czwartek, 26 lutego 2015

2.Chłodna spokojna silna.

Od wczoraj jestem pełnoprawnym mieszkańcem konohy zabawne od żądnego zemsty zabójcy do zabójcy nie żądnego zemsty choć fakt mój ojciec żyje i obejmuje stanowisko hokage to nie oznacza że znacznie się zmieniłem jestem szczęśliwy to fakt ale nie których zachowań nie jestem w stanie zmienić aktualnie robię sobie śniadanko w końcu od długiego czasu nie jadłem porządnego jedzenia z taką myślą zajadałem się kanapką jak by zależało od tego moje życie w więzieniu było ohydne jedzenie a ja nie byłem traktowany tam komfortowo niestety gdy inni mogli chodzić na misje lub normalnie funkcjonować w wiosce ja musiałem leżeć na łóżku i gapić się w sufit ponad 13 lat i tyle samo trenować w swej podświadomości zostawiając pusty talerz powędrowałem do łazienki gdzie ogoliłem brodę po tym zabiegu wyszedłem z łazienki po czym umyłem talerz wyszedłem z domu jestem ubrany w białą obcisłą koszulke dzięki czemu widać moją wyrzeźbione ciało na dole czarne bojówki a na stopach czarne buty ninja  nie dostałem jeszcze opaski mam się z tym zgłosić do taty 
który jest w swej siedzibie postanowiłem sobie na spokojnie powędrowałem do dużego budynku po chwili się w nim znajdowałem zapukałem do drzwi.
-Proszę.-usłyszałem głos taty po chwili weszłem.
-Cześć tato prosiłeś mnie bym do ciebie przyszedł więc przyszedłem jak najszybciej.
-Tak synu dziś wspólnie idziemy chcę zobaczyć jak sobie poradzisz z najsilniejszymi Jouninami w całej wiosce w tym celu wybierzemy się na pole treningowe.
-Mam rozumieć że pokonując ich dostanę takową range?
-Oczywiście na tym w końcu polega test na Jonina kiedyś polegał na robieniu testów lecz go zmieniłem był za łatwy a nie którzy nie zasłużyli na taką range jeśli pozwolisz chwyć mnie za rękę.-powiedział ciepłym tonem zrobiłem o co prosił nim się obejrzałem byliśmy na miejsce przed nami znajdowały znajdowały się trzy osoby.
-Synu poznaj Kakashiego oraz Sasuke będziesz walczył z tą dwójką.
-Widzę szybko wyzdrowiałeś jak chcesz mogę to poprawić.-słowa były skierowane do kruczowłosego od razu się zezłościł o to mi chodziło.
-Dawałem ci fory.
-Było to widoczne zwłaszcza w momencie gdy pod siłą mego ataku zostałeś posłany na łopatki.
-Dobra spokój.-krzyknął mój tata od razu ucichłem.-twoim celem synu jest pokonanie tej trójki ale wszystko po kolei zaczniemy od Sasuke.
-Tym razem zabawimy się na całego.-powiedział z uśmieszkiem.
-Nie ciesz się za wcześnie.
Od razu wszyscy znajdowali się na bezpiecznej odległości czarnooki zaczął mnie atakować lecz szybko kontrowałem ataki dobra koniec tego dobrego walnąłem go prosto w twarz po czym zaatakowałem w brzuch odbił się niszcząc tym samym trochę drzew póki co bawię się nim nie tracąc
nawet chakry nagle usłyszałem charakterystyczny pisk czarnooki zaczął nacierać z techniką natury błyskawicy.
-Chidori.-powiedział chłodno.
nie powiem jego szybkość znacznie wzrosła myślał że mnie to przestraszy? i on jest joninem wstyd
chwyciłem go za rękę w której była aktywowana technika po czym kopnąłem go prosto w twarz od razu się ode mnie oddalił w zwarciu ma ze mną przechlapane zobaczyłem że w mą stronę posłane są ogniste pociski sprytne skoro nie zwarcie to dystans lecz go zawiodę uwolniłem moją chakre wszyscy byli w szoku nawet mój ojciec pewnie przez to że posiadam mroczną chakre mógł tego nie wiedzieć w końcu podczas walki z nim odciąłem dopływ nie ważne jego atak został zneutralizowany
widać było również szok na twarzy kruczowłosego.
-Co jesteś taki zdziwiony że moja chakra jest bardziej mroczna niż twoja?
-Powiedzmy że tak ale zaraz pokaże ci czemu moja jest silniejsza.-od razu aktywował mangekyou sharingana.
Po czym użył Amaterasu chyba nie myślał że będę płonął skoro mam aktywowaną powłoke z mrocznej chakry o tej technice wiem nie wiele po za tym że jest nie kończącym się płomieniem
przestanie gasnąć gdy ofiara nie zginie bądź nie zostanie dezaktywowana dezaktywowałem moją powłokę po czym w mej ręce pojawiła się czarna kula oto mój rasengan dzięki mojej chakrze emanuję od niego mroczna aura moja chakra nie może już być dobra w sumie lepiej dla mnie przeciwnicy maja się mnie bać lubię widzieć przerażenie na ich twarzach wyraz czarnookiego jest dobrym przykładem od razu byłem przed nim o swoją kule posłałem w brzuch od razu się odbił dalej niż wcześniej szkoda mi go jeden z silniejszych joninuw potraktowany jak szmata smutne lecz prawdziwe trochę potrwało nim przyszedł był na wyczerpaniu jego ciuchy były rozerwane można powiedzieć że był jedynie w spodniach.
-Mam prośbie nim umrzesz napisz w testamencie że oddajesz mi swe oczy.-powiedziałem chłodno.
-Pieprz się co ci tak zależy na moich oczach nic na tym nie zyskasz skoro będziesz tracił więcej chakry.
-Co z tego że będę tracił dużo chakry skoro mam dużo zasobów i do tego chakra kyubiego a swoją drogą twoje oczy są imponujące lecz by zrozumieć ich potencjał trzeba być mną nie tobą  w momencie gdy tworzyłem rasengana mogłeś mnie podpalić za pomocą amaterasu lecz tego nie zrobiłeś choć miałeś dużo chakry jesteś słabeuszem jedyna rzeczą jakiej ci zazdroszczę to twój sharingan nic więcej.-powiedziałem szczerze lecz chłodnym tonem.
-Naruto zawalczysz teraz z Kakashim lecz najpierw niech powróci chakra.
-Spokojnie tato nie zmarnowałem nawet ćwiartki na niego.-wskazałem palcem na Sasuke.
-No dobra ale niech nie będzie że ciebie nie ostrzegałem wchodzisz Kakashi.-kruczowłosy zniknął z mego pola widzenia zamiast niego pojawił się siwowłosy.
Runda druga nim się obejrzałem poczułem ból zaatakował mnie w brzuch szybki jest od razu pojawiła się moja mroczna powłoka z chakry od razu się odbił to jest zaleta mej powłoki iż w zwarciu nikt nie ma z nią sans jeszcze żeby było mało przeciwnik jest odbijany dezaktywowałem
powłokę po czym wykonałem pieczęcie i z mych ust wydobył się ogień który uformował się w smoka zaskakujące wykonał ta samą technikę ale zaraz ona jest unikalna pod wpływem siły ataków
stały się pewne szkody było wiele rozwalonych drzew nie wspominając od pękniętej ziemi no cóż jego widok mnie nie zdziwił miał aktywowanego sharingana to tłumaczy wykonanie mojej techniki
w mej ręce pojawił się mój mroczny rasengan lecz trochę udoskonale.
-Powitaj mojego mrocznego rasenshurikena.
W mej ręce pojawiła się ogromna czarna kula która była objęta na naturą wiatru w kształcie shurikena od razu rzuciłem w niego moją techniką widok mnie zszokował po chwili moja technika znikła imponujące aktywował mangekyou sharingana nieźle choć i tak bardziej pragnę wzroku czarnookiego ale mam powody by chcieć posiadać sharingana po pierwsze dzięki zwykłemu genjutsu mógłbym pokonać wielu przeciwników wracając do aktualnego wydarzenia skoro jest dobry w dystansie czas go trochę zmusić do zwarcia.
-Mam rozumieć że silny jesteś jedynie oddalony od przeciwnika niczym tchórz?
Jak na zawołanie pojawił się przed mną miał mnie zaatakować lecz to ja zadałem cios w brzuch ciągle powtarzałem tą czynność po czym kopnąłem go prosto w twarz lekko się oddalił użyłe rasenshurikena dla pewności jak myślałem ledwo żył.
-Jakim cudem tak szybko go pokonałeś przecież Kakashi jest najsilniejszym z naszej trójki.-powiedział zszokowany Sasuke.
-Ty naprawdę jeszcze tego nie pojąłeś prawda jest taka że walczyłbym z wami nawet parę godzin lecz zmuszam was do wykorzystania waszych najsilniejszych technik co za tym idzie tracicie chakre a ja dominuję ze względu iż posiadam jej najwięcej.-powiedziałem lodowato co jeszcze bardziej zachwiało równowagę Sasuke.
-Dobrze synu poradziłeś sobie z nimi bez żadnego problemu mianuję ciebie joninem teraz wszyscy mogą się rozejść ja znikam po za tym Kakashi skieruj się do szpitala jesteś w fatalnym stanie a za nie długo masz misję  ty również Sasuke.-mój ojciec nagle zniknął a ja zacząłem kierować
się w swoja stronę nic tu po mnie lecz zatrzymał mnie kruczowłosy.
-Jak wiele wiesz o moim sharinganie i czemu akurat chcesz moje oczy a nie kogoś innego.-zapytał normalnym tonem coś czuje że będę miał dobrego rywala jak i przyjaciela.
-Wiem wystarczająco dużo by stwierdzić że twój mangekyou sharingan jest naprawdę imponujący a trzeba zaznaczyć że jest nie pełny i musisz pamiętać aby nie używać go za często bo możesz oślepnąć
chyba że jakimś cudem wszczepisz sobie oczy na tym samym etapie i jeszcze dawca musi być twą rodziną inaczej nici.-powiedziałem szczerze wszystko wiem od kyubiego.
-Rozumiem ale czemu tak bardzo pragniesz posiadać sharingana?
-Trzeba być głupcem by ich nie pragnąć sharingan znacznie ułatwia użytkownikowi walkę na pierwszym etapie można sparaliżować przeciwnika wplątując go w genjutsu na drugim etapie można używać bardzo silnych technik lecz kosztem są negatywne emocje dla mnie jest to mała cena za taką potęgę.
-Chcesz mi powiedzieć że piekło jest niczym w porównaniu z mocą jaką można zyskać posiadając sharingana?
-Po co się mnie pytasz skoro wiadomo że tak tylko trzeba umieć to wykorzystać.
-Pewnie Itachi wie też dużo na ten temat.-Powiedział poważnym tonem czarnooki.
-Itachi to twój brat mam rozumieć?
-Ta niestety należy do cholernego akatsuki choć znam całą prawdę na temat maskary klanu uchiha i przez to zyskałem mangekyou sharingana on nie chciał wrócić do wioski choć chciałem z nim wrócić
-Z nim przynajmniej mogłeś pogadać szkoda że z nią nie mogę.
-Z kim.
-Nieważne.
-Skoro już mówisz to dokończ zrobi ci lżej na sercu.
-Gdy byłem młody byłem postrzegany jako demon nawet teraz jestem te udawane uśmieszki ludzi mnie nie przekonały bym tu był tylko to że mój ojciec tu jest i wracając do wspomnień choć każdy mnie nienawidził i uciekał była dziewczyna która była innego zdania polubiła mnie spędzaliśmy ze sobą dużo czasu na spacerach nocowaniu w moim dawnym domu uwielbiałem jej towarzystwo-powiedziałbym dalej ale przerwał mi czarnooki swoją droga siwowłosego już nie było.
-To czemu ciebie nienawidzi?
-Nie przerywaj na czym to ach tak pewnego wieczoru byłem z nią na spacerze lecz na drodze napotkaliśmy bandę opryszków napadli nas ją zostawili pozwolili jej odejść lecz mnie tłukli w końcu kyubi dał mi swoją moc nad która mogłem kontrolować świadomie ich zabiłem była przerażona nie dziwię jej się nie tylko dlatego że ich zabiłem na jej oczach ale miałem też szeroki uśmiech nazwała mnie wtedy potworem naprawdę mnie to tknęło do takiego stopnia że nie wychodziłem z domu w końcu ta pieprzona starszyzna się o to uczepiła i zamknięto mnie na 13 lat uznali mnie za niebezpiecznego choć było to w obronie własnej.-najwyraźniej wywarło to szok na czarnookim twarz mówi sama za siebie zostawiłem go samego sam za to szedłem uliczkami było dość późno trochę nie dokończyłem mojej historii.
PERSPEKTYWA Z Z TEGO OKRESU:
Dwójka dzieci szła powolnym krokiem nigdzie się nie śpieszyli uwielbiali swoją obecność kierowali się do pobliskiej ławki nagle usiedli mały blond włosy chłopczyk o błękitnych niczym niebo oczach a obok niego dziewczynka z szmaragdowymi oczami które błyszczały w świetle księżyca widoczny był uśmiech na twarzy tej dwójki lecz niestety nie wiedzieli co ich czeka.
-Sakura chciałbym powiedzieć tobie coś bardzo ważnego.-powiedział ciepłym tonem uśmiechnięty blondynek.
-Proszę powiedz jestem bardzo ciekawa.-powiedziała z promiennym uśmiechem zielonooka dziewczynka.
-Ja ja kocham cię.-powiedział dzielnie chłopiec nim się obejrzał był przytulony przez dziewczynkę.
-Naruto ja też ciebie kocham jak brata.-powiedziała szczęśliwie dziewczyna niestety blondynowi chodziło o miłość jaką obdarowuje się kochaną osobę ale nie miał zamiaru psuć chwili w kiedyś dziewczyna to zrozumie ich objęcia przerwała trójka ninja.
-Tu jesteś smarkaczu nie uciekniesz nam tak łatwo.-powiedział kpiącym tonem jeden z trójki ninja.
-Zostawcie go o nic nie zrobił.-krzyknęła dziewczynka.
- Córeczko idź do domu mama cię potrzebuje.-powiedział ciepłym tonem ojciec dziewczyny.
-Sakura idź jeśli będą życzliwi to dożyje jutra.-powiedział obojętnie chłopiec dziewczyna od razu odeszła spod ich pola widzenia lecz schowała się za drzewem.
Był bity twarz miał całą zakrwawioną nie wspominając o poobijanym ciele i połamanych żebrach już prawie odchodził z tego świata nie uszło to uwadze trójce ninja.
-Dobra zostawmy go jeśli go zabijemy demon z niego wyjdzie.-powiedział spokojnie lecz walnął jeszcze w twarz chłopca.-a to za to żebyś odczepił się od mojej córki.-powiedział chłodno.
Chłopiec miał dość było tak pięknie do momentu w którym jego uczucia nie zostały odwzajemnione i do momentu w którym nie zaczął być bity nagle chłopiec wstał jeden z ninja zaatakował go w twarz lecz ku zaskoczeniu blondyn sparował cios miał dość jego błękitne niczym niebo oczy przerodziły się w krwisto czerwony kolor a z jego ciała emanowała tak długo skrywana mroczna ciała lecz nie należąca do kyubiego tylko do samego blondyna ninja już uciekali lecz blondyn ich zaatakował zabił dwóch pozostał ojciec zielonookiej która była przerażona całym widokiem różowo włosy był przerażony nie chciał umierać lecz niestety blondyn wbił gołą dłoń w jego klatkę piersiową po czym wyrwał serce mężczyzna od razu stracił życie a blondyn zmiażdżył jego serce dziewczynka od razu zaczęła płakać właśnie widziała brutalną śmierć swego ojca jej przyjaźń do blondyna została zmieniona w nienawiść do niego od razu szła w kierunku chłopca który zdawał sobie sprawę z swego  wyczynu niestety 
czas na konsekwencje chłopiec spojrzał na dziewczynę ona płakała przez niego płakała chciał ją dotknąć lecz dziewczyna od razu się oddaliła.
-Sakura ja.-nie dokończył zdania.
-Zabiłeś mojego ojca nie wybaczę ci tego nienawidzę cię.-powiedziała chłodno.
-A co miałem zrobić dać się zabić ten widok bardziej by cię uszczęśliwił?-właśnie zrozumiał co powiedział chciał do niej podejść lecz ta go odepchnęła.
-Zostaw mnie potworze.-powiedziała lodowato te słowa tknęły blondyna złamały mu serce widząc że chłopiec płacze od razu go zostawiła nie będzie pocieszać mordercy.
POWRÓT DO CZASU AKTUALNEGO
Zawsze jak wracam do tego czasu to przez ułamek sekundy odczuwam że posiadam uczucia a potem to wszystko znika i znowu jestem zimnym draniem usiadłem na ławce w parku musiałem lekko odetchnąć gdybym się nie powstrzymywał to pokonał bym ich jednym ruchem ale ja uwielbiam bawić się ofiarą ale znam granicę między zabawą a zabiciem kogoś jeśli sytuacja tego wymaga czyli zawsze trzeba być naiwnym by patrzeć inaczej takie jest moje zdanie ja nie znam litości rozmyślałbym dalej gdybym nie wyczuł czyjejś obecności spojrzałem przed siebie jakiś słabeusz.
-Czego chcesz?-spytałem chłodno.
-Youndaime hokage cię wzywa więźniu .-powiedział chłodno brązowowłosy lecz nagle dostał ode mnie w twarz aż się odbił.
-Znaj swoje miejsce śmieciu czasem mnie bierze dziw że istnieją tacy słabeusze jak ty a wiem czemu nadajecie się jako dobre mięso armatnie macie nędzne życie więc nie widzicie w tym sensu więc postanawiacie być shinobi choć daleko wam do tego.-powiedziałem na odchodne widoczne było że się posrał ze strachu szedłem.
Szedłem w kierunku cholernie wielkiego budynku czego może ode mnie chcieć tata o tak późnej godzinie nieważne jeśli to misja to nawet się uśmiechnę byłem już na miejscu zapukałem do drzwi usłyszałem charakterystyczne "proszę" więc wszedłem po czym zamknąłem drzwi przed mną ujrzałem tatę który był przed biurkiem oraz Sasuke który stał jak słup soli .
-Wzywałeś mnie tato.-zapytałem poważnym tonem.
-Tak synu nie będę owijał w bawełnę ta misja jest rangi S ale nie mam wyboru by dać wam niższej
w wiosce trawy jest nasz szpieg który z wami wróci przez ponad 6 lat należał do aktasuki od was zależy czy przeżyje pewnie teraz jest szukana ma bardzo dużo informacji na ich temat dlatego macie się pośpieszyć natychmiast wyruszacie i jak najszybciej macie wrócić bo również będziecie ścigani jasne jeszcze jedno rozpoznacie go po różowych włosach.
-Tak jest.-powiedzieliśmy równocześnie.
-Możecie wyjść.-jak powiedział tak zrobiłem wraz z czarnookim wychodziliśmy z budynku.
-Słuchaj jeśli wykryje duże pokłady chakry to ty pójdziesz do tej wioski trawy bez mnie a ja się zajmę przeciwnikami.-powiedział dość poważnie.
-Rozumiem choć w jednym się zgadzamy słuchaj masz się przyszykować i od razu masz być przed bramą.
-Będę jak najszybciej.-byliśmy przed budynkiem  po czym poszliśmy w swą stronę.
Spieszyłem się do domu nie miałem daleko było dość późno dlatego praktycznie nikogo nie było
nim się obejrzałem byłem już w domu poszedłem do pokoju wziąłem plecak spakowałem zapasowe ciuchy prowiant wziąłem jeszcze Kunaie i shurikeny gdy miałem wychodzić zauważyłem na swym łóżku zauważyłem strój jounina i opaskę konoha pewnie  tata mi to wszystko uszykował szybko się przebrałem znacznie lepiej teraz wyglądam jak prawowity jounin tak przyszykowany założyłem plecak i wyszedłem z domu gdy już byłem niedaleko bramu ujrzałem kruczowłosego również w stroju jounina gdy już byłem na miejscu otwarto bramę i ruszyliśmy skakiliśmy po drzewach dość szybko nie odzywaliśmy się śmieszne zaczynam dopiero swoją robotę a już mogę stracić życie nagle poczułem lekki ból głowy.
-Ej słyszysz mnie młody.-powiedział kyubi i wszystko jasne.
-Tak o co chodzi.-powiedziałem w myślach.
-Pewnie zdziwiony jesteś że mogę gadać z tobą w myślach gdy zerwałeś pieczęć masz wiele nowych możliwości twoja chakra stała się teraz znacznie mroczna wymieszała się z moją co za tym idzie możesz użyć już dużo technik a poza tym jestem tu trochę z tego powodu.
-Czyli.
-Nie możesz brać żadnej misji w ciągu następnego tygodnia ponieważ przejdziesz metamorfozę będziesz na pewno bardziej muskularny a nasza chakra wtedy się bardziej wymiesza.
-Rozumiem wezmę to pod uwagę a tak swoją drogą kyu wiesz może jak zyskać sharingana.
-Znam parę sposobów ale wszystko w swoim czasie powiem ci jak wrócisz z misji póki co znikam.-nagle poczułem ulgę ból głowy zniknął pewnie za tydzień w ogóle nie będę go czuł.
Skupiłem się na misji Sasuke powiedział że jeszcze jakieś 30 minut drogi jak nudno ja chcę powalczyć do cholery o jak miło odczuwam dość duże pokłady chakry.
-Sasuke ruszaj dalej ja się nim zajmę.-powiedziałem lekko nakręcony.
-Dobra zajmij się nim.
Nagle pojawiłem się na ziemi przeciwnik pojawił się widać że jest dość doświadczony miał wiele blizn na rękach spojrzałem na niego chłodno on na mnie również lecz nagle na mych ustachy pojawił się nikły uśmiech nareszcie jak walka jak ja na to czekałem.
-Wreszcie kurwa mogę kogoś zabić.-krzyknąłem uradowany.    
-Uważaj żebym ja czasem tego nie zrobił.
Użył pieczęci nagle pojawił się duży biały tygrys szablastozębny będzie zabawa skoczył na mnie by mnie rozszarpać lecz szybko go załatwiłem za pomocą rasengana widać było szok na jego twarzy lecz wystrzelił ogromną kulą ognia w mym kierunku szybko sparowałem atak za pomocą  własnej kuli ognia znam tą technikę jest słaba jest to podstawowa technika żywiołu ognia na szczęście znam fajniejsza nagle me dłonie zaczęły się płonąc gościu się ucieszył lecz na tym polega moja technika nagle uformowałem rasengana i połączyłem z ogniem wyglądał cholernie dobrze czarna kula która jest otoczona dużym płomieniem szybko do niego podbiegłem po czym teleportowałem się i wbiłem
kule prosto w serce powiem krótko słabeusz ale i tak czuje się zajebiście tego mi było trzeba teraz mogę wytrzymać te 30 minut wyprawy nagle wskoczyłem znów na gałezie i zacząłem kierować się do tej cholernej wioski pewnie Sasuke już tam jest bo nie odczuwam jego chakry minęło 10 minut i już byłem na miejscu ale skąd wiem że jestem w wiosce trawy proste odczuwam chakre Sasuke który jest nie daleko na wszelki odciąłem dopływ idiota tez powinien to zrobić nigdy nie wiadomo czy ci cali akatsuki się tu nie szwędają podszedłem do niego po czym walnąłem lekko w głowę.
-Ej co wyprawiasz młotku.-powiedział normalnym tonem.
-A ty głupku odłącz dopływ chakry bo ci cali akatsuki mogą tu być.-powiedziałem cicho by on mnie tylko usłyszał nagle przestałem odczuwać jego chakre.
-Już zadowolony.
-Tak teraz zajmijmy się szukaniem tego szpiega.
-Trochę minie nim ich odnajdziemy.
-Jakich ich?
-A no tak Hokage nie wspomniał szpieg może być z swoim wspólnikiem czyli razem wrócą do konohy.
-Rozumiem a tak swoją drogą kim jest to całe akatsuki.
-Organizacja płatnych zabójców każdy ma range s są cholernie trudnymi przeciwnikami należy do nich między innymi mój brat.
-No to nieźle może się do nich przyłącze.-powiedziałem zastanawiającym tonem a ten spojrzał na mnie podejrzliwie.-żartuje jeśli pozwolisz poszukam ich chakry.
-Odnajdziesz ich tak łatwo?
-Człowieku jestem sensorem jak myślisz?
-Dobra rób co masz.
-Niemożliwe.-powiedziałem lekko przerażony.
-Co takiego znalazłeś ich?
-Człowieku ich chakra jest nie do opisania jeden posiada cholernie mroczą chakre nie wspominając o zasobach jeśli posiada jeszcze techniki które mało jej wymagają to możesz walczyć dobre parę dni druga za to posiada bardzo duże zasoby większe od twoich czy też poprzedniego ale jest za to chłodna oraz dość brutalna w odczuciu.
-Czyżby nasz kochany Naruto się ich bał.-powiedział dokuczliwie.
-Mówi gościu o najmniejszych zasobach chakry.-zgasiłem go.
-Będę musiał potrenować a tak serio to gdzie oni są?
-Chodź za mną.
Szliśmy dość długo im byłem bliżej tym bardziej czułem tą chakre jedna bardzo mnie zastanawia wydaje mi się bardzo znajoma byliśmy już na miejscu ujrzałem dwie osoby w czarnych płaszczach jedna była znacznie wyższa od drugiej podszedłem do nich wraz z czarnookim i ujrzałem ich twarz byłem cholernie zszokowany.
-S-sakura.-jąkałem się.
-Naruto?-powiedziała nietknięta zielonooka
-Sakura to ten Naruto?-odezwał się znacznie większy od dziewczyny facet.
Nagle nagle mnie znacznie odepchnięto zrobił to ten koleś nagle zdjął płaszcz ukazał mi się wysoki umięśniony 
mężczyzna którego włosy były w kite ubrany był w czarną bluzę oraz zwykłe błękitne  spodnie i buty ninja nagle wystrzelił ogniem nie dałem się nagle przed mną pojawiła się ziemna osłona która obroniła mnie przed atakiem lecz ten nagle się pojawił i zadał mi cios prosto w głowę i to z taką siłą
że wbiłem się w ścianę jakiegoś budynku lecz podszedłem nietknięty był w szoku lecz znalazłem się za nim i użyłem rasengana prosto w plecy odbił się lecz utrzymał się na nogach inaczej również by się wbił nagle podszedłem do niego i zadałem cios w głowę oraz kopnąłem prosto w brzuch przez co wbił się w ścianę miałem już uformować rasengana lecz przerwał mi to kruczowłosy który złapał mnie za rękę a już się zacząłem dobrze bawić.
-Wystarczy Naruto jesteśmy po to by bezpiecznie wrócić z nimi do wioski.
-Ale mamo ja tylko bym rozszarpał go na strzę.-nie dokończyłem zdania bo odbiłem się dość daleko.
Nagle pojawił się długowłosy i aktywował sharingana aż przeszedł do mangekyou sharingana cholera  czuć że jest na znacznie większym poziomie niż jego braciszek najwyraźniej to ten cały Itachi robi podziw Sasuke już dawno by wąchał kwiatki od spodu a ten tutaj jest cholernie silny muszę to przyznać.
-Muszę przyznać że jesteś niezły.-powiedziałem z uśmiechem.
-Ty też niczego sobie ale nie powinieneś być jouninem nadajesz się na większą range dawno nie walczyłem z kimś tak zimnokrwistym i bezwzględnym widać to nawet bez sharingana.-powiedział również z uśmiechem.
-Nie powiem jesteś na znacznie większym poziomie niż Sasuke lecz.-powiedziałem chłodno uwalniając całe zasoby chakry łącznie z kyubim było widać przerażenie na ich twarzy lecz Sakura była nie tknięta.-i tak daleko ci do mnie.
-Cholera i uwierzyć że ty jesteś Jouninem człowieku Akastuki przyjęło by cie z otwartymi rękoma.
-Dobra my tu gadu gadu a czas ucieka czas ruszać do konohy a ty Itachi załóż płaszcz nie wiadomo czy czasem aktastuki nas nie śledzi.-powiedziała chłodno.
-Poza nami nie odczuwam żadnej wysokiej chakry nie wspominając o mrocznej.-powiedział spokojnie.
-13 lat w więzieniu się opłaciły co Naruto?-zapytała chłodno jej spojrzenie mnie przerażało jej chłód był nie do opisania.
-7 lat bycia szpiegiem dodało ci trochę lodowatości.-powiedziałem opanowanym głosem.-nagle poczułem chłodny metal za sobą kiedy ona?
-Tak dzięki temu mogę zabić ciebie w parę sekund i nawet mnie to nie tknie.
-Proszę bardzo nie robi to na mnie wrażenia prawda jest taka że nie posiadam powodów by żyć lecz jestem tu i oddycham by walczyć bo przynajmniej to sprawia mi cholernie frajdę .-nagle puściła kunaia a ja się lekko oddaliłem wszyscy byli lekko zszokowani nawet ona.
-No kurwa zabij mnie w końcu kobieto strach cie obleciał?-powiedziałem chłodno nadal wszyscy w szoku.
Minęło 30 minut byliśmy nie daleko wioski Sasuke gadał z Itachim a ja byłem za Sakurą wolałem się do niej nie odzywać wystarczy że pozbawiłem ją jedynego rodzica gdybym tego nie zrobił to nadal byłbym słaby to jest oczywiste żeby zyskać potęgę trzeba za nią zapłacić nawet życiem zwykłego człowieka tak jak w moim przypadku byliśmy już przed bramą do wioski zleciało ponad 5 godzin mam takie odczucie weszliśmy przez bramę i kierowaliśmy się do siedziby ciekawe jakich informacji byli w stanie się dowiedzieć pewnie bardzo ważne skoro to ranga S o rany jeszcze potrzebuje tydzień odpoczynku żeby być bardziej zżytym z kyubim nim się obejrzałem bylismy już przed drzwiami do mojego ojca zapukałem do drzwi usłyszałem standardowe "proszę" po czym wszedłem do drzwi widać tata był uradowany na nasz widok.
-Widzę że misja wykonana.-powiedział spokojnym tonem tata.
-Tak sensei.-powiedziała zielonooka zaraz sensei?
-Tato ty trenowałeś Sakure?-nie mogę w to uwierzyć.
-Można tak powiedzieć wiele się nauczyła i jest bardzo pilną uczennicą wracając do ważnych spraw jak mniemam ty jesteś Itachi Uchiha witajmy w konoha.-powiedział poważnym tonem.
-Dziękuje postaram się jak najlepiej tylko mogę.-powiedział szczęśliwy długowłosy.
-Mam nadzieje co do ciebie Naruto od następnego miesiąca będziesz miał dużo misji mam nadzieje że dasz im więcej misji tym lepiej dla ciebie.
-Rozumiem nim opuszczę budynek chce prosić o jedynie tydzień wolnego muszę zregenerować siły i dostosować się do zerwanej pieczęci.
-Rozumiem cała czwórka i tak miała mieć trochę wolnego musicie solidnie odpocząć a właśnie zapomniałbym Sakura przez parę miesięcy będziesz musiała nocować u Naruto w domu gdyż twój jest w remoncie i to bardzo solidnym.
-Zaraz jak to tato przecież mieszkamy razem.
-Synu będziesz mieszkał tymczasowo z Sakurą a później sam ja kupiłem już nie dawno nowe mieszkanie dlatego nie było mnie w domu musiałem wypełniać formularze.
-Skoro już wszystko jest wyjasnione możemy wracać do domów?-zapytał Sasuke.
-A właśnie Sasuke mam przykrą wiadomość albo podtrenujesz swoje umiejętności albo stracisz tytuł Jounina jesteś naprawdę na średnim poziomie a wymagany jest wspaniały Naruto bądź Itachi są w wspaniałej formie.-powiedział z uśmiechem tata.-możecie już iść.
Wyszliśmy z budynku każdy poszedł w swoją stronę ja musiałem pójść z Sakurą nie było daleko do domu cała droga panowała w niezręcznej ciszy w końcu w domciu od czego by tu zacząć.
-Gdzie jest mój pokój?-zapytała spokojnie dziewczyna.
-W górę po schodach pierwsze drzwi po lewej jest tam pokój gościnny.-powiedziałem spokojnym tonem.
Zrobiłem dla nas kanapki jedliśmy w ciszy trochę mnie to wpienia no ale cóż wszedłem po schodach na górę do pokoju wziąłem nową bieliznę po czym poszedłem do łazienki aktualne ciuchy wrzuciłem do pralki po czym wziąłem orzeźwiający prysznic lodowata woda uspokaja moje zmęczone mięśnie
 wychodząc z kabiny sięgnąłem po ręcznik po czym się wytarłem i założyłem jedynie bieliznę wychodząc z łazienki zauważyłem zielonooką wygląda prześlicznie biała obcisła koszulka odzwierciedla jej kobiece kształty za to na dole jedynie bielizna na szczęście normalne majtki miałem już pójść do pokoju się kimnąć ale zielonooka mi przeszkodziła.
-Naruto.-powiedziała normalnym tonem.
-Hmm?
-Czemu ze mną nie rozmawiasz boisz się mnie?
-Nie po prostu...
-Nie mów że nadal przeżywasz te wydarzenie.
-Jeśli mam być szczery to od lat mnie to prześladuje.-nagle poczułem ciepło zielonooka pocałowała mnie czule w polik.
-Sakura.
-Dobranoc.-powiedziała ciepłym głosem.
-D-dobranoc.-lekko się jąkałem.
Dziewczyna powędrowała do swego pokoju ja również od razu wszedłem do łóżka nim zasnąłem zdałem sobie sprawę że dziewczyna jest chłodna spokojna silna chyba taką ją zapamiętam co do braci Uchiha jeśli razem połączą oczy to będą naprawdę silni  muszę jak najszybciej zdobyć sharingana w końcu dzięki niemu będę nietykalny w końcu zasnąłem.



Witam oto druga część mego arcydzieła mam 
nadzieję że się spodoba liczę na komentarze
a pro po co powiecie na krótki one shot 
opowiadający o życiu szkolnym z Naruto w roli głównej
piszcie a ja w miarę wolnego czasu będe
pisał kolejne opowiadania.

                                                    StevMajster

piątek, 20 lutego 2015

1.Lata niepewności.

Od dziecka tu dorastam dokładniej w więzieniu Konoha pewnie ciekawe dlaczego przecież nic nie zrobiłem gdyby nie ta pieprzona starszyzna to bym na pewno w wieku 10 lat nie trafił do paki dokładnie siedzę tutaj ponad 13 lat mego życia ale po kolei od dziecka posiadam w sobie najsilniejszego z wszystkich biju mowa o kyubim demonie o dziewięciu ogonach który jest również moim przyjacielem od dziecka byłem samotny wychowywałem się sam aż do teraz ciężkie treningi nauka skomplikowanych technik wszystko po to by później trzeci hokage posłał mnie do więzienia tylko dlatego że mogę być zagrożeniem bezsens od lat siedzę w tej pieprzonej  izolatce co parę godzin dostarczają mi pożywienie nic więcej nawet nie mogę się ogolić czy też robić treningów z wiadomych przyczyn dlatego robię je wchodząc swą podświadomość dzięki tak długiemu przebywaniu tutaj wiele się nauczyłem jedyne co mi pozostaje to obmyślenie planu ucieczki bo nawet jeden fałszywy ruch i może być po mnie najprościej było by narobić zamętu w sumie nim to zrobię porozmawiam z kyubim zamknąłem oczy i już pojawiłem się w ciemnym pomieszczeniu
z którego można było dostrzec kraty za którymi jest mój przyjaciel widać że czuwa to dobrze żal by było mi go budzić.
-Witaj Kyu.-powiedziałem na wstępie gdy mnie usłyszał jego oczy skupiły się na mnie i od razu wstał jak na zawołanie.
-Co cię do mnie sprowadza Naruto przyszedłeś porozmawiać czy może potrzebujesz w czymś pomocy.-od razu zauważyłem jego nikły uśmieszek to może oznaczać jedno albo ma dobry humor albo ma dobry humor i wie jak nas z stąd wyciągnąć.
-Szczerzę mówiąc tu jestem tu by się dowiedzieć czy wiesz przypadkiem jak się stąd wydostać.-zapytałem poważnym tonem głosu mam nadzieje że zna odpowiedź nie chcę tu siedzieć do usranej śmierci.
-Spokojnie nie umrzesz jest parę rozwiązań pierwsze to chaos czyli mówiąc najprościej wszystkich powybijasz albo obmyślimy razem plan działania co wybierasz.
-Wiesz co chyba wole chaos nie wiem czemu ale mam chęć powyrzynać tych wszystkich marnych shinobi.
-Mówisz masz ale pamiętaj w razie czego dam ci trochę mej mocy.
-Spokojnie oni są na takim poziomie że nawet zabije ich wręcz.-wypowiadając te słowa pojawił się na mych ustach nikły uśmiech co nie przeszło uwadze kyubiemu.
-Przyznaj chcesz zniszczyć konohe.-nie powiem nie zdziwił mnie fakt iż to zauważył skoro zawsze był spostrzegawczy.
-Nie będę ciebie okłamywał bo masz rację ale najpierw muszę stać się silniejszy.
-Z tym muszę się zgodzić ale i tak już swymi pokładami chakry dorównujesz mi nie mówiąc o tym że masz równie mroczną co Madara Uchicha.-na ostatnie zdanie od razu się wściekł w końcu przez niego zaatakował bo użył sharingana.
-Wiem co masz na myśli nie wybaczę trzeciemu gdy się zregeneruje od razu go zabije nie mam zamiaru się cofać póki co od tej ścieżki.
-My tu gadu gadu a czas ucieka lepiej zajmij się już wszczynaniem planu w życie.
-Dobra ja się już zmywam.
Jak powiedziałem tak zrobiłem już byłem w tej izolatce od czego by tu zacząć pierwsze co zrobiłem to wstałem z łóżka po czym kierowałem się do drzwi wiadome jest że są zamknięte dlatego się lekko skupiłem po czym moją prawą ręką od razu w nie walnąłem pod wpływem uderzenia metalowe drzwi od razu odbiły się o parę metrów praktycznie już jestem na wolności ale najpierw muszę zająć się strażnikami nim się obejrzałem zostałem otoczony żaden problem jeden kierował się do mnie z kunaiem którego zabrałem z ręki po czym wbiłem w serce kolejnie również mnie atakowali ale nie na długo używałem jedynie walki wręcz gdy już skończyłem musiałem się rozejrzeć lecz nim już się rozeznałem w terenie przybyło więcej strażników nie powiem byli silniejsi od poprzednich ze względu na pokłady chakry ale nic więcej nim się obejrzałem moje ciuchy były ubrudzone w krwi nie powiem troszkę mnie to ucieszyło lubię mieć na sobie ślady tych których pozbawiłem widok lecz gdy ujrzałem dużą ilość martwych już strażników to zaczęło mi być smutno że upuszczam to miejsce chciałbym więcej pozabijać to poprawia mi znacznie humor no ale cóż od razu kierowałem się do wyjścia jak myślałem będąc już na dworze było więcej przeciwników nie chciałem się bawić więc od razu użyłem jednej techniki z rodziny katon z mych ust wydobył się płomień który po uwolnieniu z mych ust uformował się kształt smoka który od razu wszystkich spalił po zabiciu wszystkich zniknął
nie straciłem nawet ćwiartki chakry przyjemne uczucie nie ma to jak w środek nocy narobić nie lada
zamieszania no ale dobra czas na mnie wychodząc z terenu zacząłem przemieszczać się po budynkach nim nie natknąłem się na rzuconego w mą stronę kunaia którego rzuciłem w nadawce lecz został odbity przez kunaia którym rzucił on.
-Niezły refleks miło znów cię widzieć Sasuke.-powiedziałem chłodnym tonem znam go jak byliśmy młodzi chodziliśmy do akademii nic więcej.
-Ty masz również niezły ale nie czas na prawienie komplementów czemu uciekłeś Naruto?-zapytał mnie równie chłodnym tonem.
-Ciekawe czemu facet który przez 13 lat swego życia siedział bez powodu w izolatce uciekł z więzienia hmm.
-Wiesz dobrze że przez to będziesz ścigany chyba że ciebie pokonam.-ostatnie zdanie wypowiedział pewnym tonem.
-Wnioskując po twych pokładach chakry powalczymy jakąś minute bądź dwie.
-Czy ty ze mnie kpisz?
-Po co zadajesz mi pytanie na które znasz odpowiedź zresztą nie ważne jak się nie mylę jesteś jednym z klanu Uchiha co za tym idzie posiadasz sharingana.
-Mangekyou sharingana jest to ostatni etap który zdobywa się po zaznaniu bólu pozwala on na korzystanie z technik bez narażenia na ślepote.
-Muszę cie oświecić podałeś mi opis wiecznego mangekyou sharingana który zdobywa się po wszczepieniu oczu swego brata bądź siostry.
-Skąd to wiesz?
-Nie twój interes.-wiadomo że wiem od kyubiego.
-No nic zawalczmy ciekawi mnie czy jesteś równie silny co w kłapaniu dziobem.-wypowiadając te słowa od razu aktywował sharingana a następnie mangekyou.
-Interesujące jak na Uchihe jesteś nawet silny jak widać będę musiał ujawnić mą prawdziwą moc chciałem uciec po cichu ale ze względu na stare znajomości skopie ci dupę i pójdę dalej.-powiedziałem chłodnym tonem po czym pstrykając palcami zaczęła emanować moja mroczna chakra
która jest krwistego czerwonego koloru zauważyłem nie lada zdziwienie na jego twarzy.
Szybko do mnie podbiegł po czym zaczął atakować szybko odparowywałem jego ciosy po czym zadałem mu cios prosto w brzuch po czym atakowałem po twarzy nadal się trzyma skubany oddalił się ode mnie po czym połączył się z jakąś techniką to chyba susanoo to by tłumaczyło jego rozmiary oraz łuk trzymany w lewej dłoni od razu wystrzelono w moją stronę strzałę unikniecie tego jest nie możliwe ale mi to nie przeszkadza najzwyczajniej uwolniłem chakrę która od razu odepchnęła strzałę od razu w mej ręce pojawił się rasengan od którego emanowało moją chakrą  za czarnooki również użył podobnej techniki lecz natury błyskawicy od razu do mnie podbiegł ja również lecz szybko się teleportowałem i zadałem mój atak prosto w plecy mężczyzna od razu odbił się o parę metrów szkoda chciałem przywłaszczyć sobie jego oczy ma potencjał który mógłbym szybko rozwinąć no ale nic znajdowałem się już blisko bramy wioski cholera wyczuwam spore pokłady chakry znacznie większe od moich ale nie była to mroczna wręcz przeciwnie była dość ciepła jak się nie myle należy ona do hokage ale moment ta chakra nie należy do trzeciego nie dobrze w mojej głowie pojawiły znajomy mi głos.
-Naruto uciekaj ta chakra należy do Youndaime hokage wiej nie mamy z nim szans.-jak myślałem kyubi ale jak on mówi że jesteśmy w tarapatach to jest to prawda.
Od razu odłączyłem dopływ chakry by nie mógł mnie wyczuć ale za późno nim się obejrzałem na mej twarzy zagościł nie wyobrażalny ból gdy chciałem zobaczyć gdzie jest leżałem zaatakował mnie prosto w brzuch cholera miało być tak pięknie ale oczywiście jak zwykle muszę mieć pod górkę  ledwo wstałem na nogach przynajmniej mogę go zobaczyć wysoki długowłosy blondyn z niebieskimi oczami jest całkiem do mnie podobny ale za to znacznie silniejszy.
-Chyba nie jesteś na tyle inteligenty by uciekając z więzienia nie wziąć  pod uwagę wtargnięcia hokage.-powiedział lodowatym tonem nie powiem lekko mnie to przeraziło.
-Brałem to pod uwagę ale nie wiedziałem że zobaczę czwartego hokage chciałem zabić trzeciego.-powiedziałem oschłym tonem na jego ustach pojawił się nikły uśmiech.
-Mocne słowa jak na osobę w słabym stanie jednak nie powiem twoje zasoby chakry są zaskakujące
choć ani trochę mi nie dorównujesz co do trzeciego hokage umarł już dziesięć lat temu.
-Należało mu się przez niego ponad 13 lat swego marnego życia spędziłem w izolatce tyle lat trenowałem i wszystko na marne ale nie dam się tak łatwo moi rodzice poświęcili swoje życie w obronie wioski którą chce zniszczyć za nienawiść którą byłem obdarowywany za smutek którego zasmakowałem i za miłość której nigdy nie dostałem.-wypowiadając te słowa zerwałem swą zakrwawioną białą koszulkę po czym uwalniając wszystkie swe zasoby chakry byłem niewiarygodnie silny lecz to za mało może mnie pokonać bez wysiłku ciężko było mi odczytać  emocje na jego twarzy w sumie chrzanić to moja prawa dłoń zjechała po mym umięśnionym brzuchu a na nim pojawiła się pieczęć która została zerwana już czułem tą moc zaczęła ode mnie emanować niewyobrażalna ilość chakry z morderczym uśmiechem od razu go zaatakowałem unikał mych ataków dość zgrabnie lecz nie obronił się przed kopnięciem w brzuch wykorzystałem to i użyłem rasenshurikena jest to jeden z silniejszych ataków spędziłem lata na opanowaniu go jest dość trudny do opanowania ze względu na atak z dystansu oraz wymieszaniu z naturą chakry moją jest futon ale opanowałem również katon od razu rzuciłem w jego kierunku lecz on zniknął jak to do cholery?
tak jak myślałem moje zasoby zmalały wiadomo muszę się przyzwyczaić do posiadania takiej mocy miałem już uciekać lecz poczułem chłodną stal na mym gardle jak on się za mną pojawił już po mnie jeden ruch i będę po drugiej stronie.
-Opowiedz mi o swoich rodzicach.-powiedział chłodnym tonem.
-Po co ci ta wiedza?
-By mieć pewność do pewnej rzeczy nic więcej.
-Ech i tak nie mam wyboru 22 lata temu gdy ja ledwo się urodziłem wioska była zaatakowana prze kyubiego lisiego demona z niewyobrażalna mocą wielu chciało posiadać taką potęgę lecz miało to swoją wadę odrzucenie gdy byłem niemowlakiem zapieczętowano go we mnie nie wiem za wiele o rodzicach jedyne co wiem to że mój ojciec go we mnie zapieczętował a później zaginął lecz moja matka ona umarła.
-Nie wiarygodne.-poczułem łzy na mym ciele zaraz on płacze odwróciłem się on naprawdę płakał zaraz czemu nie mówcie mi nie to nie możliwe.
-Chyba nie chcesz mi powiedzieć że jesteś moim ojcem.-powiedziałem z niedowierzaniem on pokiwał twierdząco głową niemożliwe to nie dzieje się naprawdę nim się obejrzałem byłem w niego wtulony również wykonałem tą czynność zacząłem płakać tyle lat w smutku tyle lat w nienawiści do konohy za to że przez nich straciłem rodziców a dziś gdy miałem uciec z więzienia co się powiodło miałem zabić trzeciego hokage i zniszczyć konohe lecz to się nie powiedzie skoro tak się sprawy mają.
-Ale jak się to wszystko wydarzyło?
-Jak zapieczętowałem w tobie kyubiego byłem w śpiączce na ponad rok gdy dowiedziałem się o śmierci twojej matki byłem na bardzo długo załamany w końcu chciałem cię znaleźć lecz nie udało mi się potem umarł sandaime hokage przez co nastał krótki kryzys lecz zostałem hokage ze względu na umiejętności a swoją drogą starszyzna już nie istnieje zabiłem ich bo przez nich ciebie straciłem
wiedzieli gdzie jesteś ale nie chcieli mi tego powiedzieć.
-Nie mogę w to wszystko uwierzyć nie że ci nie ufam ale tyle lat byłem w kłamstwie tyle lat ciężko trenowałem by się zemścić a okazuje że całe moje życie przewróciło się o 180 stopni.
-Spokojnie synu twój ciężki wysiłek nie pójdzie na marne gdy się już ze wszystkim oswoisz będziesz wykonywał misje dla dobra wioski jeśli będziesz tego wszystkiego chciał.-powiedział mój ojciec nim się spostrzegłem był tłum gapiów.
-Drodzy mieszkańcy konohy powitajcie mojego syna przez lata był w więzieniu za posiadanie demona nie miał nawet wyboru a to wszystko przez ze mnie nie chciałem mu robić tej krzywdy ale gdy go zobaczyłem że wyrośnie na potężnego shinobi i nie myliłem się powitajcie nowego mieszkańca Naruto Namikaze.-wszyscy wiwatowali naprawdę nie musieli tego robić nawet nie wiem
co mam robić naprawdę byłem szczęśliwy pierwszy raz w moim życiu wyrzuciłem skorupę naprawdę byłem szczęśliwy tyle lat jak widać nie poszło na marne.
 

Witam oto nowa seria opowiadań spokojnie
to będzie narusaku ale akcja nie będzie
się tak rozkręcać postanowiłem
że będę pisał wiele opowiadań
z tą parą każde będzie trwało do 10 bądź
trochę mniej części liczę na komentarze
  co o tym sądzicie i tym podobne
                                              czekam na waszą opinie ja się z wami żegnam.
                                                                                                                 
                                                                                                         StevMajster:)                                                    



sobota, 14 lutego 2015

8.Uśmiech na twarzy kamiennego człowieka. (Koniec)

Minęło 18 lat odkąd stałem się rodzicem aż do dziś pamiętam jaki byłem szczęśliwy gdy dowiedziałem się że będę ojcem nie wspominając uśmiechu na twarzy Sakury zdawała sobie sprawę że nasze dziecko może posiadać umiejętności jak ja i nie myliła się posiada nadprzyrodzone umiejętności niestety ona nie może tego ujrzeć podczas porodu umarła przyczyną jest moja choroba która przeniosła się na nią wiedziała o tym wiedziała bardzo dobrze ale nie chciała niszczyć mego szczęścia wolała stracić swoje wiedząc iż mi nic nie zagrozi  gdy umarła byłem załamany nie wiedziałem co zrobić ale musiałem się otrząsnąć i tak zrobiłem  urodził nam się syn nazwałem go
Iwao to imię może być różnie rozumiane gdyż znaczeniem tego imienia jest kamienny człowiek
u mojego syna ma to po prostu znaczyć że nic go nie poruszy nic nad nim nie zawładnie to wszystko
w tej kwestii wyrósł on naprawdę na miłego oraz pogodnego dzieciaka lecz gdy wszystko mu wytłumaczyłem gdy miał 14 lat zmienił się z pogodnego i wrażliwego chłopca na chłodnego charakterem mężczyznę jakim się stał nauczyłem go wszystkiego co umiałem
mieszkamy pod jednym dachem nie przeszkadza mi to od bardzo długiego czasu pracowałem jako
kucharz więc pieniędzy mam pod ostatek już dawno wyprowadziłem się od mego ojca który zresztą również umarł na raka wyprowadziłem się z Tokio aż do Hongkongu tu zyskałem nowe życie nowe znajomości tego było mi trzeba nazywam się Naruto Uzumaki  choć kiedyś się różniłem od innych
ze względu na me umiejętności to nie jestem w tym sam mój syn w końcu też jest silny nie zapominając o tym że posiada identyczne umiejętności co ja lecz jego siła nie znacznie odbiega od mojej przestałem rozmyślać gdy w końcu dotarłem do domu samochód zaparkowałem w garażu wyszedłem z auta po czym poszedłem do domu gdy otworzyłem drzwi ujrzałem ten sam widok
czyli Iwao oglądającego jak zwykle telewizje jest dopiero 16:30 a ja jak zwykle o tej wracam z pracy
sądzę że czas coś zmienić zamknąłem drzwi po czym podszedłem do syna bardzo był do niej podobny odziedziczył po niej zielone oczy oraz uśmiech który rzadko widnieje na jego twarzy za włosy krótkie lecz złotego koloru.
-Witaj synu jak w szkole.-zapytałem w sumie bez powodu wiadomo że dobrze zawsze był mądry to kolejna cecha jaką po niej odziedziczył.
-Dość dobrze tato za nie długo mamy wolne ze względu remontu szkoły.
-To fajnie a jak ci wyszły wyniki z testów?-wiedziałem że coś go trapi jego mimika twarzy na to wskazywała podejrzewam że przez testy.
-Bardzo dobrze 99% tylko dlatego że nie wykonałem zadania dodatkowego.
-Jestem z ciebie dumny.-od razu go przytuliłem ale tylko chwilowo jestem z niego dumny bardzo się
stara od ostatniego czasu i bardzo jest to zauważalne.
-Tato mam pytanie moglibyśmy się gdzieś wybrać nuży mnie już codzienne przebywanie w domu.-powiedział spokojnym tonem dziwne dawno go takiego nie widziałem.
Postanowiliśmy że wybierzemy się do jakieś restauracji i tak się stało od ponad godziny zajadałem się porcjami przepysznego ramen za Iwao wolał zajadać sushi nawet nie wie co traci po zjedzeniu przeszliśmy to zwykłej rozmowy ojca z synem.
-Twoja matka bardzo lubiła zawsze zajadać carry czy też miso bardzo to ceniła.
-Jak się w sumie poznaliście?-czułem że mnie oto zapyta niech mu będzie.
-Widzisz poznaliśmy się w 2010r więc trochę upłynęło a wszystko przez przypadek przechodząc
przez park usłyszałem anielski głos który potrzebował pomocy szybko pomogłem likwidując paru gości dzięki temu poznałem twoją matkę była bardzo piękną kobietą o zniewalających oczach ona była odzwierciedleniem anioła zawsze przy mnie czuwała i mnie chroniła niestety potrzebowałem za dużo czasu by to dostrzec aż do teraz żałuje że tak się to wszystko ułożyło ale przynajmniej mam ciebie młodego Uzumakiego przed śmiercią dotarło do mnie że oddała swoje życie za nas obu od tamtego momentu wyprowadziłem się wraz z tobą gdy byłeś niemowlakiem po prostu za dużo wspomnień utkwiło mi w głowie nie mogłem inaczej.-sam zaczynałem żałować swych decyzji w sumie po cholerę się wyprowadzałem skoro i tak nie mogę o niej zapomnieć jaki ja jestem głupi za bardzo ją kocham zacząłem odczuwać że płacze ale nie tylko ja spojrzałem na Iwao był uśmiechnięty
dawno go takiego nie widziałem prawdą jest że też płakał wyszliśmy z restauracji i zaczęliśmy kierować do domu.
-Bardzo dziękuje tato że mi opowiedziałeś o tym wszystkim przez lata byłem zagubiony nie wiedziałem co począć fakt mogłem tobie zaufać ale nie wiem czemu to wstrzymywałem miałem wiele pytań czemu nie mam matki skąd mam te moce i jak to się wydarzyło że urodziłem się w Tokio a jestem w Hongkongu teraz wszystko wiem.-spojrzałem na niego ukradkiem na jego twarzy wciąż widniał uśmiech aż spadł mi kamień z serca nie wiem czemu ale poczułem wielką ulgę gdyby ona nas zobaczyła również byłaby szczęśliwa.
-Nie musisz mi dziękować ale jedno wiem na pewno gdyby ona by była przy nas na pewno również byłaby szczęśliwa ale nie musimy się o nią martwic kiedyś do niej dołączymy  jestem tego pewny.



Wiem bardzo długo nie nie pisałem
ale nie wiedziałem jak to rozwinąć 
a poza tym wiadomo wolna i tak dalej 
i tutaj postawiam wybór mogę
zakończyć tą serie lub ją jeszcze rozwinąć
wybór pozostawiam wam nie wiem kiedy kolejne
opowiadanie nie będę obiecywał nieznanego.

                                                       StevMajester :)

                                               P.s:Wiem opowiadanie krótkie ale jak powyżej nie wiem
                                              jak to dalej rozwinąć dlatego potrzebowałem dużo czasu
                                              Proszę nie zapomnieć o komentarzach im więcej tym lepiej
                                              gdyż nie piszę tego dla siebie a mam wrażenie że nikt tego
                                               nie czyta a komentarze nie są czasochłonne.