odbiję chyba że teleportowałem się i zadałem atakiem prosto w plecy znacznie się odbił jego ciuchy były już do zniszczenia moje w sumie też rozerwałem górną część przez co było widać moje muskularne ciało mój ojciec postąpił tak samo wyrzucając w kąt płaszcz hokage nagle się teleportował jest przede mną wbiłem mu prosto miecz w brzuch to klon cholera kiedy przestanie się ze mną bawić nagle poczułem
ogromny ból jest za mną wbił we mnie rasengana kurewsko boli znacznie się oddaliłem szybko się zregenerowałem nagle przeskoczyłem zaatakował z góry odama rasenganem nieźle jego chakra praktycznie nie zmalała silny jest to fakt nie dał mi odpocząć od razu na mnie naciera wyrzuciłem miecz również na niego zacząłem nacierać po czym zadałem cios prosto w twarz lecz on się obronił po czym wytrącił mnie z równowagi gdyż skosił mi nogę chciałem wstać lecz on wystawił na mnie mój własny miecz jest cholernie silny lecz nie przemyślał jednego jego ręka zaczęła płonąć czarnym płomieniem nagle puścił mój miecz nadal płonie wziąłem miecz do ręki po czym zniknął aktywowałem mangekyou sharingana i tylko powiększyłem płomień nawet nie krzyczy jest cholernie silny w końcu dezaktywowałem wzrok on jedynie upadł na jedną nogę nic więcej jest nieźle zmasakrowany nagle poczułem ból spojrzałem za siebie jego klon wbił mi jakiegoś grubego kunaia co to ma być moja regeneracja już mi nie pomoże niestety nie działa ona ciągle poza tym jakim cudem może być aż tak szybki wkurza mnie to nie ważne ile przejdę jakiego bólu doznam zawsze będę gorszy dość nie dam się tak łatwo jednym ruchem wyciągnąłem kunaia i rozciąłem nim głowę klona nagle zacząłem emanować mroczną chakrą czarna poświata aż ode mnie emanowała ojciec jest przerażony widać strach w jego oczach zakończę to przyzwałem swój miecz i zacząłem nacierać miałem już rozciąć mu głowę lecz nagle się oddaliłem co jest do cholery na szczęście utrzymałem równowagę mym oczą ukazał się widok braci Uchiha oraz Sakury która ma ręce zaciśniete w pięści a braciszkowie od razu uaktywnili susanoo.
-Naruto wróć do konohy inaczej użyjemy całej swej mocy by cię powstrzymać.-powiedziała zielonooka.
-Ja połowę życia poświeciłem by być przy tobie lecz miałaś to gdzieś nie mam wyboru pokaże wam czym jest posiadanie w sobie obu zakazanych mocy.-po tych słowach spłynęły łzy z oczu dziewczyny zraniłem ją naprawdę nie chciałem lecz w takiej sytuacji nie ma to znaczenia.
-Kuramo będę musiał tego użyć.-powiedziałem w myślach do rudowłosej.
-Jesteś tego pewien wiesz że to ma limit czasowy i zadaje ogromne obrażenia użytkownikowi?-powiedziała poważnie.
-Tak zdaję gdy będe nie przytomny przejmij moje ciało i ucieknij jak najdalej dobrze?-zapytałem dla pewności.
-Dobrze.-powiedziała spokojnym tonem.
Nagle moje oczy się zmieniły uaktywniłem rinnegana dokładnie uwolniłem cała swoją moc lecz ma to swój koszt nie opanowałem go do perfekcji przez co mogę mieć niezłe obrażenia nie dbam o to pokonam ich w mgnieniu oka.
-Posmakujcie mojej prawdziwej mocy którą posiadam dzięki Madarze.-powiedziałem szyderczo.
-Rinnegan nie możliwe opanowanie go zajmuje lata samo aktywowanie jest niemal niemożliwe więc jakim cudem?-powiedział Sasuke.
-Naprawdę jesteś głupcem samo posiadanie w sobie posiadanie bestii powoduję iż automatycznie posiadam naturę yin czyli naturę siły ponieważ jestem jinchurikim Kuramy jestem brutalny i jestem biegły w taijutsu lecz posiadanie mangekyou sharingana czyni mnie posiadaczem natury yang czyli smutku (informacje z wikipedii :) dzięki temu uwolniłem rinnegana lecz nie było to takie proste nie posiadam wiecznego mangekyou sharingana przez co mam limit czasowy lecz nie będzie mi to przeszkadzać by was zniszczyć.
Po chwili w mym kierunku leciało aż 12 strzał w tym czasie zielonooka naciera na mnie wraz z ojcem oraz z Itachim lecz wszystko po chwili się spowolniło ruszyłem jedynie ręką a wszystkie strzały obrały za kierunek nacierających na mnie przeciwników pierwsza strzała zaatakowała zielonooką druga ojca który nie zdążył się teleportować trzecia Itachiego lecz ten się obronił ale po chwili strzała wybuchła dzięki mojej małej pomocy na moim polu walki został jedynie Sasuke nie będzie to problem zaczął na mnie nacierać czy on naprawdę zgłupiał? dezaktywował swój wzrok zaczął we mnie rzucać kunaiami lecz tylko tknąłem delikatnie palcem i wszystkie wbite zostały w jego ciało z jego ust cieknie krew biedaczek nagle poczułem swój limit cholera akurat teraz moje ciało osłabło nagle mój ojciec wstał jakim cudem? cholera zrobiłem się cały blady nagle rinnegan
się dezaktywował ledwo co widzę nie niemożliwe to nie może tak się skończyć nie mogę oślepnąć nie teraz cały obraz mi się zamazał wstałem lecz jestem już wykończony odczuwam ogromny ból posiadam mało chakry ledwo widzę.
-Nie możliwe!-krzykneła zielonooka ona też wstała jak? po chwili się we mnie wtuliła.
-On stracił wzrok jakim cudem.-powiedział ledwo słyszalnie Sasuke.
-Najwyraźniej to jest cena posiadania mangekyou sharingana.-powiedział Itachi.
-Idziemy szybko do szpitala.-krzyknął załamanym tonem ojciec.
Nagle zapadłem w śpiączkę nie dziwię się jestem wykończony nim moja chakra się odnowi minie parę dni zapłaciłem wszystkimi zapasami mogłem nie iść drogą na skróty lecz teraz nie ma to znaczenia jestem ślepy nic na to nie poradzę nie odzyskam już wzroku moje życie nie ma tu już prawa bytu żenujące poświęciłem dwa lata samodzielnie szukałem mocy gdy już ją zdobyłem równie szybko ją straciłem w końcu się obudziłem otworzyłem oczy jedyne co widziałem to pustka stan diametralnie się pogorszył jedyne co odczuwam to obecność jednej osoby nic więcej.
-Choć odszedłem z wioski i dałem do zrozumienia iż nie chcę wracać to ty nadal jesteś przy mnie Sakura.-nagle odczułem ciepło dziewczyna przytuliła się do mnie i zaczęła płakać.
-Głupek jak mam się o ciebie nie martwić skoro poświęciłeś mi samego siebie.-powiedziała przez łzy.
-Tak po prostu zostawić i pójść dalej w końcu na tym polega życie.-powiedziałem z spokojem.
-Nie mogę cię zostawić od tak jesteś ślepy Naruto a twoje puste czerwone oczy tylko o tym świadczą.-powiedziała spokojniejszym tonem dziewczyna.
-Czemu nie możesz byłaś w stanie całować się przy moich oczach nic uprzednio nie mówiąc że jesteś w związku.-powiedziałem nieco agresywniej.
-Może nie miałam zamiaru ci mówić bo chciałam z nim zerwać gdyż bardziej zależy mi na tobie.-powiedziała bardziej agresywnie niż ja.
-Zaraz co?
-Kocham cię idioto to chciałam ci powiedzieć już dwa lata temu lecz ty zwiałeś.
-S-sakura.
-Jeszcze żeby tego było mało to szukałam cię wszędzie lecz nie mogłam cię znaleźć jak głupia obwiniałam Sasuke z którym zerwałam chodził ze mną tylko dlatego bo chciał odbudować klan
nic więcej lecz ty jesteś inny zawsze darzyłeś mnie uczuciami brałeś wszystko na poważnie co było ze mną związane zawsze umiałeś poprawić mi humor przez co zapominałam gdzie jestem.
-Ale ja nie mogę być z tobą nie jestem w stanie cię obronić jeszcze wyrządziłem ci krzywdę w posta-chciałem dokończyć lecz przyłożyła mi palec do ust.
-Cichutko wszystko będzie dobrze.-po chwili na mych ustach złożyła pocałunek pełen uczuć nie wiedziałem jak się zachować po chwili moje ręce błądziły po jej ciele aż w końcu bardziej dziewczynę przybliżyłem do siebie nie wieże iż to dzieje się naprawdę kocha mnie osoba którą sam kocham od zawsze przez chwilę zapomniałem o wszystkim nawet o tym iż oślepłem przez chwilę mogłem ujrzeć jej twarz była taka szczęśliwa po chwili znów zastała ciemność po chwili z mych oczu zaczęły płynąć łzy.
-Kochanie czemu płaczesz.-zapytała zielonooka.
-Jestem po prostu szczęśliwy.
-Chyba ja jestem Facetem w tym związku.-powiedziała twardo dziewczyna aż się uśmiałem.
Od tego czasu minął rok zamieszkałem z Sakurą nadal jestem i raczej zostanę do końca mych dni ślepym niestety nic na to nie poradzę ale ważniejszy dla mnie jest fakt że spełniło się moje życzenie które było skryte głęboko w mym skamieniałym sercu od tego czasu bardzo się zmieniłem co moja
ukochana jest w stanie zauważyć z rozmyśleń wyrwał mnie krótki ale porywczy pocałunek.
-Kochanie rozmyślałeś o czymś?-zapytała zielonooka.
-Po prostu jestem zdziwiony że to wszystko tak się zmieniło.
-Życie potrafi zaskakiwać.-powiedziała zielonooka.
-Masz rację.-powiedziałem uśmiechnięty.
Co o tym sądzicie? trochę mi to zajęło
ale nic na to nie poradzę czas proszę o komentarze o waszej opinii
a być może za tydzień wyląduje kolejne opowiadanie.StevMajster:)