środa, 7 grudnia 2016

Ważne info

Hej. Wiem, większość uważa mnie za martwego, ale mniejsza o to. Muszę ogłosić coś ważnego. 
Straciłem wenę, znowu, niestety. Aktualna seria NaruSaku nie będzie kontynuowana, chyba, że dam rozdział+epilog. Tylko nie wiem, czy komuś by to pasowało. Nie wiem, kiedy coś wrzucę na tego
bloga, bo po prostu nie wiem co. Przyjdzie co do czego, to tracę wenę nawet w krótkich opowiadaniach.Więc póki co, nie ma to najmniejszego sensu, bo ja się przy tym napracuję oraz Ansin przy korekcie. Tak więc blog jest tymczasowo zawieszony. Na jak długo? Nie wiem. Najdłużej do 2017r. Z góry przepraszam.

                                                                                                                                 StevMajster

niedziela, 4 września 2016

3.Miłość wymaga poświęceń.

Praca w szpitalu nigdy nie była prosta. I tak było w przypadku zielonookiej, która ledwo uratowała swego pacjenta. Na szczęście operacja się powiodła, a kolejne należały do znacznie prostszych. Trzeba przyznać, że jest zmęczona. Wychodząc z ośrodka, od razu wyjęła telefon, by spojrzeć na godzinę - 17:50. Wzięła wdech. 10 godzin pracy, zero przyjemności, a liczyła, że będzie miała więcej czasu dla blondyna. Zrezygnowana miała wybrać się na najbliższy przystanek i pewnie by tak zrobiła, gdyby nie telefon wydobywający z siebie utwór bulletów your'e betrayal,  który natychmiast odebrała.

— Hej, skarbie. Jesteś może przed ośrodkiem? — zapytał znajomy głos.

— Naruto? Skąd masz mój numer? Poza tym, tak, jestem — powiedziała lekko zaskoczona pytaniem mężczyzny.

— Numer mam od siostry. Lepiej poczekaj. Zaraz przyjadę — oznajmił, kończąc rozmowę.

Dziewczyna była lekko zszokowana. W końcu, nie przypomina sobie, by jej chłopak miał samochód. Rozmyślałaby dalej, gdyby nie piskliwy dźwięk opon, należący do czarnego mustanaga gt500,
w którym siedzi nie kto inny, jak blondyn, który widząc dziewczynę natychmiast zahamował. Ta wsiadła do pojazdu, od razu zapinając pasy, po czym spojrzała na mężczyznę. Ubrany był normalnie: biała cienka bluzka, idealnie ukazująca muskulaturę, na nogach błękitne jeansy, na stopach zwykłe, czarne buty. Pewnie zdziwiłby ją ten ubiór, gdyby nie gorąc, który odczuła dość szybko. Blondyn najwyraźniej to wyczuł, ponieważ przy pierwszej lepszej okazji zahamował na poboczu, by dziewczyna zdjęła kurtkę. Tak też zrobiła, kładąc ją na tylne siedzenie. Wróciła na swoje miejsce, zapięła pasy, a samochód ruszył jeszcze szybciej niż wcześniej.

— Skąd wytrzasnąłeś to cacuszko? — zapytała z uśmiechem wymalowanym na twarzy.

— Powiedzmy, że mam przyjaciela, od którego chciałem go wypożyczyć, bo tym się zajmuje. Lecz przyszło co do czego, sprzedał mi go za bezcen — odparł z uśmiechem.

— Bezcen? Masz na myśli, że dostałeś go za darmo, czy mało zapłaciłeś?

— Zgadnij — powiedział wyszczerzając zęby.

— Zawsze wiedziałam, że masz dobry kontakt z ludźmi, ale żeby aż taki? — W jej głosie było słychać lekkie zdumienie.

— Wiesz, nim wybrałem się do Ameryki, miałem możliwość poznać parę ciekawych osób. Cóż, Deidara jest jedną z nich. Poza tym, dzisiaj mam zamiar zabrać cię w twoje ulubione miejsce — rzekł, będąc w ciągłym uśmiechu. Dziewczyna musi przyznać - bardzo się postarał o ten wieczór, mimo że są parą zaledwie 10 godzin.

— Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że zabierasz mnie do naleśnikarni? — zapytała z uśmiechem.

— Nawet nie muszę mówić. Po prostu spójrz przez okno..

Dziewczyna wykonała prośbę blondyna i rzeczywiście - byli nie daleko naleśnikarni. Musi przyznać, odkąd ostatnio tam była, mija dobre 15 lat. To właśnie tam się poznali.

15 lat temu:

Mała dziewczynka o różowych włosach ze spokojem jadła naleśniki, tym samym tuląc się co chwilę do swej rodzicielki. Można to było uznać za dziwne, lecz po prostu była wtedy nieśmiała i bała się nieznajomych. Lecz mimo tego, jedna osoba przykuła jej uwagę - chłopiec w jej wieku. Krótkie, blond włosy, ubrany w czerwoną bluzkę nadrukiem ramenu, na nogach czarne dresy, a na stopach białe buty na rzepy. Zresztą, ciężko by nie przykuł uwagi, skoro wcinał każdą możliwą porcję naleśników. Warto też zaznaczyć, że wyglądał na łakomczucha (w końcu był wtedy gruby). Dziewczynka spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem. Pierwszy raz miała możliwość zobaczyć osobę z takim apetytem.

— Pójdź do niego. Wygląda niegroźnie — rzekła zachęcająco matka dziewczynki.

— A jak zrobi mi krzywdę? — zapytała przerażona.

— Nie zrobi. Nie wygląda na takiego. Poza tym, zobacz, jest z rodzicami i swoją siostrą. Na pewno cię polubią — powiedziała z uśmiechem kobieta. Dziewczynka jedynie przytaknęła głową.

Mimo faktu, że była wtedy nieśmiała, zmusiła się, by do niego podejść. I zrobiła to w idealnym momencie, gdyż on również szedł w jej kierunku. Fakt - byli wtedy dziećmi, ale obaj zdawali sobie sprawę, że się polubią. Blondynek jako pierwszy wyciągnął dłoń w kierunku dziewczynki, która odwzajemniła uścisk dłoni.

— Naruto — przedstawił się z uśmiechem chłopiec.

— Sakura — odpowiedziała radosnym tonem.

Od tamtego momentu zostali przyjaciółmi. Zawsze spędzali ze sobą czas, zawsze się bawili, wygłupiali, traktowali siebie jak rodzeństwo. Ale jak ze wszystkim bywa, relacje albo ewoluują, albo się niszczą. Na szczęście w ich przypadku przyjaźń przekształciła się w miłość i to wszystko dzięki zwykłej naleśnikarni.

Teraźniejszość:

Aktualnie obaj wcinali naleśniki, tym samym rozmawiając ze sobą. Można by rzec, że sytuacja idealna, lecz niestety sielanka przestała trwać, gdy do pomieszczenia wtargnęli typowi chuligani: wulgarny język, gburowate zachowanie. Blondyn wraz z dziewczyną ignorowali to do pewnego niefortunnego momentu.

— Patrz, Jake, jaka dupa. Może zatłuczemy tego lalusia, weźmiemy kluczyki od mustanga, a z laską się zabawimy? — zaproponował z uśmiechem grubas z czerwonym irokezem na głowie, ubrany jak każdy z jego rówieśników: czarna skóra na białej koszulce, na nogach niebieskie luźne jeansy, a na stopach czarne buty.

— W sumie, czemu nie? Dla takiej dziuni można zrobić wyjątek — odparł z wrednym uśmieszkiem. Blondyn słysząc słowa szajki momentalnie wstał.

— Poczekaj na mnie. Idę ich zapierdolić — oznajmił z gniewem mężczyzna. Dziewczyna chciała go zatrzymać, lecz było za późno. Nim się obejrzała, był przed nimi.

— Czegoś tu szukasz, pizdeczko? — zapytał Jake - szef całej bandy.

— Tak, szukam. A właściwie już znalazłem dziewięć ciot, które aż proszą się o wpierdol za terroryzowanie i obrażanie mojej kobiety. Lepiej wstawajcie, póki wam pozwalam, kurwy — wysyczał z wściekłością, tym samym powodując strach wśród szajki.

Pierwszy cios wyprowadził szef, który wykonał lewy sierpowy, lecz bez skutku, gdyż blondyn skontrował atak, tym samym łamiąc rękę przeciwnika. Następnie zadał mu kopniecie w genitalia i jednocześnie serie ciosów po twarzy, powodując krwawy upadek przeciwnika.  Jego sługusy chcąc go pomścić, wstali z krzeseł i ruszyli w kierunku blondyna, który jedynie na to czekał. Uniki, salwy ciosów, kontry, łamanie kończyn - oto, co było widoczne podczas walki. Wszyscy ludzie byli sparaliżowani strachem, nie wiedzieli co począć. Zwłaszcza zielonooka, która nie mogła uwierzyć w widok blondyna ubrudzonego krwią przeciwników. Ale mimo tego został grubas, który błyskawicznie podszedł do dziewczyny. Gdy był wystarczająco blisko, wyjął pistolet schowany w spodniach, po czym gestem dłoni zmusił by wstała. Wykonała polecenie. Grubas, jedyne co zrobił, to schwytał ją za włosy i przystawił jej pistolet do twarzy.

— Oddaj mi kluczyki od auta i wszystkie oszczędności, a nie stanie jej się krzywda — zagroził z uśmiechem blondynowi.

— Blefujesz. Nie potrafisz trzymać poprawnie dłoni, już nie wspominając o drgawkach — odparł chłodno chłopak, podchodząc bliżej przeciwnika, który w akcie przerażenia strzelił do Naruto prosto w brzuch, przez co upadł na podłogę.

— Widzisz? Potrafię strzelić, ty szumowino. I kto tu jest teraz kurwą, kurwo? — wysyczał przez śmiech, lecz nim się obejrzał, dziewczyna odchyliła lekko głowę, by po chwili wykonać nią atak prosto w jego twarz. Niebieskooki w tym czasie zdążył wstać i zaczął nacierać w jego kierunku. Mimo przyjęcia kolejnych strzałów, udało mu się wyrwać broń przeciwnikowi i w ostateczności pozbawić go życia jednym strzałem, wycelowanym prosto w serce. Nikogo to nie przeraziło, nawet dziewczynę. Bardziej dobił ją fakt, że blondyn ponownie upadł.

— Niech ktoś zadzwoni po karetkę — zakomunikowała zielonooka. Pewien brunet szybko wyjął telefon, a następnie wykonał zalecany telefon.

— Sakura, nie martw się. Wszystko będzie dobrze — powiedział, kaszląc krwią. Dziewczyna zaczęła płakać.

— Wcale nie jest dobrze. Miała być randka, a tu proszę. Przerodziła się w istny chaos — mówiła przez płacz.

— Nie mów tak. Było świetnie, pomijając jedynie sceny, gdy ten grubas we mnie strzelał, a ja pozbawiłem go życia — odparł ledwo żywym głosem.

— To nie twoja wina. Tak musiało najwyraźniej być. Proszę, Naruto, nie zostawiaj mnie. — Blondyn pogłaskał ją po poliku, tym samym uspokajając dziewczynę.

— Za bardzo cię kocham, by móc cię opuścić. Musiałem to zrobić, nawet pozbawić go życia, bo "miłość wymaga poświęceń". Nawet jeśli tym poświęceniem jest szpital i prawdopodobnie odsiadka — Pocałował swą ukochaną, a następnie stracił przytomność.

Blondyn wylądował w szpitalu na dwa miesiące. Dzięki przesłuchaniu świadków, śmierć czerwonowłosego została uznana za samoobronę oraz sposób uratowania ofiary. Można by rzec, iż szczęście sprzyja mężczyźnie. Niestety nie na długo, gdyż przed nim jeszcze długa droga, by móc wieść szczęśliwe życie ze swą połówką i dobrze o tym wiedział.




Witamy was, drodzy widzowie. Mamy nadzieję, iż rozdział wam się spodobał.
Oczywiście będzie następny, ale ze względów powstania roku szkolnego
(którego cholernie nie cierpię) nie wiemy, kiedy się pojawi. No cóż, oto co mieliśmy
wam do przekazania. Trzymajcie się i jak najbardziej luźnego roku wam życzymy.
                                                              StevMajster i Ansin

czwartek, 18 sierpnia 2016

2.Nie ma czasu do stracenia.

W życiu człowieka dzieje się wiele komplikacji. Niestety, najczęściej w młodym wieku. Niektórzy tak mieli, a niektórzy nie, lecz ona zalicza się do pierwszej grupy. Nie zgodziła się być jego dziewczyną, nie dlatego, że nie chciała, lecz dlatego, że nie było wtedy innego wyjścia. Jej rodzice się rozwiedli. Została z matką. Miały wyjechać do stanów, lecz ze względów ekonomicznych zostały w Japonii. Ale jedno się nie zmieniło - jej marzenie, które powoli się spełnia. Ukończyła studia lekarskie z idealnym wynikiem. Na dodatek, pracuje jako lekarz w jednym z lepszych szpitali w Tokio. Można by rzec, że jest to życie idealne, ale nie do końca. Brakuje jej jego towarzystwa,  poczucia humoru, wygłupów. Gdy wczoraj się spotkali pierwszy raz od pięciu lat, zamarła. Nie poznała go: muskularna sylwetka, tatuaże, znacznie krótsze, lecz wciąż zadbane włosy, zbilansowana dieta. Nie spodziewała się, aż tak dużej metamorfozy ze strony mężczyzny, który zapewne wciąż ją kocha. Przynajmniej taką ma nadzieję. Warto zaznaczyć, że nie kocha go ze względu na jego zmiany, lecz za to kim był i kim jest, bo mimo wszystko charakter nie zmienił mu się znacząco. Pewnie rozmyślałaby dalej, gdyby nie budzik, który swym denerwującym dźwiękiem jest w stanie każdemu zepsuć humor, lecz nie zielonookiej, która ze spokojem wstała z łóżka. Pierwsze co zrobiła, to otworzyła swą szafę, z której wzięła pierwsze lepsze ciuchy wraz z bielizną, po czym udała się do łazienki. Świeże ciuchy położyła w kąt, natomiast piżamę rzuciła do pralki, tym samym rozbierając się do naga. Podeszła pod kabinę prysznicową, szczelnie ją zamykając, by w spokoju zalać swe suche ciało falą gorącej wody, która rozbudziła ją w trybie natychmiastowym. Ale wszystko co dobre, kiedyś się kończy i tak się stało z prysznicem, który minął w szybkim tempie. Kobieta wyszła z kabiny, od razu sięgając po biały ręcznik, którym wysuszyła swe ciało, po czym odłożyła go na miejsce. Kierując się do leżących ciuchów, pierwsze co założyła, to bielizna, czarny stanik i tego samego koloru majtki. Następnie na swe nogi ubrała błękitne jeansy, na górę białą bokserkę, na którą nałożyła kremowy sweter, a na stopach białe skarpetki. W ten sposób wyszła ubrana, zmierzając do kuchni, gdzie zastała swą matkę wcinającą kanapkę, którą popijała herbatą. Na stole czekał również posiłek dla zielonookiej, która ze spokojem usiadła na krześle, sięgając po kanapkę.

— Sakura, lepiej się pośpiesz. Z tego co pamiętam, musisz się spotkać z Naruko — powiedziała z uśmiechem rodzicielka.

— Wiem, mamo. Przecież nie cierpię na amnezje — odparła, biorąc kolejny gryz kanapki.

— Niech ci będzie, ale jak znowu zapomnisz, że masz dzisiaj do pracy, to nie moja wina. Poza tym, widziałam dzisiaj Naruto. Wyprzystojniał. Może byś w końcu się za niego wzięła? — rzekła z uśmiechem, a dziewczyna słysząc o tym, prawie by się udławiła kanapką.

— Mamo, daj spokój... Zaraz, spotkaliście się? — zapytała zaskoczona.

— Ciężko go nie spotkać, skoro zapukał do drzwi. Chciał się z tobą spotkać, ale powiedziałam, że śpisz i potrzebujesz odpoczynku,więc wyszedł — powiedziała, biorąc łyk herbaty.

— Przecież mogłaś mnie obudzić — odrzekła ze spokojem, co wywołało uśmiech na twarzy rodzicielki.

— Chciałam, ale Naruto powiedział, że wpadnie po ciebie później.

— Eh, cały on... No cóż, skończyłam swój posiłek. Sama się do niego wybiorę — powiedziała pewnym tonem, po czym skierowała się do korytarza. Od razu sięgnęła po czerwoną kurtkę, wiszącą na wieszaku, a na stopy założyła czarne kozaki.

Wychodząc z mieszkania, zaczerpnęła świeżego powietrza. Teraz może z uśmiechem wymalowanym na twarzy odczuć swoją ulubioną porę roku - zimę, bo właśnie w tą porę roku, wyznał jej swoje uczucia i to na dodatek, gdy miała wracać do domu. Teraz niestety jest inaczej. Z taką świadomością, zaczęła iść w kierunku domu swych sąsiadów. Będąc przed budynkiem, od razu zapukała do drewnianych drzwi, które po krótkiej chwili zostały otworzone. Ku jej zdziwieniu, przez blondyna, który ubrany był w same szare dresy, tym samym ujawniając swe boskie ciało ozdobione tatuażami. Z uśmiechem na ustach zaprowadził ją wzrokiem do korytarza, a następnie zamknął drzwi. Kiedy zielonooka rozpięła swą kurtkę, blondyn delikatnym, lecz pewnym ruchem zdjął ją, tym samym wieszając ją na wieszaku. W tym czasie zdążyła zdjąć swe obuwie.

— Miło cię widzieć. Kawy, herbaty? — zaproponował z uśmiechem.

— Kawy — odpowiedziała, odwzajemniając uśmiech. Gdy skierowała się wraz z mężczyzną do kuchni, blondyn od razu wziął się do działania.

— Powiedz mi, jak tam u ciebie? Chodzi mi o badania. Kiedy do nich przystępujesz? — zapytała ze spokojem.

— Szczerze mówiąc, muszę załatwić pewne sprawy. Dopiero po ich ukończeniu pomyślę o badaniach — rzekł, trzymając w swych dłoniach kubki z kawą, które położył na stole bez najmniejszego problemu. Gdy usiadł na krześle, od razu zagłębił się w gorącym napoju.

— Rozumiem. Poza tym, wiesz może czy jest Naruko? Bo mam do niej sprawę — zmieniła temat, tym samym próbując oderwać wzrok od muskularnej sylwetki mężczyzny, który bez problemu to zauważył, na co lekko się uśmiechnął.

— Naruko wraz z mamą poszła na zakupy. Jak masz jej coś do powiedzenia, mogę jej to przekazać, bo jak się nie mylę, masz pracę. W ogóle, nie musisz się aż tak patrzeć. Przecież wyglądam normalnie — rzekł z uśmiechem wymalowanym na twarzy, natomiast dziewczyna lekko się zarumieniła. Po przyłożeniu do ust kubka z kawą, wzięła łyk cieczy, tym samym znacznie pobudzając swój organizm.

— Po prostu nie mogę się nadziwić, że aż tak się zmieniłeś. Jeszcze pamiętam, jak niegdyś miałeś włosy do karku, już nie wspominając o tym, że byłeś gruby — odparła po chwili, śmiejąc się w duchu z nawołujących wspomnień.

— Musiałem w końcu się ogarnąć, inaczej nie czułbym się tak komfortowo jak teraz. Oczywiście, wszystko ma swoją cenę i tak było w moim przypadku. Restrykcyjna dieta... Nawet nie chciej wiedzieć, jak ciężko ją utrzymać w wojsku. Na szczęście mi się udało, ale dodaj do tego rzeź, jaką nam fundowano każdego ranka - 10 kilometrów do pokonania w 8 minut. Kto przekraczał chociażby sekundę, musiał powtarzać aż się uda. Nawet mi się czasami przytrafiały takie sytuacje - powiedział, biorąc ostatni łyk kawy, tym sam głęboko wdychając powietrze. Czego by nie mówił, to okres wojska jest okresem, o którym wręcz marzy zapomnieć.

— Pewnie miałeś cholernie ciężko — odpowiedziała, patrząc przez chwilę ze współczuciem na blondyna. Po chwili wstała z krzesła i skierowała się w stronę wciąż siedzącego chłopaka. Następnie wtuliła się w niego od tyłu, tym samym opierając swe ręce o klatkę piersiową, natomiast jej głowa wylądowała na lewym barku. Musi przyznać, że nie spodziewał się tego z jej strony, lecz musi udawać twardego. Przynajmniej tak podpowiada instynkt.

— Cóż, bywało gorzej. Ważne, że znów mogę ujrzeć twoją piękną twarz, dzięki temu mam pewność, że było warto — odrzekł, lekko się jąkając, równocześnie będąc delikatnie zarumienionym. Ona jedynie uśmiechnęła się uwodzicielsko, przygryzając delikatnie płatek jego ucha.

— Naru, pamiętasz, jak pięć lat temu wyznałeś mi miłość? — zapytała zalotnie.

— Pamiętam doskonale. Nie dziwię się, że mi odmówiłaś. Byłem gruby, czasami niechlujny, bardziej zwracałem uwagę na naukę. — Wymieniałby tak dalej, gdyby nie przerwała mu zielonooka.

— Nie o to chodzi, Naruto. Zawsze cię lubiłam, ale nigdy nie wpadło mi do głowy, bym nie kochała cię tylko dlatego, że jesteś gruby. Fakt,czasami twój humor nie znał granic, już nie wspominając, jak byłeś w stanie kłócić się z Sasuke, ale odbierałam to raczej z przymknięciem oka — rzekła, będąc całkowicie zarumienioną. Właśnie wyznała mu uczucia. On natomiast, poza szokiem jakiego doznał, wstał powoli, tym samym przerywając czynność. Ostrożnie odwrócił się w jej stronę, by następnie zacząć gładzić jej polik swą dłonią.

— Chcesz mi powiedzieć, że od tamtej pory mnie kochasz? W takim razie, wyjaśnij mi, dlaczego odmówiłaś? — spytał oczekując odpowiedzi.

— Moi rodzice byli wtedy w trakcie rozwodu. Gdyby się okazało, że mam wyjeżdżać zagranicę, tym samym będąc zmuszoną zerwać z tobą, nie wytrzymałabym tego. Dlatego postanowiłam przeczekać, lecz gdy się okazało, że podróż do stanów nie jest wcale tania w utrzymaniu, moja matka najzwyczajniej w świecie odpuściła.

— Rozumiem. Dzięki bogu...  — powiedział, opierając swe czoło o jej, przy okazji skupiając swój wzrok na jej zielonych tęczówkach. - Teraz chyba mogę to powiedzieć. Sakuro Haruno, czy zostałabyś moją dziewczyną? Zdaję sobie sprawę, że jestem tu dopiero od wczoraj, ale "nie ma czasu do stracenia" - mimo wszystko, nie miał pewności, czy się zgodzi. Cała ta sytuacja była dla niego zbyt kolorowa.

— Ja, Sakura Haruno, zgadzam się, tym samym przekazując me serce tobie na wieki — odrzekła z uśmiechem.

Następnie złożyła namiętny pocałunek na ustach mężczyzny, który jedynie go pogłębił, zmuszając ją do cofania, jednocześnie nie przerywając pocałunku. Ostatecznie kobieta oparła się o lodówkę. Blondyn przez chwilę się zawahał, ale tyle wystarczyło, by z ust przeszła na kark, na którym zaczęła składać malinki. Niebieskookiemu się spodobało i to w znacznym stopniu, lecz nie mógł się tym nacieszyć, gdyż kobieta przechodziła z miejsca na miejsce. Najpierw kark, następnie klatka piersiowa, a ostatecznie umięśniony brzuch, na którym blondyn odczuwał równe doznania, co z karku, a nawet większe, gdyż nie raz wydawał z siebie odgłosy rozkoszy. I pewnie doszłoby do czegoś, gdyby nie głośny dźwięk wydobywający się z komórki zielonookiej, która od razu przerwała pocałunki, tym samym wyciągając urządzenie z kieszeni.

— Słucham? — zapytała lekko zdyszana.

Sakura, gdzie ty się, do cholery, podziewasz? — Usłyszała krzyk, należący do Tsunade - nauczycielki zielonookiej, oraz najlepszego doktora w całym Tokio.

— Przepraszam. Jestem u chłopaka. Za niedługo będę — odparła, powodując szok nie tylko u swej nauczycielki, lecz również u blondyna.

Masz niecałą godzinę. Poukładaj sprawy ze swoim chłopakiem i staw się na stanowisko. Przed chwilą pojawił się u nas mężczyzna z chorobą serca i chciałabym, byś ty go operowała — powiedziała ze spokojem.

— Rozumiem. Za chwilę będę. — Po rozłączeniu się, od razu skierowała się do korytarza, pośpiesznie zakładając kozaki oraz kurtkę. Mężczyzna nie był zdziwiony. Wiedział, że walczy o ludzkie życie.

— Zobaczymy się po pracy? — zapytał z lekkim uśmiechem, kobieta natomiast podeszła do niego, składając na jego ustach krótki pocałunek, po czym na chwile się wtuliła w jego tors.

— Oczywiście, kochanie. Teraz niestety muszę zmykać. Mamy osobę z chorobą serca.

— Rozumiem. No to lepiej zmykaj. Później dokończymy niedokończone sprawy — rzekł, szczerząc się w uśmiechu, oraz unosząc brwi w charakterystyczny dla zboczeńca sposób.

— Zboczeniec — powiedziała, składając pocałunek na poliku, a następnie wyszła z mieszkania.

— Ale tylko twój — wyszeptał z wymalowanym uśmiechem.

Właśnie jego marzenie się spełniło. Szczerze, nie spodziewał się, że stanie się to tak szybko. Myślał, że potrwa to co najmniej rok, a tu proszę, jeszcze przed chwilą zasmakował jej ust. Z taką świadomością, wybrał się do swego pokoju i to nie bez powodu. Ma zamiar wybrać się z nią w miejsce, które nigdy się nie zmieniło. Miejsce, dzięki któremu się poznali, lecz w tym celu musi się ubrać i doskonale wie w co: czarna marynarka, tego samego koloru spodnie, biała koszula. Brzmi idealnie i tak samo będzie w tym wyglądał, ale na to jeszcze za wcześnie. Nie jest za wcześnie natomiast na telefon, który leżał na komodzie, z której blondyn go podniósł, tym samym dzwoniąc do pewnej osoby.

Halo? — rozbrzmiał leniwy ton w jego słuchawce.

— Deidara? Tutaj Naruto. Słuchaj, wciąż wypożyczasz sportowe samochody? — zapytał ze spokojem blondyn.

O kurwa, Naruto. Tyle lat cię nie słyszałem, już nie wspominając o spotkaniu. Ale wracając do tematu, tak, wciąż siedzę w tym biznesie, a co? Potrzebujesz jakiegoś autka? — spytał śmiejąc się przy tym delikatnie.

— Jakbym nie potrzebował, to bym do ciebie nie dzwonił, idioto. Nie ważne, shelby gt500, czarno-czerwony kolor, fabryczne felgi, oryginalne wnętrze. Dałoby się załatwić?

— Stary, przecież wiesz, że dla ciebie, to nawet na chuju wstanę, byś miał podane pod mordę. Zróbmy tak, daj mi jakieś dwie godzinki. W tym czasie go poszukam w stanie idealnym, a w zamian, to, co zwykle - chlanie u Hidana.

— Żaden problem, ale jutro, ok? Dzisiaj mam sprawy do załatwienia. Poza tym, nie mów mi o swoim fiucie. Każdy wie, że chyba wyruchałeś każdy klub gejowski w calusieńkim Tokio — powiedział zażenowany.

— Ok, ok ,niech ci będzie. Teraz muszę kończyć. W końcu, muszę znaleźć ten wózek. Do później, mordo.

— Trzymaj się — odparł z uśmiechem wymalowanym na ustach. Zapowiada się idealny dzień.



Witam was, kochani czytelnicy. Wybaczcie, że dawno nic nie wstawiałem, ale jak wiadomo, cierpię na chorobę, zwaną lenistwem. Kolejny rozdział prawdopodobnie za tydzień. Poza tym, ważna informacja. Jak zapewne zauważyliście, od paru dni jest taka zakładka, jak "współtwórcy" i w tej zakładce jestem ja jak i jeszcze inna osoba - Ansin, która od wtorku jest moim korektorem, czyli wstawia znaki interpunkcyjne. Bądźcie jej za to wdzięczni, bo w końcu osoby, które się na to skarżyły, będą miały spokój i ja. Cóż, to tyle. Żegnamy się z wami StevMajster :) i Ansin ;>

środa, 6 lipca 2016

1.Chodzący ideał.

5 lat później

Japonia... Po latach rozłąki znów może do niej zawitać. Musi przyznać, że w jego życiu nastały wielkie zmiany, lecz w jego sercu nic a nic. Wciąż ją kocha i będzie o nią walczył - tego jest pewien w stu procentach. Z taką myślą, schował swoją zgniło-zieloną torbę do bagażnika czerwonego jeepa, po czym zamknął go i wsiadł na miejsce pasażera. Gdy samochód odpalił i ruszył w drogę, z miejsca na miejsce budziły się w nim zakopane wspomnienia. Mimo wszystko tu dorastał i rozwijał się wraz z nią, lecz niestety przez upływ lat ich kontakt ucichł. Zresztą, nie tylko przez to, ale także przez sytuację, która zdarzyła się parę lat temu. Chłopak rozmyślałby dalej, gdyby nie reakcja jego przyjaciela - Sasuke.

— Hej, młotku, twoi rodzice w ogóle wiedzą, że przyjeżdżasz?

— Nie. Chciałem zrobić im niespodziankę. Zresztą, sam nie wiedziałem, że sprawy się tak ułożą.

— Z tym muszę przyznać ci rację. A tak w ogóle, Naruto, jak wygląda Ameryka? Chodzi mi o kulturę.

— Szczerze? Sam nie wiem... Uwierz mi, 5 lat w szkole wojskowej powoduje u człowieka rutynę, z której ciężko wyjść. Na szczęście mam to za sobą. Teraz pozostają badania i potem się okaże, czy będę mógł iść do wojska, czy też nie.

— Nie boisz się tego? No wiesz, że mogą cie nie przepuścić dalej? Że całe 5 lat jakie oddałeś, pójdą się kochać wraz ze zmarnowanym wysiłkiem?

— Sasuke, nie rozśmieszaj mnie. Obaj jesteśmy na tym samym wózku, z tą różnicą, że ja wybrałem się do Ameryki, a ty pozostałeś w Tokio i nie ciebie, a mnie odrzuciła moja wybranka serca.

— Obaj wiemy, że zostałem w Tokio jedynie ze względu na Ino i fakt, obaj zostaniemy żołnierzami, jeśli wszystko pójdzie dobrze. Ale po prostu się martwię o ciebie, bo właśnie ty zostałeś odrzucony. Jeśli znów cię odrzuci, w najgorszym przypadku zostaniesz żołnierzem szerzącym śmierć.

— Przesadzasz. Zresztą, mniejsza oto. Spójrz, jesteśmy niedaleko mego domu.

— Chyba nie chcesz teraz wysiąść?

— Nie chcę, ale muszę. Jeśli podjedziemy dalej, domyślą się czyjejś ingerencji. Zaparkuj obok domu Hinaty, dalej dojdę sam.

— Mówisz, masz. Trzymaj się, stary, żeby dobrze ci się ułożyło z Sakurą.

— Dzięki, przyda się. Słuchaj, jutro możemy się spotkać u mnie przy piwku i nim zapytasz, możesz przyjść z Ino. Mimo wszystko, wciąż jest dla mnie moją siostrzyczką.

— Zrozumiałem, szeregowy Uzumaki.

Mężczyzna uścisnął dłoń na pożegnanie, po czym wychodząc z samochodu otworzył bagażnik, z którego wyjął swoją torbę. Zamykając go, samochód odjechał. Blondyn jedynie westchnął. Nawet w cywilu wygląda jak typowy żołnierz: wojskowe bojówki na nogach, na korpusie zielona, cienka, lecz również wojskowa kurtka, która mimo swego cienkiego wyglądu jest w stanie ogrzać ciało, na stopach czarne glany, a na głowie tego samego koloru czapka. Chłopak mijał domy, mimo że szedł powolnym tempem ,był w stanie przejść te cholerne dwa kilometry w sześć minut. Z taką świadomością, wszedł do budynku zwanego potocznie „domem“. Szczerze, zapomniał znaczenia takiego miejsca. W szkole wojskowej miał własne łóżko i nic więcej, i tyle mu wystarczyło. Pewnie rozmyślałby dalej, gdyby nie reakcja jego rodziców. Matka, gdy go zobaczyła, natychmiast wtuliła się w jego tors. On nie miał zamiaru przerywać, bo choć przez chwilę chciał odczuć ciepło. Kiedy kobieta się od niego odsunęła, ojciec blondyna uścisnął mu dłoń. Taki gest wystarczy, by ukazać swą tęsknotę. Niebieskooki uśmiechnął się, po czym wypowiedział słowo, które pragnął wypowiedzieć od lat.

— Mamo, tato, wróciłem — powiedział z uśmiechem wymalowanym na twarzy.

— Braciszek! — Usłyszał znajomy głos. Nim się obejrzał, blond włosa kobieta przytuliła go najmocniej, jak była w stanie. Był nią nikt inny, jak jego starsza o trzy lata siostra - Naruko.

— Naruko, nie zaprzeczę, miło cię widzieć, ale mogłabyś trochę poluzować uścisk. Ciężko mi nabrać powietrza - powiedział ledwo słyszalnym tonem blondyn. Dziewczyna natychmiast poluzowała uścisk.

— Wybacz. Po prostu ciężko jest mi panować nad emocjami. Poza tym, mam nadzieję, że cały mój wysiłek nie poszedł w las.

— Wątpię, by poszedł.. Przestrzegam dietę, dzięki czemu wciąż utrzymuję muskularną sylwetkę. Mało tego, w każdej wolnej chwili wykonywałem zestaw ćwiczeń, jaki dał mi tata. Mówiąc krótko... — Chciał dokończyć, lecz dziewczyna mu przerwała.

— Jesteś chodzącym ideałem.

— Można tak to ująć. Jeśli pozwolisz, udam się do pokoju.

— Żaden problem, tylko muszę cie ostrzec, że za niecałe 10 minut powinni być goście.

— Jacy goście?

— Pomyślmy... Ino i Sakura — powiedziała z uśmiechem dziewczyna.

— A niech przychodzą. Ja zostanę w pokoju. Jestem zmęczony tą całą podróżą. Na dodatek, za niecały tydzień muszę wybrać się na te cholerne badania — rzekł zmęczonym tonem chłopak, a następnie udał się do swego pokoju.

— I tak wiem, że przyjdziesz! Przynajmniej ze względu na nią! — wykrzyczała, nim blondyn zamknął drzwi.

Będąc w pomieszczeniu, rozebrał się do naga, tym samym odczuwając ulgę. Od dawna musiał wykonywać czyjeś rozkazy, już nie wspominając o rutynie, którą odczuwał przez pięć lat. Lecz teraz jest wolny. Z tą myślą wszedł do łazienki. Aż do dziś jest za to wdzięczny rodzicom. Podszedł do lustra, przyglądając się swemu odbiciu: długie, blond włosy, równie długi zarost, zmęczone niebieskie oczy, pozbawione jakichkolwiek uczuć, ciało nie zapchane już tłuszczem, lecz czystymi mięśniami, ozdobione również tatuażami, a dokładniej dwoma. Jeden reprezentuje czaszkę, która w swych ustach ma czarną róże - znajduje się na lewym barku, natomiast na lewej piersi ma znak kanji, oznaczający w wolnym tłumaczeniu „rodzinę“ . Gdy nacieszył się już wystarczająco swym odbiciem, wszedł do kabiny, rozbudzając swe zmęczone ciało zimną wodą, tym samym zmuszając organizm do działania. Nim się obejrzał, wycierał swe ciało suchym ręcznikiem, po czym powiesił go na miejsce. Kierując się do swej zielonej torby, od razu odział się w czarne bokserki. Na nogi założył luźne, siwe dresowe spodnie, na górę czarną bokserkę z białym nadrukiem, a na stopy białe skarpetki. Tak ubrany wyszedł z pomieszczenia. Przez dochodzący z oddali dźwięk dzwonka, blondyn miał zamiar otworzyć drzwi wejściowe. Właśnie szedł w ich kierunku, lecz wyręczyła go w tym Naruko. W duchu dziękuje losowi, że to właśnie ona otworzyła drzwi, dzięki temu mógł oszaleć na widok zielonookiej. Długie, różowe włosy opadające na czerwoną kurtkę, na karku różowy szalik, na nogach błękitne jeansy, natomiast na stopach czarne kozaki. Mimo iż doznał szoku na jej widok, to ona doznała większego gdy go spostrzegła.

— Naruto, to ty? — spytała niepewnie dziewczyna.

— Oczywiście, że ja. Co ty taka zdziwiona? — zapytał w sposób żartobliwy, gdyż oczywiście zdaje sobie sprawę ze swej metamorfozy.

— Cóż, zmieniłeś się.

— Jak każdy.

— Chodzi mi o ciało, głuptasie. Jesteś szczuplejszy, już nie wspominając o tatuażu oraz muskulaturze.

— Ty natomiast znacznie wyładniałaś — stwierdził ze spokojem.

— Gołąbeczki, chodźcie do jadalni! — zawołała Ino, lecz nim się obejrzała, została wtulona przez blondyna, co zdziwiło zielonooką.

— Tęskniłem za tobą, siostrzyczko — oświadczył uradowany chłopak.

— A już się martwiłam, że mnie nie zauważysz, kretynie.

— Ciężko odciągnąć od ciebie wzrok — powiedział, a następnie usiadł obok czarnowłosego.

Zielonooka wyzbyła się szalika, jak i kurtki, wieszając je na wieszaku, tym samym ujawniając miętowy, cienki sweter. Niebieskooki, mimo wszystko nie skupiał się na niej, lecz na rozmowie z czarnowłosym, a dokładniej piciu piwa i rozmowie. Nie zmienia to faktu, że Naruko, by utrzymać równowagę, rozmawiała z dziewczynami, jak i jadła posiłek. Zresztą, każdy miał nałożone do stołu. Mimo szczupłej sylwetki, blondyn nie stracił apetytu. Oczywiście, musiał się ograniczać, ze względu na restrykcyjną dietę, ale nie przeszkodziło mu to w opróżnieniu dwóch puszek zimnego piwa.

— Nie ma nic lepszego, niż smak alkoholu po latach rozłąki — orzekł z uśmiechem mężczyzna.

— Przez te wojsko utracisz wiele przyjemności w życiu — stwierdziła ze spokojem Ino, na co
zielonooka lekko się zdziwiła.

— Zaraz, Naruto, ty chodziłeś do szkoły wojskowej? — zapytała zaciekawiona dziewczyna .

— Oczywiście. Pozostały mi jedynie badania, a potem się okaże, czy zostanę żołnierzem. Choć do tego daleka droga — odparł, biorąc kawałek mięsa do ust.

— Nie mam zamiaru się powtarzać, ale powinieneś z tym skończyć. Fakt, sama ci poleciłam tą szkołę, ale bardziej w celu rozbudowania swego ciała i kondycji, niż oddawania swego życia w ręce kraju — stwierdziła z lekkim zmartwieniem siostra blondyna, który jedynie otworzył już trzecią puszkę alkoholowego napoju.

— Naruko, nie kłóćmy się dzisiaj. Proszę cię, jako młodszy brat. Wróciłem ze szkoły, którą ukończyłem z najlepszym możliwym wynikiem. Mało tego, mam zamiar tutaj pozostać. Zależne jest to tylko od badań — odparł zmęczonym tonem chłopak, lekko kłamiąc, gdyż badanie nie ma dla niego zbytniego znaczenia.

— Tak swoją drogą, Naruto, na jak długo masz zamiar tutaj zostać? — zapytał zaciekawiony czarnowłosy.

— Niecałe cztery dni — odpowiedział ze spokojem, a Ino słysząc tą wiadomość, omal się nie zadławiła, Naruko doznała mini zawału, natomiast zielonooka doznała szoku.

— Chyba robią sobie jakieś, kurwa, jaja — wymamrotała zdenerwowana Ino.

— Popieram. Nie mógłbyś być dłużej? Przecież masz tutaj dom, przyjaciół i rodzinę — rzekł czarnooki.

— Pewnie bym mógł, ale nie chcę. Widzisz, badania zależne są ode mnie. Idę i od razu przechodzą do rzeczy. Równie dobrze, mógłbym je zrobić za rok, nawet dwa, ale po prostu wole się pośpieszyć — odparł opanowanym tonem.

— Dlaczego? — zapytała siostra blondyna.

— Bo już zapomniałem, jak być człowiekiem. Nauka posługiwania się bronią, nauka szybkiego zabijania - nie są to czynniki ludzkie, lecz maszyny. Nawet zapomniałem, jak czuć. No nic... Pozwólcie, że sobie pójdę. Muszę odpocząć — oświadczył mężczyzna.

Bez problemu wstał z krzesła, tym samym żegnając się z gośćmi i zostawiając ich samym sobie. Powiedział prawdę - zapomniał jak to jest czuć. Fakt, jest w domu, rozmawia z przyjaciółmi, ale ma wrażenie, jakby robił to każdego dnia. Zwykła czynność jest dla niego rutyną, mimo że zszokował większość osób, to jedna się nim zainteresowała.
Zmienił się przez upływ czasu. Zmężniał, spoważniał i zdała sobie z tego idealną sprawę. Mówiąc krótko,ma jedynie trzy dni, by móc spędzić z nim niezapomniane chwile. Z nim - z chodzącym ideałem. Na myśl o tym, przygryzła wargę, akurat w momencie, gdy wszedł do swego pokoju.



Witam was, drodzy czytelnicy. Dawno mnie nie było. 
Zdaję sobie z tego sprawę. Nic nie poradzę, wakacje mnie rozleniwiają. 
Nie zmienia to faktu, że mam zamiar pisać opowiadania, 
choć nie powiem, nie będą wstawiane regularnie, to od razu mogę uznać,
 że pozostały jeszcze trzy części. Cóż, zachęcam do komentowania, 
gwiazdkowania, czy co tam jeszcze. Żegnam się z wami.
                                                                                                                   
                                                                                                                                  StevMajster:)

sobota, 18 czerwca 2016

Prolog.

5 lat wcześniej...

Był wtedy w gimnazjum. Pamięta ten dzień, jak mało kto. Był gruby, miał długie, zadbane blond włosy. Mimo swej budowy ciała, nie był wyśmiewany bądź poniżany. Wręcz przeciwnie, miał przyjaciół ,w tym jedną najcenniejszą - Sakurę. Ona spośród ich wszystkich spędzała z nim jak najwięcej czasu, dodatkowo byli sąsiadami. Ich relacje były na wysokim poziomie, lecz tylko do czasu, a dokładniej do momentu, w którym postanowił się przełamać.
Skończyła się ostatnia lekcja. Każdy poszedł w swoją stronę. On, wychodząc ze szkoły, postanowił na nią poczekać. Była wtedy zima, więc nic dziwnego, że ubrał się w pomarańczową, puchową kurtkę, na nogi założył błękitne jeansy, na stopy czarne, zimowe buty, a na dłonie zielone rękawiczki. Tak ubrany, czekał na nią przed szkołą. Jednak za długo nie musiał czekać, bo nim się obejrzał, stała obok niego. Jedyne co zrobił, to ruszył wraz z nią, przy okazji zaczynając zwykłą rozmowę.

— Nie rozumiem, Naruto, jak możesz mieć tak dobrą średnią, skoro wcale się nie uczysz —
powiedziała z uśmiechem na twarzy zielonooka.

— Bo ja wiem, czy się nie uczę? Z Naruko mam korepetycję w każdy piątek — powiedział uśmiechnięty blondyn, po czym został złapany za polik przez dziewczynę.

— Szczęściarz... Naruko już ukończyła liceum, prawda? — zapytała z uśmiechem, wypuszczając jego policzek z dłoni.

— Tak. Powiedziała, że ma zamiar wybrać się na studia. Nie ma co się dziwić, po liceum nie dostaje się żadnego zawodu — powiedział ze spokojem.

— Ale ma się za to wykształcenie.

— Słuszna uwaga. A na jaki zawód ty byś chciała pójść? — zapytał bez wahania, mimo że znał odpowiedź.

— Sądzę że na medycynę, w końcu, zawsze chciałam pomagać ludziom, a ty? — zapytała zaciekawiona.

— Chyba zostanę hostem. Jestem młody, dobrze zbudowany, przystojny... — rzekł rozbawiony.

— I co najważniejsze skromny — dodała różowo włosa, wybuchając śmiechem, który skończyła dopiero, gdy ujrzała swój dom.

— Cóż... Powinienem się zawijać. Narka — powiedział po chwili chłopak. Dziewczyna w odpowiedzi jedynie pomachała mu dłonią, po czym zaczęła zmierzać w kierunku drzwi. Po chwili blondyn zdał sobie z czegoś sprawę.

— Sakura, zaczekaj! — krzyknął, a dziewczyna błyskawicznie zaprzestała wcześniejszej czynności.

— Coś się stało, Naruto? — spytała zdziwiona, a po chwili chłopak złożył na jej ustach namiętny pocałunek, który niestety trwał zbyt krótko.

— Sakura... Kocham cię. Błagam, zostań moją dziewczyną — powiedział pewnie chłopak, klękając przed dziewczyną, której zdziwiony wyraz twarzy przeobraził się w chłodny.

— Proszę, wstań i posłuchaj, Naruto. Nas nic, oprócz przyjaźni nie łączy. Nie możemy być razem. Oboje powinniśmy skupić się na sobie. Proszę cię, Naru, zapomnij o mnie. Nasze relacje zaszły po prostu za daleko — powiedziała troskliwie zielonooka, po czym pocałowała po raz ostatni blondyna w policzek.

Po chwili otworzyła drzwi od domu, tym samym wchodząc do środka, a następnie je zamykając.
Smutek, to pierwsze, co odczuł zrozpaczony nastolatek. Z jego oczu zaczęły cieknąć łzy, lecz mimo wszystko zaczął iść w kierunku swego domu. Kiedy był już w środku, w błyskawicznym tempie wszedł do swojego pokoju. Rzucił teczkę wraz z kurtką w kąt, po czym położył się na łóżku. Zakrywając się pościelą, zaczął głośno łkać. Pierwszy raz w życiu odczuł tak ogromny ból spowodowany przez drugiego człowieka. Mało tego, ten człowiek był dla niego cennym przyjacielem.

— Naru, co się stało? — zapytała zatroskana siostra, która weszła do wnętrza pokoju, tym samym zamykając drzwi, by nikt nie usłyszał rozmowy.

— Odrzuciła mnie. Powiedziała, byśmy zaczęli skupiać się na sobie, gdyż nasze relacje zaszły za daleko — odparł przez płacz blondyn, po czym się odkrył, tym samym ukazując swą zapłakaną twarz. Dziewczyna natychmiast podeszła do chłopaka, aby następnie go przytulić.

— Posłuchaj, Naru. Jeśli zależy ci na Sakurze, musisz stać się silniejszy — rzekła z uśmiechem niebieskooka.

— Silniejszy? — spytał z niedowierzaniem.

— Dokładnie tak. Jak skończysz tą trzecią gimnazjum, zaczniemy trening, byś nie wzbudzał podejrzeń — odparła ze spokojem.

— Co masz dokładnie na myśli?

— Mama przepisze ci odpowiednią dietę, w końcu, jest dietetyczką. Tata nauczy cię samoobrony, a ja doradzę ci w kwestii kierunku, jaki będziesz musiał obrać — powiedziała z uśmiechem dziewczyna, na co chłopak bardziej się w nią wtulił.

— Dziękuję, siostrzyczko. Jesteś wielka — odparł z uśmiechem chłopak.

— Ej, w końcu jesteśmy rodzeństwem. Poza tym, przestań się mazać. Przed nami ciężka droga — oznajmiła z uśmiechem, po czym zaczęła mierzwić jego blond włosy.

Tak oto rodzi się historia o chłopaku, który pozostawił wszystko: kierunek, styl życia, wizerunek i co najważniejsze - swą miłość. A wszystko to dla jednej kobiety, która zawładnęła jego sercem do szaleństwa.




Witam was kochani czytelnicy. Wiem, nie dotrzymałem swej obietnicy,
 ale najważniejsze, że jednak napisałem ten prolog. Mam nadzieję, że wam się podoba.
 Cóż, póki co, to tyle. Jeśli chcecie, wyraźcie swoją opinię w komentarzu. Ja się z wami żegnam. 
                                                           
                                                                                                                    StevMajster:)

środa, 4 maja 2016

Ogłoszenia parafialne.

Witam. Wiem, trochę mnie nie było. Mówiąc "trochę" mam na myśli, że aż 3 miesiące. Niestety, ale moje lenistwo w parze z chodzeniem do szkoły wraz z brakiem weny, to nie jest dobre połączenie. Na dodatek problemy osobiste, o których nie warto wspominać, gdyż jest to blog, a nie kółko pokrzywdzonych przez los. Skoro już wiadomo, przejdźmy do konkretów. Aktualna seria z Narusaku zostaje zawieszona bez możliwości powrotu, z prostego powodu - wypaliłem się, i szczerze, bardziej skupiłem się na watppadzie (dla niewtajemniczonych link ) z najprostszego powodu: wygodniej mi się tam pracuje niż na blogerze. Niestety, ale nie zmienia to faktu, że powrócę na pewno w tym miesiącu i zacznę od krótkiej serii również z Narusaku. Będzie miała max. 5 rozdziałów, nie wliczając prologu i epilogu. Z góry również przepraszam część tych osób, co polubiła poprzednią serie, bo wiem, że cieszyła się dużym zainteresowaniem. Niestety, jak napisałem powyżej, nie jestem w stanie tej serii kontynuować, dlatego muszę zacząć nową, znacznie krótszą serie. Poza tym, jeśli są osoby, które lubią moją twórczość, to zapraszam na wattpada. Co prawda są tam jedynie trzy książki, ale raczej przypadną wam do gustu. Dobra, koniec już tego pierdolenia. Wytłumaczyłem, co miałem wytłumaczyć. Jeśli są jakieś pytania, proszę zadać je w komentarzu. Zobaczymy się za niedługo. Taką mam przynajmniej nadzieję. StevMajster :)

niedziela, 21 lutego 2016

10.Mimo ran musi brnąć dalej (krótkie).

Od walki pomiędzy Naruto a Tamutso minęły zaledwie godziny aktualnie blondyn odpoczywa w szpitalu utrata lewej ręki spowodowała w jego przypadku sporą utratę krwi lecz nie zmienia to faktu że żyje przynajmniej tak pokazują maszyny do których chłopak jest przykuty jego dziadka wizyta w szpitalu ominęła z prostego powodu najzwyczajniej w świecie zregenerował sobie rękę mimo braku przytomności przed blondynem czuwają jego zmartwieni rodzice przyjaciele oraz dziewczyna która jest w niego wtulona w końcu widziała tą walkę i dobrze wie że dla blondyna nie było wcale tak łatwo prawda jest taka że ledwo przeżył i jest to bardzo widoczne na jego twarzy poza łzami zielonookiej widnieją siniaki oraz rany jego ciało natomiast jest szczelnie zabandażowane było to wymagane ze względu na rany jakie odniósł podczas pojedynku niestety mimo odniesienia remisu to on odniósł najwięcej ran z całego pojedynku na samą myśl o tym zielonooka jeszcze bardziej pogrążyła się w rozpaczy tym samym bardziej się wtulając nic nie jest dla niej ważniejsze niż miłość którą odczuwa w towarzystwie chłopaka który mimo wszystko otworzył jej oczy mimo że nie zwracała na niego zbytniej uwagi mimo że miał świadomość iż była z innym on wciąż ją kocha akurat w momencie gdzie inni by ją zostawili dlatego nie chcę go tracić jest dla niej zbyt cenny utrata go w jej przypadku jest równoznaczna z utratą życia po chwili z jej oczu zaczęły lecieć łzy rodzice blondyna ją rozumieją w końcu sami są pogrążeni w smutku lecz nie mogą iść myślą że stracą swego syna muszą mieć nadzieje gdyż tylko ona im pozostała nic więcej po krótkiej chwili ledwo żywy blondyn otworzył swe błękitne oczy jest wyczerpany brak mu sił i jest tego świadom ale nim straci ponownie przytomność musi choć trochę porozmawiać z bliskimi jak i z dziewczyną.
-Sakura.-powiedział ledwo słyszalnym tonem blondyn.
-Naruto.-powiedziała przez łzy dziewczyna po czym pocałowała chłopaka tym samym zwracając uwagę pozostałych lecz prawda jest taka że każdy był szczęśliwy patrząc na ten widok.
-Nie umrę tak szybko nie póki mam ciebie bez ciebie mój świat nie istnieje.-powiedział z spokojem chłopak wyszeptując słowa na jej ucho tak by tylko ona je słyszała.
-Synu nie powinieneś nas tak więcej straszyć.-powiedział z spokojem starszy blondyn. 
-Twój ojciec ma racje chcesz żeby twoja matka umarła na zawał.-zapytała przez łzy czerwonowłosa która wtuliła się w tors swego męża. 
-Chyba zwariowałaś nigdy bym ci na to nie pozwolił gdzie znajdę drugą osobę która robi tak przepyszne ramen jak twoje?-powiedział z uśmiechem blondyn trzeba przyznać ten jeden uśmiech jest w stanie uspokoić każdego w pobliżu.
-Jesteś dowcipny jak na osobę która straciła rękę.-powiedział poważnym tonem Itachi nagle atmosfera natychmiastowo uległa zmianie.
 -Masz rację Itachi straciłem swą rękę ale niestety nic na to nie poradzę póki co muszę tutaj odpoczywać czy tego chcę czy nie.-powiedział z spokojem blondyn.
-Niestety muszę się zgodzić poza tym Naruto musisz wiedzieć że mój braciszek raczej nie będzie zadowolony z wieści iż jego odwieczny rywal utracił rękę.-powiedział z lekkim uśmiechem czarnowłosy.
-Co ja poradzę Sasuke musi z tym przeżyć.-powiedział zmęczonym tonem blondyn.
-Kochanie wszystko z tobą w porządku?-zapytała zatroskana Sakura blondyn jedynie się uśmiechnął.
-Oczywiście że nie głuptasie moje ciało jest obolałe na dodatek straciłem rękę tym samym tracąc dużo krwi chyba zaraz się zdrzemnę poza tym jeśli chcecie to możecie już iść to też się tyczy ciebie Sakura nie chciałbym byś się przemęczała przeze mnie.-powiedział zmęczony chłopak.
-No cóż synu ja i twoja matka już wychodzimy reszcie powiem by dali ci odpocząć.-powiedział z uśmiechem ojciec.
-Ale Sakura musi zostać się tobą opiekować bo inaczej może się coś tobie stać.-powiedziała pewnie matka po czym wraz z swym mężem jak i czarnowłosym odeszła.
-Słyszałeś?-zapytała z uwodzicielskim uśmiechem zielonooka.
-Tak słyszałem i szczerze jestem zaszczycony twoją obecnością.-powiedział z uśmiechem chłopak po czym swą prawą ręką przyciągnął zielonooką dzięki czemu mógł złożyć na jej ustach namiętny pocałunek.
-Jak na zmęczonego jest bardzo aktywny.-powiedziała dziewczyna między pocałunkami.
-Nic na to nie poradzę tylko ty tak na mnie działasz.-powiedział chłopak.
-Wiesz że ta sielanka nie będzie trwać wiecznie.-powiedział bardzo znany głos w myślach blondyna.
-Wiem Kurama i to za dobrze ale póki co daj mi się nacieszyć choć trochę.-powiedział blondyn.
-Daje ci za dużo czasu tydzień tyle masz czasu by załatwić kilka spraw potem ruszamy na trening.-powiedział chłodno lis.
-Ile on będzie trwał?
-5 lat tyle potrzebujesz by nadgonić swego dziadka a nawet go przewyższyć poza tym będziemy trenować w świecie bijuu więc na pewno staniesz się silniejszy.-powiedział na pożegnanie lis.
-Naruto coś się stało?-zapytała dziewczyna widząc jak łzy ciekną z oczu blondyna.
-To nic takiego pamiętaj kochanie nie wszystko co dobre może trwać wiecznie.
-Co masz na myśli.
-Póki co nic takiego.-powiedział chłopak po czym pocałował ponownie dziewczynę.
Czy tego chcę czy nie musi udać się na paroletni trening jako posiadacz bijuu musi reprezentować jak najwyższy poziom dlatego porażki nie wchodzą w grę i niestety za dobrze o tym wie dlatego też musiał odnosić ciągłe sukcesy czy tego chciał czy też nie lecz walka z swoim dziadkiem była całkiem inna niż myślał Tamotsu wyprzedzał go w każdym aspekcie a odniesienie remisu nie zaspokaja Kuramy który znany jest również jako Kyubi tydzień tyle zostało blondynowi by załatwić sprawy i udać się do całkowicie odmiennego miejsca.     

Witam wiem dawno nic tutaj nie wstawiałem ale co ja poradzę
ferie poza tym mam małą prośbę moglibyście w końcu pisać
komentarze bo ostatni był ponad dwa miesiące temu
więc nie wiem wtedy czy opowiadanie wyszło dobrze
czy źle i stąd też moja słaba aktywność bo po co mam
pisać skoro nie znam opinii na temat mego opowiadania
z góry dzięki.
                                                      StevMajster:)


niedziela, 31 stycznia 2016

9.Walka o dominacje.

Miesiąc tyle trwał trening blondyna który dzięki niemu powrócił do formy nie zmienia to faktu iż nauczył się nowej natury mowa o hyōton (jap.natura lodu) opanował ją na średnim poziomie gdyż bardziej skupiał się na swych oczach które przywrócił do dawnego zaawansowanego poziomu niestety przez trening nie mógł spędzać dużej ilości czasu z Sakurą jedynie mógł jej obiecać że po walce z swym dziadkiem poświęci jej jak najwięcej czasu ona natomiast obiecała ujrzeć jego walkę z taką myślą wesoły na ten fakt blondyn ubrał się w swój strój bojowy składający się z czarnych jeansów uzbrojonych w ekwipunek ninja białej zwykłej koszuli na którą nałożył czarny rozpięty płaszcz na stopy założył czarne buty ninja a na zakończenie czarną opaskę swej rodzinnej wioski na czoło tak ubrany mężczyzna wyszedł z swego mieszkania idąc w kierunku terenu swego klanu lecz nim był na miejscu opróżnił uprzednio dwanaście misek ramenu z powodu głodu który mu dolegał oraz stresu w końcu widział swego przeciwnika w akcji zlikwidował ośmiu ogoniastego z aktywowanym jedynie raishinganem ten fakt przyprawia blondyna o nie tuzinkową dawkę adrenaliny w końcu będzie walczył z osobą na poziomie z taką myślą udał się do dojo w której ma odbyć się walka dojście do celu trwało kilka minut gdy mężczyzna rozsunął drzwi ujrzał znane twarze poza swym dziadkiem z którym będzie walczyć zobaczył swą miłość Sakurę,Itachiego,Minato,Kakashiego wraz z Rin pozostali to członkowie klanu którzy muszą nadzorować walkę blondyn ustawił się przed przeciwnikiem Tamotsu nie posiadał górnej garderoby przez co ukazywał swą muskularną sylwetkę ozdobioną różnymi ranami które świadczą jedynie o wprawie w boju ubrany jest jedynie w białe luźne spodnie które zapewniają swobodę ruchu blondyn biorąc przykład z swego przeciwnika pozbawił siebie górnej garderoby tym samym ujawniając swą muskularną sylwetkę zdobioną ranami spowodowanymi przez tortury z swego czoła zdjął opaskę po czym ją jak i górną garderobę dał dziewczynie by zaopiekowała się rzeczami po czym wrócił na swe miejsce po chwili na środek wkroczył jego ojciec który był kimś w rodzaju śedzi.
-Jako sędzia tej bitwy jestem zmuszony wytłumaczyć zasady pierwsza runda składa się z taijutsu i nie będzie ona przerywana kolejne podstawowe techniki (np.ninjutsu,genjutsu) mogą zostać aktywowane przez narastające tępo czy wszystko jasne?-zapytał Minato spoglądając porozumiewawczo na jedną jak i drugą stronę.
-Jak słońce.-powiedział z spokojem Naruto.
-Zgadzam się z nim.-powiedział białowłosy.
-Skoro wszystko zrozumieliście zaczynajcie.-krzyknął Minato znikając w złotym błysku tym samym wracając do Itachiego.
Obaj oderwali się od ziemi była to kwestia w ciągu parę sekund by w szybkim tępię wymieniali się ciosami ani jeden ani drugi nie trafiał jedynie byli w stanie sparować swe ciosy lecz nie trwało to długo po chwili blondyn dostał prosty wymierzony cios z otwartej ręki w splot słoneczny atak był na tyle silny by ten przebił się przez ścianę pomieszczenia tym samym lądując na ziemi lecz niestety blondyn nie mógł za długo poleżeć gdyż w mgnieniu oka ujrzał niewyobrażalnie ogromnych rozmiarów kule ognia bez zastanowienia aktywował odama rasengana czyli w skrócie ogromną kulę porównywalnych rozmiarów była to kwestia czasu by obie kule się zetknęły gdy tak się stało blondyn skupił się na zlikwidowaniu kuli przeciwnika pierwszą rundę jeśli chodzi o taijutsu przegrał co było oczywiste lecz w ninjutsu może się znacznie popisać nie zdawał sobie jedynie sprawy że obserwujący walkę są nie daleko go.
-Czemu nie użył ziemnej osłony przecież lepiej by na tym wyszedł.-powiedział z spokojem Kakashi.
-Wątpię ta ognista kula składa się z dużej ilości chakry co zresztą widać gdyby zderzyłaby się z ziemną osłoną rozwaliła by ją od razu odama rasengan to jedyne co mógł zrobić.-powiedział Minato.
-Racja Sensei poza tym trochę szkoda że pierwszą rundę tak szybko przegrał ale niestety było to oczywiste.-powiedział siwowłosy.
-Z tym akurat nie mogę się zgodzić mój ojciec posiada ogromny bagaż doświadczenia zwłaszcza w taijutsu a fakt że ta runda trwała kilka minut co jest nie lada wysiłkiem potwierdza mnie w fakcie że mój syn ma pewne szanse na wygraną.-powiedział z uśmiechem Minato.
Skupiając się na walce blondynowi udało się uporać z ognistą kulą którą zniszczył za pomocą swego odama rasengana który również uległ zniszczeniu świadomość że to jeszcze nie koniec sprawia iż mężczyzna ma chęć się uśmiechać w końcu walczy z kimś silnym właśnie przed sobą widzi demona dokładnie demona nie może określić swego dziadka jako bestii gdyż ta jest prymitywnym stworzeniem które za pomocą swej siły musi przetrwać natomiast demon nie musi przetrwać musi jedynie niszczyć wszystko na swej drodze z taką myślą blondyn zaczął nacierać w kierunku przeciwnika gdy był wystarczająco blisko od razu aktywował swego raiton rasengan którego wbił prosto w klatkę piersiową lecz po chwili kula została wchłonięta nie ryzykując blondyn od razu się oddalił i postąpił dobrze gdyż przeciwnik aktywował swego raishingana mało tego z oczu wydobywały się złote iskry teraz blondyn był pewien.
-Za pomocą swego raishingana pochłonąłeś mego raiton rasengana.-stwierdził blondyn.
-Dokładnie stwierdziłem że nie wytrzymałbym ataku takiego kalibru no cóż pochłaniając atak mój raishingan zapewnia mi pewną możliwość.-powiedział białowłosy po czym w swej ręce uformował własnego raiton rasengana tym samym szokując całą publikę łącznie z blondynem.
-Jakim cudem tego dokonałeś?
-Widzisz absorbowanie chakry plus kopiowanie technik za pomocą sharingana przynosi oczekiwane skutki.-powiedział z spokojem białowłosy po czym zaczął nacierać z skopiowaną techniką.
Blondyn widząc nacierającego przeciwnika bez zastanowienia wykonał pieczęć po chwili białowłosy został otoczony przez lodowe lustra które ukazywały odbicie blondyna od razu dezaktywował skopiowanego raiton rasengana wiedząc że na nic się to nie zda nim się obejrzał z każdej strony nacierały w jego kierunku lodowe igły które przebijały się w jego ciało lecz nie trwało to długo w końcu białowłosy postanowił wykonać pieczęć która wydłużyła włosy które stały się iglaste oraz otoczyły ciało użytkownika tym samym czyniąc go na chwilę obecną niezniszczalnym efekt stał się taki jak przewidywał nacierające igły odbiły się od włosów tym samym niszcząc lustra oraz jednocześnie raniąc blondyna który stał mimo wbitych igieł tym samym udowadniając przeciwnikowi że nie można go tak łatwo pokonać lecz ten to zignorował i posłał jeszcze większą niż poprzednio kulę ognia mając nadzieje iż odniesie tym zwycięstwo niestety jedyne czego zaznał białowłosy to szoku widząc przeciętą na pół kulę ale oprzytomniał widząc blondyna z aktywowanym susanoo tym samym mając aktywowanego gasnącego raishingana.
-Jesteś naprawdę silny Naruto teraz jestem że mogę ci ujawnić moją prawdziwą formę.-powiedział przez krwiożerczy uśmiech starzec.
-On naprawdę chcę to zrobić?-powiedział przerażony Hokage tym samym zwracając na siebie uwagę pozostałych.
-Coś się stało sensei.-zapytał siwowłosy.
-Jeszcze się nie stało ale może się stać prawdziwa forma mego ojca.-powiedział z przerażeniem w głosie Minato.
-Demon konohy bezogonowy jinchuuriki tak właśnie jest określany Tamotsu Namikaze dawny generał oraz szef i założyciel anbu jego przezwiska nie należą do niego bez powodu jego doświadczenie w boju znacznie odbiega od przeciętnego shinobi przez co ciężko go zaskoczyć lecz Naruto jest wyjątkiem przez co chcę mu się odwdzięczyć tym samym ukazując swą prawdziwą formę którą kształtował od lat.-powiedział z spokojem w głosie Itachi hokage jedynie kiwnął twierdząco głową po czym wszystkim ukazał się czarny smok postura oraz rozmiary były ludzkie ale wyglądem znacznie się odróżniał długi ogon rozłożone skrzydła drapieżnie pazury na stopach jak i dłoniach czerwone oczy z cienkimi źrenicami umięśniona klatka piersiowa mimo nowej formy ciało Tamotsu wciąż jest zdobione dawnymi ranami blondyn na ten widok doznał szoku.
-Czy to.-wyjąkał niepewnie blondyn.
-Nie gasnący raishingan? owszem.-odpowiedział z spokojem smok.
-Ale jakim cudem go odblokowałeś?-zapytał zszokowany mężczyzna.
-To długa Historia ale zasługujesz na to od dziecka byłem sierotą moi rodzice umarli w wojnie gdy się zakończyła zostałem przygarnięty przez nasz klan dziesięć lat tyle byłem zmuszony trenować i pewnie nadal bym to robił gdybym nie udał się na wojnę pozbawiłem życia setki ludzi przez co byłem określony jako demon ten przydomek będzie ciążył na mnie do końca życia wiedząc o tym postanowiłem odbyć podróż do konohy by choć na trochę zaznać spokoju niestety nie miałem go wystarczająco dużo.-powiedział z spokojem lecz z oka stworzenia spłynęła jedna łza.
-Co masz na myśli?
-Rok przed drugą wielką wojną shinobi poznałem twoją babcie Hitomi była to miłość od pierwszego wejrzenia była piękna silna zabawna taką była kobietą przed swą śmiercią urodziła Minato została zabita podczas wojny widząc jej śmierć na własne oczy nie mogłem sobie wybaczyć własnej bezsilności w ten sposób aktywowałem nie gasnącego raishingana w skutek utraty ukochanej trzeci poziom znacznie odbiega od poprzednich jak widzisz przekształca on naturę użytkownika w formę tym samym go ją obdarowując to najsilniejsza a zarazem jedyna technika tego wzroku niestety nawet poświęcając na nią lata nie opanowałem jej do perfekcji no cóż muszę się spieszyć pozostało mi jedynie 10 minut by utrzymać tą formę.-powiedział głębokim tonem smok.
-Rozumiem dzięki zaznaniu piekła mogłeś zaznać moc demoniczną moc.-powiedział z spokojem blondyn tym samym podchodząc powolnym krokiem.-walka z tobą była przyjemnością Tamotsu Namikaze.
-I wzajemnie Naruto Namikaze.-powiedziało stworzenie przygotowane na każdy atak.
Blondyn zaczął powolnie podchodzić do przeciwnika tym samym uwalniając z siebie lisią chakrę która w powolnym tępię zaczęła przekształcać każdą część jego ciała minęła jedynie chwila by mężczyzna przekształcił się w miniaturkę lisa o dziewięciu ogonach każdy na ten widok był zszokowany lecz blondyn to zignorował i zaczął nacierać w kierunku stworzenia które zaczęło szarżować na skrzydłach w jego kierunku w ostateczności na stało zderzenie obu sił które doprowadziło do lekkiego trzęsienia lis znacznie się oddalił tym samym posyłając odama rasengana prosto z swych dziewięciu ogonów smok przeciął kulę jedną ręką tym samym posyłając swoją ognistą kulę lecz ta została uniknięta przez lisa który zniknął w złotym błysku mimo wszystko Naruto wciąż może korzystać z swego gasnącego raishingana o czym świadczą jego turkusowe oczy kontynuując bestia teleportowała się do smoka który ledwo sparował atak natomiast został oddalony gdy przyjął kopnięcie w brzuch gdy wstał z ziemi ujrzał czarną kule nacierającą w jego kierunku jest to bijuu dama najsilniejsza technika każdego ogoniastego im więcej ogonów ma użytkownik tym gorzej dla przeciwnika krótko mówiąc smok ma przejebane nie udało mu się nawet uniknąć kuli a obrywając ją doznał ogromnych obrażeń w postaci utraty jednej z rąk teraz zrozumiał że to nie zabawa wstając ledwo z ziemi jego kończyna się odrodziła wszystko niesamowitej regeneracji ze strony trzeciego etapu niestety białowłosy powrócił do swej ludzkiej formy to samo tyczy się blondyna który również osiągnął swój limit czasowy obaj posłali w swym kierunku spokojne spojrzenia obaj wiedzą że ta walka dobiega już końca blondyn jedynie skumulował w swej dłoni rasengana lecz po dodaniu natury lodu kula zaczęła wyglądać jak ogromny płatek śniegu tym samym szokując każdego w końcu blondyn miał zaledwie miesiąc na trening już nie wspominając o fakcie iż połączenie natury z rasenganem samo w sobie wymaga lat treningu jedynie tym widokiem spowodował podziw w oczach swego przeciwnika który utworzył w swej lewej dłoni ogromnego ognistego rasengana obaj posłali w swoim kierunku spojrzenia spragnione krwi spojrzenia które pozbawione są jakichkolwiek uczuć po chwili obaj zaczęli nacierać w prostym kierunku po czym zderzyli się z swoimi technikami przez co nastał ogromny wybuch gdy ustał obaj przeciwnicy upadli na ziemie po czym wstali i zaczęli iść przed siebie stracili już siły czy też chęć do walki obaj dostali za swoje białowłosy odniósł poważne obrażenia oraz utratę lewej ręki to samo tyczy się blondyna który pustym wzrokiem spojrzał na swą ukochaną.
-Wybacz Sakura przegrałem.-powiedział słaby tonem mężczyzna który upadł na ziemie tym samym tracąc przytomność.
-Mylisz się.-powiedział ledwo żywy białowłosy którego spotkało to samo co blondyna.
Walka zakończyła się bez zwycięzcy jedno natomiast jest pewien nikt się nie oszczędzał wszystko po to by odczuć przyjemność z walki nawet odnosząc porażkę najgorsze w tym wszystkim jest natomiast fakt iż blondyn może się prawdopodobnie pożegnać z byciem shinobi nie tyczy się to białowłosego któremu ręka po prostu odrosła co spotka Naruto? cóż tego dowiecie się w innym czasie.
    Witam was jak widać jednak udało mi się napisać w styczniu nie wiem kiedy
będzie kolejna część dlatego nic nie będę obiecywał no cóż
mam nadzieję że opowiadanie się podoba.
                                                                        StevMajster:)






środa, 27 stycznia 2016

Coś nowego.

Wiem, trochę czasu opowiadań tutaj nie było, no ale cóż... Na wattpadzie zrobiłem nową serie z NS mego autorstwa. Chętni niech klikną w LINK. Nowe opowiadanie na tym blogu będzie w lutym.

środa, 13 stycznia 2016

8.Wieczna miłość dwójki przyjaciół.

Minął zaledwie miesiąc odkąd blondyn powrócił do wioski wraz z jego powrotem wrócił również Itachi który mimo zwalczenia akatsuki został wygnany z klanu gdyż mimo swego wyczynu wciąż był zdrajcą tyle dobrego że może mieszkać w swej ojczystej wiosce fakt jego nowe mieszkanie jest znacznie oddalone od terenu jego klanu ale niestety nie ma na to wpływu Naruto nawet nie chciał zareagować dobrze zna czarnowłosego i wie że jedynie by go zranił skupiając się na blondynie on również nie miał kolorowo mimo swego powrotu mieszkańcy wioski zaczęli patrzeć na niego mniej przychylniej co jest zauważalne mało tego jego relacje z rodzicami znacznie spadły jedynym ratunkiem dla jego skamieniałego już serca są codzienne treningi z Itachim dzięki któremu opanował swego sharingana do perfekcji  oraz spacery z Sakurą dzięki temu ich relacje wróciły na dawny tor nie zmienia to faktu że on pragnie czegoś więcej niż przyjaźń to coś nazywa się miłością a fakt że nie jest już z Sasuke znacznie ułatwia mu sprawę lecz  ważniejszy jest fakt czy by dziewczyna się na to zgodziła z taką myślą blondyn pożegnał się z czarnowłosym z którym odbył ponad dwugodzinny trening i wybrał się w kierunku cmentarza podczas tej krótkiej podróży zahaczył o kwiaciarnię w której kupił bukiet białych róż po czym wybrał się na cmentarz będąc na miejscu odczuł ogromne pokłady chakry należące do jedynej znanej osoby ten fakt zaniepokoił blondyna który zaczął iść w kierunku przeciwnika gdy w końcu mu się udało doznał ogromnego szoku widok Bee który za pomocą jednej z swych macek przebija na wylot brzuch Sakury to wydarzenie dodaje mężczyźnie ogromnej dawki agresji oraz adrenaliny po chwili macka zniknęła a dziewczyna prawie upadła gdyby nie pomoc blondyna który uniósł ją na swych rękach po czym wraz z nią zniknął w złotym błysku dzięki temu znaleźli się w szpitalu blondyn natychmiastowo domagał się pomocy którą szybko otrzymał nim się obejrzał dziewczyna została przydzielona do sali operacyjnej lecz on nie miał zamiaru tam wchodzić tylko zniknąć w złotym błysku i tak zrobił dzięki temu był przed Bee na którego twarzy gościł uśmiech.
-Nim pozbawię cię życia mógłbym wiedzieć jakim cudem wyrwałeś się z więzienia?-powiedział chłodnym tonem blondyn który starał się zachować zimną krew.
-No no no Naruto wystarczy że postawiłem jakąś nic nie wartą uwagi sukę na łożu śmierci żebyś ty pytał mnie o głupoty no ale cóż z chęcią odpowiem wystarczyło poczekać dobry rok by moja chakra powróciła muszę przyznać nieźle mnie skopałeś no ale cóż gdy moja moc powróciła wystarczyło uciec przez przebicie ściany w swym pokoju i nie uwierzysz tak zrobiłem potem czekałem na ciebie na cmentarzu wystarczyło użyć zdolności sensora by dowiedzieć się że będziesz w tym kierunku ale nim się obejrzałem walczyłem z tą zielonooką pindą muszę przyznać jest całkiem niezła gdyby nie mój mały trik prawdopodobnie bym leżał na ziemi ale cóż teraz jej nie ma zostaliśmy tylko my dwaj chodź.-krzyknął w krwiożerczym uśmiechu Bee to wystarczyło by wyprowadzić blondyna z równowagi.
-Przykro mi głupcze ale mój wnuk nie będzie z tobą walczył.-powiedział spokojnym tonem dziadek blondyna mimo swego wieku wyglądał na silnego białe długie włosy niebieskie oczy muskularna sylwetka skryta pod białym płaszczem trzeba przyznać swym wyglądem budził szacunek bądź strach tym drugim przykładem jest czarnoskóry.
-Tamotsu Namikaze demon konohy założyciel a zarazem szef oddziału zabójców prościej mówiąc anbu mało tego brałeś udział w pierwszej wielkiej wojnie shinobi jako generał w drugiej jak i czwartej działałeś już bezpośrednio jako zabójca dzięki temu dostałeś drugi przydomek bez ogonowy jinchuuriki ze względu na twoje ogromne zapasy chakry.-powiedział przerażonym tonem Bee.
-Widzę że dużo o mnie wiesz niestety nie zmienia to faktu że jestem zmuszony odbyć z tobą walkę przez te lata jestem tego spragniony a czekanie  dwa miesiące na walkę z mym wnukiem jedynie mnie dobija ale mniejsza ponieważ jesteś słabszy pozwolę ci zadać mi dwa ciosy nie spieprz tego.-powiedział surowym tonem białogłosy.
Po krótkim namyśle czarnoskóry zaczął nacierać w kierunku przeciwnika po czym zadał mu dwa szybkie ciosy wymierzone prosto w twarz lecz to co ujrzał zszokowało go białowłosy wyglądał na rozczarowanego niestety nie mógł się temu przyjrzeć gdyż nim się obejrzał był znacznie oddalony gdy wstał odczuł ogromny ból brzucha najwyraźniej tam został posłany atak białowłosego który nie przejmując się przeciwnikiem zdjął swój biały płaszcz tym samym ukazując swą muskularną sylwetkę wzbogaconą w ogromne blizny które tym samym pokazują doświadczenie niebieskookiego który z rozczarowaniem skumulował w swej lewej ręce rasengana po czym zaczął nacierać w kierunku Bee który sparował atak ośmioma mackami trzeba przyznać robiło się coraz ciekawiej minęła jedynie chwila by obaj wymieniali pomiędzy sobą ciosy znaczną przewagę miał białowłosy jego doświadczenie odbijało się na atakach które ani razu nie chybiły przez co przeciwnik ledwo stał na nogach lecz miał siły by przybrać swą ostateczną formę z ciała czarnoskórego uwolniły się ogromne pokłady czerwonej chakry które w ostateczności uformowały go w woła z głową podobną do byka natomiast ciało demona składało się z ośmiu macek które tym samym zastąpiły nogi natomiast górna cześć była muskularna oraz składała się z muskularnych rąk białowłosy przyglądając się ogromnej bestii uśmiechnął się sam do siebie w końcu coś się dzieję z taką myślą zaczął powolnym krokiem iść w kierunku przeciwnika z aktywowanym raishinganem który zmienił kolor jego tęczówki na czerwony natomiast jego źrenice przekształcił w bardziej smocze takim sposobem wzrok białowłosego wzbudził strach na jednym z silniejszych bijuu tym samym go paraliżując dzięki czemu jako pierwszy wykonał atak a był nim ognisty rasengan który w porównani do pierwowzoru nie był trzymany w dłoni lecz z niej wystrzelany i odnawiany ponownie dzięki temu Bee spotkał grad ognistych kul przed którymi nie mógł się obronić tym samym otrzymując ogromne obrażenia gdy w końcu atak wroga minął wymierzył w jego kierunku ogromną czarną kulę która jest specjalnością każdego bijuu to co ujrzał zszokowało go kula została przecięta na pół przez białowłosego który zniknął w złotym błysku przeciwnik nim się spostrzegł został przecięty na pół krew wydobywała  się litrami dlatego blondyn szybko utworzył kamienną osłonę gdy wszystko wróciło do normy dezaktywował ją natomiast białowłosy skupił się na spaleniu zwłok czarnym płomieniem który po chwili zrobił z nich kupkę popiołu.
-Naruto nim udasz się do szpitala muszę się podzielić z tobą swoją wiedzą odnośnie raishingana.-powiedział z spokojem białowłosy.
-Dlaczego dziadku przecież jesteś moim przeciwnikiem.-powiedział blondyn dziadek na te słowa się roześmiał.
-Głupek jesteśmy również rodziną poza tym bez ryzyka nie ma zabawy a teraz wsłuchaj się uważnie wiem że posiadasz drugi stopień raishingana dlatego muszę cie ostrzec przed czymś przełączając się na pierwszy stopień możesz odczuć pewne braki jest to spowodowane faktem iż posiadając gasnącego raishingna użytkownik przepłaca to swymi umiejętnościami we władaniu pierwowzorem nie zmienia to faktu iż jesteś silniejszy niż wcześniej i na dodatek twoja natura się zmieniła tak samo jak u mnie.-powiedział głębokim tonem starzec.
-Co masz na myśli?-zapytał zaciekawiony mężczyzna.
-Twój raishingan nie jest już złoty lecz turkusowy to znaczy iż twój raiton (natura błyskawicy) został zastąpiony przez hyōton (natura lodu) wciąż możesz używać tej pierwszej natury lecz w słabszym stopniu twój ojciec jest wyjątkiem od zawsze miał smykałkę do raiton a gasnący raishingan jedynie wzmocnił jego naturę podobnie jest z tobą mimo że twój raiton jest słabszy to twój hyōton  jest silniejszy niż u początkującego ale najpierw musisz go uaktywnić.-powiedział z spokojem białowłosy.
-Niech zgadnę muszę zdobyć odpowiednie zwoje by się rozwinąć?-zapytał spokojnym tonem niebieskooki.
-Dokładnie ale póki co musisz się zaopiekować tą dziewczyną trochę minie nim wydobrzeje no cóż swoją rolę już wykonałem wracam do domu poza tym Naruto mam nadzieję że stać ciebie na znacznie więcej niż twego ojca.-powiedział pół uśmiechem białowłosy po czym zniknął w złotym błysku wraz z swym białym płaszczem.
Blondyn wykonał identyczną czynność co jego dziadek dzięki temu znalazł się w szpitalu mimo wszystko jego serce drżało w końcu na własnych oczach widział jak macka wbija się w ciało zielonookiej lecz mimo wszystko niebieskooki zapytał się grzecznie pielęgniarki na jakiej sali znajduje się jego przyjaciółka z nabytą wiedzą mężczyzna z lekko przyspieszonym chodem ruszył do drzwi z numerem 206 nie wahał się ich otworzyć lecz to co ujrzał po ich otwarciu zasmuciło go zamykając drzwi podszedł do różowo włosej która będąc nieprzytomna leżała na łóżku szpitalnym jej ciało zostało zasłonięte białą grubą kołdrą blondyn jedynie przyglądał się jej bladej twarzy wiedział że jeśli czegoś nie zrobi to ona umrze ta myśl bolała go najbardziej a fakt iż wyczuwał u niej garstki chakry nie poprawiały jego stanu emocjonalnego lecz przed podjęciem decyzji postanowił odkryć kołdrę robią to ujrzał jej ciało zakryte długą aż do kolan koszulką na szczęście choć przez chwilę mógł poczuć ulgę jej ciało jest w idealnym stanie ale niestety nie zmienia to faktu iż jej stan jest poważny mężczyzna teraz mógł podjąć decyzję tym samym spełniając swe najskrytsze mażenie przybliżył swą twarz do jej twarzy po czym złożył na jej ustach namiętny pocałunek tym samym przekazując dziewczynie leczniczą chakrę lisa minęła tylko chwila by odczuł jak jej chakra znacznie rośnie wtedy miał zaprzestać dokładnie blondyn zaprzestać tego działania lecz nim się obejrzał to on był na dole a dziewczyna na górze krótko mówiąc powróciła do siebie lecz szokujący jest fakt że zielonooka mimowolnie składała pocałunki na ustach blondyna dopiero gdy zaprzestała działania ten wziął głęboki wdech i zaczął rozmowę.
-Sakura dlaczego to.-miał dokończyć lecz dziewczyna przyłożyła palec do ust blondyna tym samym uwodzicielsko się przy tym uśmiechając.
-Cicho w końcu jesteśmy tylko ja i ty nigdy nie mieliśmy wolnej chwili by porozmawiać o nas.-powiedziała z chytrym uśmieszkiem dziewczyna blondyn jedynie się zarumienił ale trwało to tylko chwilę.
-Sakura ja nie zasługuję na ciebie za dzieciaka jedynie się wywyższałem i przysporzyłem ci cierpienia nie chcę cię znowu ranić nie wybaczyłbym sobie tego.-powiedział złamanym tonem blondyn.
-To prawda że odchodząc do anbu przysporzyłeś mi smutku myślałam że nie żyjesz a fakt że przez dobre sześć lat nic nie wiedziałam wcale mi nie pomagał jedynie Sasuke mnie wspierał pomagał mi w trudnych chwilach przez co zaczęliśmy ze sobą chodzić lecz gdy ujrzałam cię po raz pierwszy od wielu lat wracającego z wygranej wojny no cóż już wtedy powoli skradałeś moje serce lecz gdy nakryłeś mnie i Sasuke w klubie i zostałeś później porwany wcale nie pomagał na dodatek on zaczął mieć obsesje na punkcie własnej mocy przez co zerwaliśmy minie pięć miesięcy lecz ty pokazałeś mu że moc to nie wszystko twój powrót napełnił me serce prawdziwą miłością  Naruto proszę przemyśl to chociaż.-powiedziała z nadzieją w głosie chłopak jedynie przełknął ślinę.
-Wstań Sakura.-powiedział chłopak dziewczyna natychmiast wykonała czynność to samo tyczy się blondyna który wstał z łóżka i zaczął wpatrywać się w oczy dziewczyny.
-Ja Naruto Namikaze przysięgam ci miłość oraz wierność aż do końca mych dni czy ty Sakuro Haruno zaakceptujesz mą miłość oraz przyjmiesz mnie jako swego chłopaka?-powiedział poważnym tonem blondyn.
-Tak.-powiedziała przez płacz szczęścia dziewczyna po czym pocałowała mężczyznę tym samym wyładowując swe wszystkie emocje na jedynym długim pocałunku.
Teraz blondyn jest pewien jednej rzeczy czasami cuda mogą się zdarzyć zresztą dzisiejsze wydarzenie jest tego przykładem on demon nigdy nie odstępujący od walki i ona kobieta jego marzeń w końcu mogą być razem ale na jak długo? tego nikt jest w stanie określić z taką myślą mężczyzna jedynie pogłębił pocałunek.

Witam w końcu coś napisałem przykro mi cierpię na lenistwo
ale gdy zaznałem weny cóż musiałem coś napisać
a teraz skupiając się trochę na innych rzeczach
w końcu dodałem odtwarzacz na swego bloga
i dziesięć kawałków jakie znam każdy reprezentuje
inny gatunek albo jest smutny albo waleczny (wiem głupio to brzmi)
albo epicki i takie właśnie kawałki wpakowałem do odtwarzacza jeśli będą
z nim jakieś problemy od razu pisać to najwyżej go naprawię poza tym
nie wiem kiedy będzie kolejne opowiadanie ale od razu ostrzegam że
kolejne opowiadanie będzie o walce z dziadkiem poza tym napiszcie 
mi czy dobrze zrobiłem robiąc takiego koksa a po tej walce to już
będzie znacznie luźniej w końcu nasz Naruciak jest w związku 
i wiem znowu nie ma tej cholernej interpunkcji itp itd
no niestety musiałbym mieć powtórkę z języka polskiego
by nauczyć się tych kropek przecinków (których wstawiać jak wiadomo nie umiem)
               ale mniejsza mam nadzieję że opowiadanie się podobało i nim skończę swe typowe
               pieprzenie witam w 2016 roku w który postaram się zalać swymi opowiadaniami
               choć nic nie obiecuję żeby nie było że ostrzegałem no nic żegnam się z wami.
                                                                                                                            StevMajster:)