niedziela, 12 listopada 2017

Informacja

Hej, długo mnie tu nie było i niestety nie będzie. Otóż mam zamiar zawiesić tego bloga. Za dużo się wydarzyło, nie mam weny, by kontynuować swoje dzieło, które jest już od dobrych czterech lat, za co jestem wam wdzięczny oraz za to, że wspieracie mnie przez tyle lat. Ale nie jestem już po prostu w stanie tego dalej ciągnąć. Przykro mi. Może kiedyś wrócę, bo w końcu kocham to robić, ale trochę minie. Nawet więcej niż trochę (może się to przełożyć na lata, ale nie musi). Przepraszam tych, którzy pokładali nadzieję, że jednak wrzucę rozdział.

                                                                                                                                 StevMajster ;)

czwartek, 1 czerwca 2017

1.Spotkanie po latach.

Obudził się. Spotkał go ten sam koszmar. Dzień w dzień widzi jej martwe ciało. Powoli zaczyna go to męczyć, lecz nic na to nie może poradzić. Wydłużona żywotność mu tego nie ułatwia.
Wstał z łóżka, od razu kierując się do łazienki. Spoglądając w lustro, ujrzał siwowłosego mężczyznę z długimi, sięgającymi do barków włosami, wraz z równie długim zarostem. Jego sylwetka była muskularna, lecz ozdobiona licznymi bliznami. Większość z nich wyglądała niczym ślady pazurów, należące do dzikiego zwierza. Jego błękitne oczy, niegdyś pełne ciepła i miłości, stały się puste. Wyłączone z spoglądania w teraźniejszość i nastawione na spoglądanie w przeszłość, chociażby przez to, że za niedługo jego życie przeminie. Nie przez śmierć spowodowaną pojedynkiem, lecz ze starości. Mimo bycia hybrydą pół-wilkołakiem i pół-wampirem, posiada pewne wrodzone wady, których nie przeskoczy. Jako wilkołak powinien dawno nie istnieć, ponieważ żywotność tych istot jest ograniczona do żywotności człowieka, lecz wydłużona o kilka dodatkowych lat. Natomiast wampiry, niezależnie od swej rangi, są nieśmiertelne. On natomiast przekroczył progi ludzkiej egzystencji, ale nie minie go śmierć, która prędzej czy później ukaże swe oblicze w najmniej odpowiednim momencie.
Odbył gorącą kąpiel, dzięki której zaznał chwilowego spokoju do momentu, w którym nie wyczuł zbliżającego się zagrożenia. Był zaskoczony chociażby przez to, iż zamieszkuje las. Znalezienie go jest niemal niemożliwe, chyba że zależy komuś na jego znalezieniu. Jest tylko jedna osoba, której może na tym zależeć. Będąc tego świadom, wysuszył swe ciało, po czym przystąpił do ubioru. W tym celu skierował się do swego pokoju, od razu otworzył drewnianą szafę, z której wyciągnął ciuchy wraz z bielizną, którą od razu na siebie nałożył wraz z błękitnymi, jasnymi jeansami. Na górę natomiast założył białą bokserkę, która idealnie podkreślała jego mięśnie. Na stopy białe skarpety wraz z brązowymi, wiązanymi butami. Tak ubrany wyszedł z domu, tym samym witając łono natury, które ujrzał. Lecz nie na tym się skupił, a na dwóch wilkach, które błyskawicznie powróciły do swych ludzkich postaci. Jednego mężczyzna mógł być pewien: w tej sytuacji, jeśli jego pobratymcy zostali zmuszeni, by go odnaleźć, musiało się coś stać i to bardzo złego.

— Temari, Shikamaru, co się stało? — zapytał zaskoczony mężczyzna, widząc swych starych przyjaciół.

— Niebezpieczeństwo. Jiraiya kazał nam ciebie o tym poinformować, bo może cie to spotkać. Chodzi mianowicie o hybrydy. Ostatnio te krwiożercze skurwysyny zaczęły na nie polować. I to nie byle jakie, a wysokie rangą — powiedział ze spokojem posiadacz czarnych włosów.

— Jakim cudem? Z tego co pamiętam, zawarliśmy z nimi traktat pokojowy i to przy starszyźnie. Przecież zlekceważenie tego jest równoznaczne z wojną — odparł zszokowany.

— Właśnie w tym tkwi sęk, Naruto. Członkowie starszyzny zostali zabici co do jednego. Nie wiadomo, kto byłby w stanie tego dokonać i to samemu. W końcu każdy z nich reprezentował wysoki poziom - wtrąciła złotowłosa.
Niebieskooki zdziwił się, lecz wiedział, kto mógłby się do tego przyczynić.

— Ta różowo-włosa smarkula szuka zemsty. Miałem nadzieję, że już nigdy więcej nie będę miał z nią styczności — odpowiedział zgorzkniałym tonem.

— O kogo ci chodzi, Naruto? — zapytał zdziwiony mężczyzna.

— Nie potrzebujesz tej wiedzy. Jesteś zbyt młody. Cóż, podziękuj ode mnie Jiraiyi za informacje i pozdrów go należycie. Nic tu już po was.

Para jedynie zgodziła się skinięciem głowy, po czym w swych wilczych postaciach zaczęli mknąć ku nieznanemu. Siwowłosy natomiast postanowił wytężyć swe zmysły. W tym celu zamknął oczy, oczyścił swój umysł i zaczął szukać jakiegokolwiek przeciwnika ze świadomością, iż jego towarzysze mogli być śledzeni przez wrogów. Ku jego zdziwieniu, nikogo nie wykrył. Miał się kierować do domu, lecz w ułamku sekundy ujrzał różowe włosy. Tyle czasu wystarczyło, by schwytał jej nadciągającą dłoń, którą w ostateczności wyrwał, a dziewczynę oddalił, wymierzając swą otwartą dłoń w splot słoneczny. Ale to nie wystarczyło, ponieważ wstała jakby nic się nie stało, a stracona kończyna odrodziła się na nowo, co zszokowało siwowłosego. Pozostał czujny, szykując się na kolejny ruch ze strony dziewczyny, której białka stały się czarne, włosy białe oraz kolczaste, natomiast skóra bledsza. Na plecach pojawiły się ogromne wampirze skrzydła. Warto zaznaczyć, iż jej dotąd zielone tęczówki stały się czerwone, a wokół źrenicy pojawiły się łezki, układające się w trójkąt. Jak na wampira, wyglądała przerażająco oraz elegancko. Otóż odziana była w czarną suknie, a na stopach miała tego samego koloru szpilki. Siwowłosy podziwiając formę dziewczyny, uśmiechnął się mimowolnie.

— Naprawdę stałaś się silniejsza, Sakuro Haruno — powiedział pogodnie, lecz po chwili jego oczy stały się chłodniejsze niż zwykle, a z ciała zaczęła wydobywać się czerwona aura. — Ale jeśli myślisz, że dokonasz na mnie swej zemsty, to bardzo się mylisz.

I w tym momencie mężczyzna dokonał transformacji. Jego włosy, dotąd siwe, stały się czerwone, mięśnie znacznie wzrosły, wręcz do absurdalnych rozmiarów, co poskutkowało zniszczeniem bokserki, cera stała się ciemniejsza, na plecach pojawiły się ogromne wampirze skrzydła, a oczy stały się szare (wyglądem przypomina swą matkę). Białowłosa doznała znacznego szoku. Była przygotowana na walkę z wilkołakiem, a nie wampirem, lecz było już za późno. Nim się obejrzała, mężczyzna zaczął lecieć w jej kierunku. Wzniosła się w powietrze, tym samym uciekając przed przeciwnikiem. Niestety w jej kierunku leciały ogromne, błękitne kule. Ostatecznie otrzymała ich aż pięć, prosto w plecy, co poskutkowało jej upadkiem w ziemię. Szybko wstała i obejrzała się dookoła. Jest na terenach swych pobratymców, co spowodowało uśmiech na jej twarzy. Gdy tylko pojawił się przeciwnik, wokół niego pojawiło się trzech wampirów. Mężczyzna szybko się odwrócił, tym pozbawiając przeciwników głowy, z czego trzeci został znacznie oddalony za pomocą kopnięcia w brzuch. Dziewczyna wiedząc, że da sobie radę jedynie będąc sama, wytworzyła ogromną kulę ognia. W momencie, gdy czerwonowłosy miał uciec przed nadciągającą kulą, zatrzymała go za pomocą swych oczu, powodując otrzymanie ataku. Gdy mężczyzna miał zamiar wstać, został owinięty czarnym ogniem, również wydobywającym się z oczu dziewczyny. Lecz tym razem łezki uformowały się w wzór klepsydry. Mimo krzyków mężczyzny, ogień nie ulegał zniknięciu. Dopiero w momencie, gdy stracił przytomność i powrócił do swej pierwotnej formy, dziewczyna dezaktywowała atak, tym samym idąc w jego kierunku. To, co się stało, zszokowało ją. Otóż siwowłosy w błyskawicznym tempie zniknął w złotym błysku, co znacznie ją zdenerwowało. Jednego mogła być pewna - za niedługo znów się spotkają.

Witam was, drodzy czytelnicy. Wiem, wiem, obiecałem, że rozdziały będą w soboty,
ale wyszło jak zwykle. Dlatego myślę, że będą raz na miesiąc. Ale mniejsza oto.
Co sądzicie o rozdziale?  Koniecznie napiszcie o tym w komentarzu, a ja się z wami żegnam.

                                                                                  StevMajster:) oraz Ansin

sobota, 25 marca 2017

Prolog

1492r. - Koniec średniowiecza; walka pomiędzy wilkołakami a wampirami. 

Odczuwał zmęczenie, lecz mimo wszystko musiał biec dalej. Miał powód by kontynuować, a tym powodem była Hinata. Z taką myślą zaczął biec z zawrotną prędkością, przemierzając lasy oraz przeskakując przeszkody. Z każdą sekundą pokonywał coraz większy dystans. Marzył o tym, by zdążyć na czas. Niestety, gdy zawitał na pole bitwy, ujrzał smutną rzeczywistość w postaci martwego, ogromnego, białego wilka. Dodatkowo, stała przed nim różowo-włosa wampirzyca z uśmiechem na ustach. Nic dziwnego - przeistoczona była w stanie pokonać alfę. Wywołało to gniew u pomarańczowego wilka, który powrócił do swej ludzkiej formy. Długie, blond włosy, błękitne oczy, umięśniona sylwetka odziana w czarne kimono, której boki uzbrojone były w katanę oraz wakizashi (krótki japoński miecz). Gdy krwiopijcy zrozumiały kim jest ów mężczyzna, zaprzestały walki. To samo tyczy się wilków. Natomiast blondyn zaczął podążać w kierunku wampirzycy. Minęła jedynie chwila, by obok niej pojawił się czarnowłosy mężczyzna odziany oraz wyposażony tak samo, jak blondyn. Obaj zmierzyli się chłodnymi spojrzeniami.

— Zdajesz sobie sprawę z tego, że kara jej nie ominie, prawda, Sasuke? — zapytał chłodno blondyn.

— Przykro mi to mówić, ale kara musi ją ominąć. Jest moją potomkinią, Naruto.

— Nie interesuje mnie to. Zabiła moją ukochaną. Nie mogę ot tak pozwolić, by winowajca poszedł bez winy.

— A co, jeśli to ja stanę w jej imieniu? — zapytał czarnowłosy.

— Będziesz zmuszony odbyć ze mną pojedynek. W końcu, mimo różnicy ras, obaj jesteśmy samurajami. Jeśli jedno z nas umrze, to w honorowym pojedynku. Chyba, że któryś z nas użyje transformacji. No to cóż, walka wciąż będzie trwać, lecz nie zostanie zapamiętana jako pojedynek samurajów.

— Rozumiem. Cóż... Co powiesz na to, byśmy już zaczęli?

— Mistrzu... — wyszeptała smutno różowo-włosa.

— Nie masz się czego bać, Sakura. To nie twoja wina. Po prostu nie wiedziałaś, że nie wolno zabijać wyższych rangą, ale nie musisz się martwić. Za niedługo wrócę — oznajmił spokojnym tonem, posyłając swój uśmiech. Zaczął podążać za blondynem. Pozostali natomiast ustawili się, tworząc olbrzymie koło, do którego dołączyła przejęta dziewczyna.

Obaj wyjęli swe katany z pochw w tym samym momencie i równie szybko przystąpili do ataku. Blondyn nabył szeroką ranę na klatce piersiowej. To samo tyczy się przeciwnika, który miał zadać kolejny atak, lecz blondyn zdążył się obronić mieczem, po czym sam zaczął atakować. Za pierwszym razem miał zamiar zaatakować ponownie w klatkę piersiową, ale atak został sparowany. Natomiast za drugim razem był w stanie zniszczyć miecz przeciwnika oraz ozdobić jego klatę kolejną krwawą raną. Wszyscy byli w szoku, tylko nie czarnowłosy, który mimo siły ataku, nie upadł na ziemie, dzięki czemu od razu sięgnął po krótszy miecz - wakizashi. To samo tyczy się blondyna, który jedynie stwarzał większe zagrożenie niż wcześniej, ponieważ trzymał dwa miecze, w których jest doświadczony. Z taką myślą czarnowłosy użył swej wrodzonej zdolności - sharingana. Jego tęczówki stały się czerwone, a wokół źrenicy pojawiły się trzy łezki, układające się w trójkąt. Mimo wszystko, blondyn zadawał szybkie oraz potężne ataki, które niestety były nienaturalnie unikane przez czarnowłosego, który ostatecznie był zmuszony zadać atak. W tym celu spowolnił czas, dzięki swym oczom, z których zaczęła lecieć krew. Jego miecz był wprost skierowany w odsłonięty brzuch blondyna i to go zgubiło. W ostatnim momencie, gdy to jego miecz omal nie wbił się w ciało przeciwnika, otrzymał ogromną ranę od prawej piersi aż po podbrzusze. Był w szoku. W końcu jego moc nie może być powstrzymana ot tak. Z taką świadomością spojrzał za siebie na blondyna, a dokładniej na jego oczy, które stały się krwisto-czerwone, a źrenice cienkie, niczym u drapieżnika, którym zresztą był.

— Masz bardzo potężne oczy, lecz mój gniew redukuje twoje zdolności — powiedział chłodno blondyn.

— Co masz na myśli? — zapytał zszokowany czarnowłosy.

— Ty naprawdę nie rozumiesz? — Westchnął, po czym kontynuował. — Wilkołaki są napędzane przez gniew. Szybkość, zwinność, siła... Te czynniki znacznie się dzięki niemu wzmacniają, ale co ważniejsze — uśmiechnął się — mogę użyć swej prawdziwej formy.

— Nie tylko ty. Cóż, to była jedynie kwestia czasu, żebyśmy ujawnili swe prawdziwe oblicze. —
powiedział poważnym tonem czarnowłosy.

Jego oczy zaświeciły. Łezki zaczęły wirować, ostatecznie tworząc wzór. Białka stały się czarne, natomiast jego czarne włosy stały się znacznie dłuższe, aż po łopatki, jednocześnie zmieniając barwę na białą. Skóra stała się bledsza. Błyskawicznie zdjął swe kimono, tym samym ujawniając umięśnioną, lecz liczną blizn sylwetkę oraz czarne spodnie. Warto zaznaczyć, iż blizny szybko zniknęły, natomiast na plecach ujawniły się ogromne, wampirze skrzydła. Blondyn był niewzruszony wyglądem przeciwnika. Nie zmienia to jednak faktu, że bez przemiany nie dałby rady. W formie głośnego, przerażającego ryku uwolnił swój gniew, który ostatecznie przeobraził mężczyznę w coś znacznie bardziej odpychającego, dzikiego, przede wszystkim przerażającego. Co świadczy reakcja wszystkich zgromadzonych wampirów, łącznie z różowo-włosom, która była coraz bardziej zmartwiona o swego mistrza. Nic dziwnego. Przed swymi oczami widziała ogromnego, czarnego wilka o ludzkiej posturze. Czerwone oczy z cienką źrenicą mroziły krew w żyłach, natomiast muskularna do granic możliwości sylwetka, jak i rany ją ozdabiające, odstraszały potencjalnych przeciwników. Warto zaznaczyć, iż lewe oko jest ozdobione długą blizną przez nie przechodzącą. Jedynie czarno-włosy inaczej zareagował na wygląd swego przeciwnika. Było to zwykłe zaciekawienie.

— Muszę przyznać, swym wyglądem budzisz szacunek. Lecz wygląd to nie wszystko. Liczą się umiejętności oraz pochodzenie. Moi rodzice są pełnoprawnymi czysto-krwistymi. Chyba ci nie muszę tłumaczyć, że nie masz ze mną szans — oznajmił chłodno posiadacz białych włosów. Przeciwnik zareagował śmiechem.

— Głupcze, swe umiejętności zawdzięczam ciągłym bitwom. Lecz co do mojego pochodzenia, mą matką jest krwista-czerwona, której zawdzięczam swe chłodniejsze od lodu oczy, natomiast swe brutalne zachowanie zawdzięczam swemu ojcu - najszybszemu wilkołakowi w tych czasach -złotemu. — powiedział chłodno człekokształtny tym samym szokując każdego mimo wszystko jego rodzice są bardzo znani wśród każdego.

Przerażony ze zdobytej informacji, jasnowłosy posłał w kierunku przeciwnika ogromną czarną kulę ognia, lecz przeciwnik schwytał ją, po czym oddał ją nadawcy, który ochronił się przed atakiem, najzwyczajniej go pochłaniając. Tym samym spowodował uśmiech u Naruto, jak i na swej twarzy. W końcu, obaj walczą z silnymi przedstawicielami odmiennych ras. Z taką świadomością blondyn utworzył w swej lewej dłoni ogromną, elektryczną wiązkę, po czym wzleciał wysoko ponad chmury. W tym czasie wilkołak utworzył w swej dłoni ogromną błękitną kulę, a następnie wykorzystał swój wrodzony instynkt, by namierzyć przeciwnika, który jak się okazało, zaczął lecieć w jego kierunku. Lecz on zaczął nacierać. Ostatecznie, gdy obaj mieli już zderzyć swe dłonie, Naruto wytężył swój wzrok, przez co z oczu zaczęła lecieć krew. Ponownie zatrzymał czas, ale na większą skalę. Widownia, przeciwnik - wszyscy zostali zatrzymani w czasie. Opuścił swe skrzydła, tym samym kładąc stopy na ziemi. Miał zamiar wbić dłoń prosto w klatkę piersiową przeciwnika, lecz w ostatnim momencie Naruto był w stanie się wybudzić. Wbił swą dłoń z błękitną kulą prosto w lewą pierś jasnowłosego, wyrywając mu serce. Z jego ust zaczęła lecieć krew. Sam też upadł na kolana, patrząc prosto w krwistoczerwone oczy, które z sekundy na sekundę pozbawiały go jakiejkolwiek nadziei. Jego rana nawet się nie goiła. Ataki wilkołaka spowalniają regenerację.

— Jesteś hybrydą, prawda? — zapytał ledwo dysząc, tym samym powracając do swej ludzkiej formy.

— Dopiero teraz się spostrzegłeś. Cóż, to i tak dobrze. Przynajmniej wiesz z czyich rąk umierasz — powiedział podniesionym tonem wilkołak.

— Pół wilkołak-pół wampir. Jakie to uczucie, będąc jedną istotą w dwóch warstwach?

— Najgorsze z możliwych. Nie będziesz miał mi chyba za złe, jeśli odbiorę ci moce i wyrwę głowę?

— Rób, co uważasz za słuszne. Lecz w zamian za swe moce chcę, byś wybił wszystkie tu zgromadzone wampiry. Wszystkie, poza nią — oznajmił słabo, tym samym szokując wilka.

— Czemu chcesz śmierci swych pobratymców?

- Jeśli oni nie umrą, jej stanie się krzywda. W końcu, jest moją potomkinią. Jeśli umrę, zostanę uznany za słabeusza. To samo tyczy się mych potomnych, którzy zyskują reputacje swego mistrza. Jeśli on był słaby, oni też. Tak to działa w świecie wampirów.

— Rozumiem. Nim pozbawię cię życia, zadam ostatnie pytanie. Czemu tak bardzo ci na niej zależy?

— Czyż to nie oczywiste? Kocham ją — odparł czarnowłosy.

Naruto powrócił do swej ludzkiej formy, po czym wyrwał głowę przeciwnika, tym samym anulując zatrzymanie czasu. Wszyscy to widzieli. Upadek wampira. I to nie byle jakiego wampira, lecz czysto-krwistego. Wszyscy krwiopijcy zaczęli uciekać, lecz na marne. Każdy został wybity co do jednego. Wyjątkiem była ona - młoda, przerażona dziewczyna o różowych włosach. Mimo smutku, który ogarniał jej organizm, poprzysięgła zemstę na blondynie, której prędzej czy później ma zamiar się dopuścić. Lecz zrobi to dopiero wtedy, gdy będzie wystarczająco silna. Gdy będzie silniejsza niż jej mistrz. Z taką świadomością musiała uciec jak najdalej, ale pod tym względem nie była sama. Blondyn również był zmuszony opuścić swe stado. Jak na jeden dzień doznał za wiele. Lecz teraz jest rok 2017. Minęło ponad 525 lat od tego wydarzenia. Jak myślisz, co może się wydarzyć?

Witam was, drodzy czytelnicy, po dość długiej przerwie. W końcu jestem w formie, by wrócić do tego bloga. Sami przyznacie, narusaku i to na dodatek w tematyce wilkołaków oraz wampirów. Sam siebie zdziwiłem. Ale cóż, to się nazywa wena. Poza tym, warto zaznaczyć, iż wygląd bloga został poprawiony oraz dano kilka bajerów. Wszystko to zasługa Ansin, która żeby było mało dała nasze numery GG, więc jak chcecie z nami pogadać bądź zauważyliście jakieś usterki, dajcie znać. Cóż, to tyle ode mnie. Rozdziały będą regularnie wypuszczane w każdą sobotę, a przynajmniej się postaram, by tak było.

                                                                                 StevMajster oraz Ansin