5:30 - oto godzina, o której budzić się musi nie kto inny, jak Naruto. Czemu? Bo chce mieć dwie godziny spokoju. Dokładnie o 7:30 ma do pracy. Jak zwykle wstaje i przebiera się w czarne jeansy oraz białą bluzę. Lecz ta codzienność zmieniła się od momentu, gdy przypomniał sobie wczorajszy dzień. Od razu się lekko zarumienił, nie wiedząc czemu. Poszedł do kuchni w celu przygotowania sobie czegoś do jedzenia. Zastał tam swego ojca, który spożywał zrobione wcześniej kanapki oraz kawę.
— Cześć, tato.
— Cześć. Moglibyśmy porozmawiać? — zapytał ojciec blondyna.
— Oczywiście. Zależy na jaki temat.
Od razu rozsiadł się wygodnie i zaczął jeść dokładnie taki sam posiłek, co jego rodziciel.
— Pierwsze co, synu, to wytłumacz mi jak poznałeś Sakurę. Wiem już, że stłukłeś paru kolesi, ale chcę wiedzieć, co dokładnie się tam stało.
— Więc tak: przechodząc przez park, usłyszałem krzyki. Kierując się za ich pomocą, odnalazłem ją razem z dwójką idiotów, którymi jak już wiesz, zatańczyłem. No i tak to się skończyło.
— Rozumiem. Już się martwiłem, że znowu zacząłeś jakąś niepotrzebną bijatykę. — Uśmiechnął się. — Zmieniając temat, już wiesz, co będziesz robił jutro, w sobotę? Bo jak wiesz, dziś mnie już nie będzie. Twoja matka chce trochę spędzić ze mną czas i sam rozumiesz. A po za tym, będę nocował w hotelu..
— Nie rozumiem cię, tato. Przecież jesteście już cztery lata po rozwodzie, a jednak się spotykacie. Dodatkowo masz dobrze płatną pracę i jesteś młody. Na spokojnie mógłbyś się spotykać z innymi. —Wypowiadając ostatnie zdanie, blondyn mocno je zaznaczył.
— Wiem, synu, wiem. Ale jak to mówią "stara miłość nie rdzewieje". Lepiej mi powiedz, jak tam z tobą i z Sakurą. Ledwo się znacie, a i tak dość dobrze się dogadujecie. — Zaśmiał się lekko.
— A jak ma być? Jeśli cię to interesuje, będzie u mnie w sobotę nocować. Nic więcej — powiedział
lekko zarumieniony blondyn.
— Oho. Może i mam te 44 lata, ale znam takie scenariusze, hehe.
— No dobra... Jest nawet fajna, ale bo ja wiem? Ledwo ją znam.
— Powiem ci coś. Jak po raz pierwszy ujrzałem twoją matkę, już chciałem z nią być. A teraz zmykaj. Masz jeszcze godzinę spokoju.
Chłopak tak zrobił. Poszedł do swojego pokoju, podszedł do biurka i wziął komórkę do ręki. Miał cztery nieodebrane połączenia. Gdy zobaczył, że są one od Sasuke, odechciało mu się do niego dzwonić, ale uświadomił sobie, że są przyjaciółmi i nie powinien tak postępować. Postanowił od razu do niego zadzwonić.
—
Halo — powiedział kruczowłosy z zauważalnie smutnym tonem.
— Cześć, stary. Coś chciałeś? Bo już słyszę, że jesteś dobity. — Lekko się zaniepokoił.
—
A, to ty, Naruto. Dzwoniłem do ciebie parę razy. Nie ważne... Pamiętasz, jak mi tłumaczyłeś, bym się nie plątał w te związki? Miałeś rację. Wczoraj, gdy jechałem do Ino, która niby miała na mnie czekać w kinie, ujrzałem ją z jakimś typem. Pierwsze, co zrobiłem, to mu wpieprzyłem, a potem
sobie poszedłem.
— Cholera. Przykro mi, stary. Jedyne, co ci mogę powiedzieć, to tylko to, że nie można się zatracać w smutku i goryczy. Sam mi to kiedyś mówiłeś, pamiętasz? Byłem w rozsypce, gdy moi rodzice się rozwiedli, ale dałem radę i to tylko dzięki tobie. Gdyby nie te słowa, to bym nie istniał, więc weź się w garść i przestań się użalać.
—
Ty to wiesz, jak pozbierać człowieka i wiesz co? Masz rację. Przyjadę do ciebie niedługo. Z racji, że masz pracę, to przynajmniej cię podwiozę — powiedział już w zauważalnie lepszym nastroju Sasuke, po czym się rozłączył.
Naruto był zadowolony, że pomógł swemu przyjacielowi. Wie od lat, iż młody Ucicha jest bardzo uczuciowy, ale ma zawsze dobre zamiary. Gdy Uzumaki był w kłopotach, ten zawsze mu pomagał w ciężkich chwilach. Od rozwodu rodziców minęły cztery lata, ale nie zapomni, jak to przeżywał. Jedynie Sasuke mu pomógł. Od tamtej chwili zbliżyli się do ciebie i zaczęli się przyjaźnić. Dopiero, gdy rok temu Ino się do nich przyczepiła, wszystko się zmieniło. Ale zaczyna się znów między nimi układać. Blondyn przestał rozmyślać, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Szybko założył kurtkę oraz wziął swój strój roboczy, [d.a.: przypominam, iż pracuje jako kelner] zszedł ze schodów i poszedł otworzyć drzwi. Ku jemu wielkiemu zdziwieniu, ukazała mu się zielonooka ubrana w obcisłe jeansy, które pasują wręcz idealnie do jej szczupłej budowy nogach, a jej tułów jest okryty przez różową kurtkę.
— Witam sąsiada. Czemu jesteś taki zdziwiony? Oczekiwałeś Świętego Mikołaja? — zapytała, cicho się śmiejąc.
— N-nie. P-po-prostu wyglądasz ładnie — za jąkał się, a po chwili zdał sobie sprawę z tego, co własnie powiedział.
— Ach, tak? Dziękuję, ale nie jąkaj się następnym razem, dobrze? — wyszeptała blondynowi do ucha.
— Dobrze, przepraszam — powiedział lekko zażenowany.
— Nie masz za co, Naruto. Musimy po prostu do siebie się przyzwyczaić, nieprawdaż? A po za tym, przyszłam do ciebie z małą informacją. Otóż moi rodzice wyjeżdżają dziś do dziadków i mam pytanie. Wiem, że miałam w sobotę zanocować, ale czy mogłabym dziś? Zrozumiem odmowę.
— Nie ma problemu. Akurat dobrze się składa, bo mój tata już dziś wyjeżdża. — Uśmiechnął się.
Oboje wymienili kilka zdań dotyczących nocowania. Postanowili obejrzeć jakiś dobry horror. Akurat w porę pojawił się Sasuke w swoim
aucie.
— Oho, muszę się zbierać do pracy. Mój przyjaciel przyjechał. Chyba, że chcesz się dołączyć?
— Z chęcią — powiedziała lekko seksownym tonem głosu, by zobaczyć, jak zareaguje blondyn.
Nie musiała długo czekać na jego reakcję. Od razu się zarumienił. Nagle usłyszeli dźwięk klaksonu.
— Ej, gołąbeczki, wskakujcie — krzyknął czarnooki.
— O, Sasuke. — Widać było zaskoczenie na twarzy Sakury.
— To wy się znacie? — zapytał zdziwiony blondyn.
— Jest moim kuzynem. Wszytko ci wytłumaczę w samochodzie.
W środku blondyn wiele się dowiedział. Na przykład tego, że Sasuke od małego zna się z Sakurą, gdyż ich rodzice często się spotykali, a potem było coraz lepiej. Naruto wytłumaczył, jak się poznali.
Kruczowłosy nie zdziwił się postępowaniem swego przyjaciela, gdyż znał go z tej strony. Za młodu wiele razem trenowali, lecz to blondyn stawiał większą wagę na trening i jak widać, wyszło mu to na dobre. Po długiej rozmowie Sasuke zaparkował samochód w pobliżu lokalu, w jakim pracuje jego przyjaciel.
— Chętnie poobserwuję jak pracujesz, bo w sumie i tak nie mam z Sakurą nic do roboty.
Jak powiedział, tak zrobił. Wraz z kuzynką obserwowali pracę swego przyjaciela. Czarnooki zamawiał przeróżne posiłki dla siebie jak i zielonookiej. Oczywiście robił to, by lekko wkurzyć blondyna i mu się udało. Wybiła 15:30. Naruto już skończył pracę. Otóż nie było tak dużo klientów jak wczoraj, więc skończył wcześniej. Kruczowłosy odstawił dwójkę pasażerów pod dom niebieskookiego. Dopiero wtedy zaczęła się zabawa.
— Panie przodem — rzekł z zauważalnym uśmiechem blondyn.
— Cóż za dżentelmen. — Zaśmiała się.
Wchodząc do domu, pierwsze, co zrobiła, to zdjęła swe kozaki oraz kurtkę, którą powiesiła na wieszaku. Niebieskooki wykonał identyczne czynności, po czym oprowadził przyjaciółkę po domu.
Pokazał jej kuchnie, toaletę, aż w końcu weszli po schodach i pokazał jej swój pokój.
— To naprawdę twój pokój? Jest bardzo zadbany.
— Dzięki. Wiesz, nie mam zbyt dużo wolnego czasu, ale na sprzątanie zawsze się znajdzie. Nikt inny tego za mnie nie zrobi. Muszę sam o niego dbać.
— Masz całkowitą rację. Jeśli pozwolisz, pójdę do siebie, by wziąć swoje rzeczy. Za niedługo wrócę.
Chłopak usłyszawszy zdanie, zgodził się i powędrował do łazienki, by wziąć kąpiel. Ciuchy włącznie z bielizną wrzucił do pralki, którą po chwili włączył. Po 20 minutach kąpieli wyszedł z wanny i odkręcił korek. Chciał wziąć ręcznik, lecz przypomniał sobie, że zostawił go w swoim pokoju. Nie przejął się tym zbytnio i wszedł do pomieszczenia. Otwierając drzwi, nie zastał tylko ręcznika, ale również zarumienioną zielonooką. Zauważając ją, zasłonił swą męskość oraz oblał się ogromnym rumieńcem.
— Przepraszam. Naprawdę przepraszam. Nie wiedziałem, że jesteś. — Mówiąc to, jąkał się nieustannie.
— Spokojnie. Skąd mogłeś wiedzieć, że jestem, skoro nie dawno poszłam do siebie. A po za tym, masz bardzo wyrzeźbioną klatę — odparła zielonooka. Na ostatnie zdanie użyła swego seksownego tonu, na co blondyn miał głowę całą czerwoną jak burak.
Szybko się odwrócił, założył bieliznę, lecz nie wziął pod uwagę tego, że zielonooka ujrzała jego tyłek. Była lekko zarumieniona. Blondyn dopiero zauważył, co uczynił. Następnie nałożył błękitne jeansy, skarpetki oraz białą koszulkę. Gdy schodzili ze schodów do salonu, różowo-włosa nie wytrzymała i klepnęła go w tyłek na tyle mocno, że aż było słychać plask. Chłopak lekko jęknął. Kiedy znajdowali się już w salonie, nim zaczęli ogląda,ć ktoś wtargnął do domu. Był to Sasuke.
— Witam.
— Mogłeś zadzwonić. Tak byś mnie nie wystraszył. No nic, siadaj, obejrzysz z nami — powiedziała
radośnie dziewczyna.
— Oj tam. Lubię zaskakiwać. A ten czemu taki czerwony? Czyżby do czegoś doszło? — Po chwili oberwał poduszką prosto w twarz. Wiadomo, iż zrobił to blondyn.
Sasuke usiadł obok Naruto, a Sakura siedziała po lewej stronie niebieskookiego. Oglądając Smakosza, [d.a.: Fajny horror. Aż do dziś nie obejrzałem go całego] prawie w każdej scenie zielonooka tuliła się do chłopaka. Sasuke to zauważył, lecz uznał, iż będzie to ignorować. Kiedy film się skończył, różowo-włosa poszła do łazienki. Czarnooki to wykorzystał.
— Stary, co się stało, gdy mnie nie było? Ale szczerze.
— Dobrze, ale nie gniewaj się. Kiedy poszła po swoje rzeczy, ja skorzystałem z okazji, biorąc kąpiel.
Wszystkie ciuchy dałem do prania, bo były nasiąknięte potem. Zapomniałem tylko zabrać ręcznika, więc poszedłem po niego do pokoju, a ona tam była i ujrzała mnie w całości nagiego. Odwróciłem się jak ostatni debil i założyłem przy niej majtki, po czym ubierając się i schodząc ze schodów, klepnęła mnie w tyłek. Jak widać, nadal jestem cały czerwony, prawda? - Zapytał lekko zawstydzony. Bał się reakcji młodego Uchihy, gdyż wie, że potrafi się porządnie wkurzyć.
— Hahahah. O rany. Zaczynam żałować, że nie byłem przy tym. Ledwo niby się znacie, a już na takim etapie. — Mówiąc to, kruczowłosy śmiał się wniebogłosy, po czym kontynuował. - Ale muszę cię ostrzec, stary. Moja kuzyneczka zawsze postawi na swoim, więc strzeż się. A, i żebym nie zapomniał ci wspomnieć, że lubi być ostra, bo inaczej przechlapane. No nic, ja się zwijam. Zostawiam was samych. Bawcie się dobrze, gołąbeczki. — Uśmiechnął się i skierował do drzwi.
Wszystko byłoby ładnie, gdyby nie fakt, iż gdy czarnooki zakładał buty, ujrzał uśmiechniętą Sakurę, która po chwili dała mu z liścia. Blondyn wszystko widział. Był lekko zdziwiony zachowaniem zielonookiej, lecz teraz zrozumiał ostrzeżenie przyjaciela.
— Wiesz co, Naruto? Chyba zostanę do kolacji.
— Naprawdę? Nie musisz, Sasuke, ale skoro chcesz — powiedziała ze złośliwym uśmiechem.
Jak powiedział kruczowłosy, tak zrobił. Został aż do kolacji. Wybiła godzina 20:50. Dopiero wtedy dostał zgodę na odejście. Blondyn wraz z różowo-włosą poszli do pokoju. Od razu wziął z szafy śpiwór, następnie zdjął jeansy, a skarpetki wywalił do pralki. Schował spodnie do szafki, a gdy się odwrócił, ujrzał dziewczynę ubraną w przydługą, jasnobłękitną koszulkę. Nabrał lekkiego rumieńca.
— No zobacz. Jak nie czerwony łeb, to rumieńce — powiedziała, śmiejąc się.
— Nie moja wina, że tak na mnie działasz.
— Bez przesady. — Zarumieniła się.
— Ha! I kto ma teraz rumieńce? — zaśmiał się.
— Głupek. Nie moja wina, że masz ten swój urok.
— Dziękuje, a po za tym, czemu uderzyłaś Sasuke? Przecież chciał tylko wrócić do domu.
— Po prostu nie lubię jego zaskakiwania, a zwłaszcza, jak zaskakuje odchodząc. Liczył, że mnie uniknie, prymityw — odparła twardo.
— Rozumiem. No nic, czas spać. Dobranoc.
Podszedł do włącznika, który miał zostać wyłączony, lecz zielonooka mu w tym przeszkodziła.
— Chyba nie będziesz spał w tym śpiworze, co?
— Czym to szkodzi? Przecież to nic takiego. — Lekko się zaniepokoił.
— Oj, przestań. Śpij ze mną.
— Wątpię, żeby moje łóżko nas oboje pomieściło. — Zawahał się.
— Przecież widzę, że się wahasz, Naru. — Podeszła bliżej blondyna i zaczęła mu szeptać na ucho.
— Śpij ze mną. — Użyła seksownego tonu.
Chłopak zarumienił się, schował śpiwór i zgasił światło. Różowo-włosa schwytała go za rękę i razem skierowali się do łóżka. Oboje się zmieścili. Sakura położyła się po lewej stronie, a blondyn po prawej. Gdy Naruto nałożył kołdrę, bardziej się zarumienił.
— Nie ma co się stresować. Nie gryzę. — Położyła rękę na jego klacie.
— Wiem, ale sama rozumiesz. Znamy się od wczoraj, a już taki etap — rzekł niepewnie.
— Czy to coś złego, Naruś? Proszę cię, mamy po osiemnaście lat. W ogóle, spanie a sypianie ze sobą się różni. Mam rację?
— Masz. Przepraszam. No nic, dobranoc.
— Dobranoc.
Oboje zasnęli przytuleni do siebie. Kto by pomyślał, że dwojga ledwo znających się ludzi, zacznie dogadywać się tak, jakby znali się przez lata.
Nie będę przedłużał. Bardzo dziękuję moim czytelnikom za
komentarze i liczę na więcej. Kolejna część zależna
jest tylko i wyłącznie od was. Żegnam się z wami.
StevMajster :)