poniedziałek, 17 listopada 2014

6. Powrót choroby, nadużycie N.P.M

Minął miesiąc od wizyty blondyna w szpitalu. Przez ten okres musiał poukładać stosunki z Sakurą, która była zmartwiona. Otóż dowiedziała się wszystkiego od swego kuzyna, który zaczął żałować, że wciągnął go w to bagno. Nawet dogadał się z ojcem i w końcu się porozumieli. Póki nie będzie miał funduszy na kupno własnego domu, może mieszkać u ojca ile wlezie. Również znalazł normalną pracę, dzięki kontaktom ojca dziewczyny, który popytał się znajomych. Dzięki temu pracuje jako kucharz, gdyż uczył się gastronomii. Poza tym, Nobuo wprowadził się tymczasowo wraz z Jessicą do domu, który zamieszkiwany jest przez jego ojca i brata. Ze względów finansowych starszy bliźniak uprzedzał, że to tylko tymczasowe. Minato oczywiście się zgodził na taki układ. Aktualnie, obaj lekko spici bracia wspólnie spędzają czas. Ich dziewczyny akurat spędzają czas na zakupach.

— Nadal nie mogę się nadziwić, że byłeś w stanie zachować się tak lekkomyślnie — powiedział starszy z bliźniaków.

— Jak to mówią: "miłość nie zna granic." — Nobuo zaczął się śmiać.

— Szkoda, że moja karta kredytowa nie zazna dziś granic. Znając moją, to nakupi tyle dupereli, że będę miał zajęcie na nudne wieczory. Mało tego, pewnie większość ciuchów będzie za małych.

— Znam ten ból. Za moją wypłatę chciałem Sakurze kupić jeansy.

— I co z tym wspólnego?

— To, że kupiłem o jeden rozmiar za mały.

— Łączę się z tobą w bólu.

— Mnie ciekawi jedno. Czemu my, faceci, tak wymagamy, a kobiety odwrotnie?

— Dla równowagi. Wiesz, my na przykład bawimy się pe... — Nie dokańcza zdania.

— Muszę zanotować, że nigdy więcej z tobą nie piję.

— Nie zanotujesz. Masz kaca, debilu.

— Jak Sakura się kapnie, że jestem lekko wstawiony, to będę spał na podłodze. Znowu.

— Jak moja się kapnie, to nie będę mógł z nią przetestować łóżka.
Jeśli wiesz, o co mi biega — Uśmiechnął się głupawo.

— Wy już to robiliście?!

— I to ile! Człowieku... Nie, serio, ile? Chyba przy czwartym skończyłem.

— Pozazdrościć.

— Nie mów, że ty tego... Co ja mam za brata, do cholery?

— Bliźniaka, ciulu. A po za tym, nie powinniśmy pójść do dziewczyn?

— Tak, i co jej powiem? Jessica, kochanie, nawaliłem się w cztery dupy, ale mam nadzieję, że to tobie nie przeszkadza i będziemy mogli spokojnie zasnąć.

— W sumie, racja. Moja też nie będzie zadowolona... To może skoczymy do domu, weźmiemy prysznic, i tyle. W sumie, one pewnie nadal są na zakupach.

Nobuo przytaknął na zgodę. Obaj wrócili do domu taksówką. Wchodząc do mieszkania, zdjęli obuwie oraz kurtki. Po chwili zauważyli damskie odzienie na wieszaku. Mówiąc krótko: byli w ciemnej dupie. Plan doskonały, ale zniszczony przez to, iż dziewczyny już dawno wróciły z galerii i jedynie czekały na swych chłopaków. Odczuły, że ich faceci są lekko nie dysponowani.

— Skarbie, czy czegoś ci czasem nie powiedziałam, wchodząc do galerii? — Pierwsza zaczęła różowo włosa.

— Że pięć.

— Co pięć? — zapytała z morderczym tonem głosu.

— Że mam nie pić przez pięć dni.

— A co zrobiłeś?

— Ale skarbie, to były tylko cztery piwka.

— Nie ma żadne ale. Marsz do łazienki! Zaraz do ciebie dołączę,
byś się czasem nie zabił. — Blondyn posłusznie wszedł do łazienki, wcześniej biorąc swe ciuchy.

Czekał teraz na Sakurę, która po wymienieniu paru zdań z przyjaciółką w końcu do niego przyszła. Była mocno na niego wkurzona. Chciała mu pomóc, bo wie, że blondyn po pewnej ilości alkoholu może sam sobie zagrozić niż innym, a po za tym, lekarz nalegał, by był pod kontrolą, ze względu, iż może sobie rozerwać szwy. W końcu, mogą nie być jeszcze aż tak wytrzymałe, dlatego lepiej mieć pewność. Zielonooka przestając rozmyślać, lekko pchnęła nagiego blondyna do kabiny prysznicowej i ustawiła wodę na zimną. Chłopak się lekko przeraził, widząc zadowolenie na twarzy swej dziewczyny, która zaczęła celować w niego wężem prysznicowym. Po chwili woda spływająca po jego ciele, zaczęła przynosić mu ulgę. Dzięki niej szybko wytrzeźwiał i przyjął do wiadomości, że już więcej tego nie zrobi, chyba że dostanie na to pozwolenie od Sakury. Dziewczyna widząc zadowolenie mężczyzny, od razu zakręciła korek.

— Przepraszam, kochanie — rzekł z zażenowaniem.

— Nic się takiego nie stało. Ale proszę, Naru, nie pij tak dużo. Wiesz dobrze, że to szkodzi, a po za tym, nie dawno co wyszedłeś ze szpitala. Martwię się o ciebie. — Zielonooka zaczęła płakać. Blondyn widząc to, automatycznie się w nią wtulił.

— Spokojnie, kochanie. Już więcej nie wypiję, obiecuję. Nie ma się co martwić. — Po chwili humor Sakury się polepszył, ale dostrzegł na jej twarzy rumieńce. Zastanawiając się krótko, co jest tego przyczyną, zrozumiał że jest cały nagi. Od razu założył na siebie jasne jeansy z czarnym paskiem oraz zieloną koszulkę. Resztę rzeczy dał do pralki, gdyż śmierdziały alkoholem.

— Jak ma ciuchy, to nie zwraca uwagi, jak ich nie ma, to się wstydzi — zażartowała zielonooka.

— Czyżbyś chciała znowu zobaczyć mnie nago? — zapytał, zabawnie poruszając brwiami.

— Głupek.

Naruto podszedł bliżej do swej połówki, a po chwili złączyli się w pocałunku. Tego było mu trzeba. Jego zdaniem już od bardzo dawna się nie całowali, a brakowało mu jej delikatnej w dotyku skóry. Objął ją rękoma, nie przerywając przy tym pocałunku. Zaraz po tym odczuł, jak pod jego koszulką wędruje drobna ręka zielonookiej. Podczas pocałunku poczuł, że dziewczyna się uśmiecha. Jego ciało czuło się takie odprężone. Powoli zaczął tracić zdrowy rozsądek. Wszystko było piękne do chwili, gdy ktoś zapukał do drzwi.

— Wolne? — Usłyszeli głos Nobuo.

— Kurwa — wymamrotał młodszy bliźniak, przerywając pocałunek .

— Spokojnie, kochanie. Zrobimy to później.

Blondyn jedynie pokiwał głową i wyszedł wraz z zielonooką z pomieszczenia. Wychodząc, spojrzał na twarz brata, na której widoczny był grymas. Nie dziwił się. Nobuo nie znosił zimnej wody. Nie przejmując się tym, powędrował do pokoju, natomiast różowo-włosa poszła na chwilę do kuchni. Pewnie poszła po szklankę wody, gdyż zawsze ją pije, kiedy jest lekko zmęczona. Po za tym, pięć godzin w galerii to nie lada wyczyn, nawet dla niej. Po zamknięciu drzwi, położył się na łóżku. Nagle odczuł słodki zapach. Rozejrzał się, myśląc, iż to zapewne jego dziewczyna. Mylił się. Zajrzał pod poduszkę, a tam ujrzał swoją czerwoną bluzę z kapturem. Wąchał ją przez krótką chwilę, bo pachniało mu to znajomo. Doszedł do wniosku, że tych samych perfum używa jego dziewczyna. Nim się spostrzegł, usłyszał dźwięk otwierających się drzwi, z których wyłoniła się zielonooka. Widząc blondyna wąchającego bluzę, szybko zamknęła drzwi i wybuchnęła dużym rumieńcem.

— Kochanie, to nie tak jak myślisz... — Zaczęła się wymigiwać.

— Nosiłaś moją bluzę, gdyż czułaś się przy niej bezpiecznie? — zapytał z rumieńcem na twarzy.

Sakura nieśmiało pokiwała twierdząco głową. Chłopakowi taka odpowiedź wystarczyła. Podszedł do niej i złożył pocałunek na ustach. Przez parę minut się obściskiwali, aż zielonooka popchnęła go na łóżko. Po dołączeniu do niego, wróciła do całowania jego ust. Jej ręka powędrowała pod koszulkę blondyna, którego twarz nabrała rumieńców. Jej dotyk zawsze sprawiał u niego przyjemne dreszcze. W końcu, nim się obejrzał, przerwała pocałunek i rozerwała mu koszulkę. Naruto był lekko zdziwiony, lecz szybko się pozbierał i sam zdjął jej bluzę. Odchylił jej różową koszulkę i zaczął całować ją po brzuchu. Obaj tego chcieli, ale nie wiedzieli, jak to okazać. Różowo-włosa nie była dłużna, i przewróciła chłopaka tak, że teraz ona górowała nad nim. Zaczęła całować go po klacie, na której pozostawiła malinki. On jedynie leżał jak sparaliżowany. Zawsze miał taką reakcję na jej dotyk, nie mówiąc już o pocałunkach, które go paraliżowały z rozkoszy.

— Skarbie, chcesz tego? — zapytała na pozór spokojnie.

— Nn-ni-nie w-wie-m — za jąkał się.

— Spokojnie — rzekła uspokajająco, przez co blondyn trochę się rozluźnił.

Zielonooka pocałowała blondyna, po czym swą drobną dłonią schwytała jego czarny pas od spodni. Wyrzuciła go gdzieś w głąb pokoju, a następnie rozpięła guziki. Naruto delikatnie zdjął z siebie jeansy żeby nie być dłużnym pocałował zielonooką i również jak ona jemu rozerwał jej różową koszulkę po czym rozpiął delikatnie stanik na jego twarzy zagościł wielki rumieniec nie wiedział jak zareagować różowo włosa schwytała dłoń blondyna po czym przyłożyła ją do swej piersi rumieńce blondyna znaczniej się powiększyły powoli zaczął macać piersi zielonookiej następnie przerywając czynność zdjął jej jedwabne jeansy następnie zdejmując bieliznę blondyn ujrzał kwiat kobiecości nie będąc dłużny szybko zdjął swoje bokserki był napalony to było pewne zaczęli się obściskiwać  po czym niebieskooki delikatnie zaczął wchodzić potem zaczął na ostro przebił błonę dziewiczą w duchu był zadowolony że to on jest tym pierwszym trochę przeczekał aby rozkosz zastąpiła ból gdy się to stało nie przestawał poruszać dynamicznie swym ciałem w końcu odczuł swój limit wtulił się w piersi swej połówki jej to nie przeszkadzało wie że w ten sposób ujawnia swoje zachwycenie.

— Kocham cię — wymamrotał zmęczony blondyn.

— Ja ciebie też, kochanie. Nie sądzisz, że powinniśmy pójść pod prysznic? — zapytała uwodzicielsko.

— Aktualnie chciałem się zdrzemnąć, ale musiałbym być bezduszny, by odmówić.

Razem, całkowicie nadzy, powędrowali do łazienki. Blondyn dla pewności zamknął drzwi. Po prostu nie chciał powtórki z rozrywki. Wchodząc wspólnie do kabiny prysznicowej, którą zielonooka szybko zamknęła, Naruto odkręcił kurek. Nie mogli się powstrzymać. Zaczęli się całować. Następnie zielonooka swą ręką delikatnie schwytała za kolegę blondyna, którego wykończyła w mniej niż dziesięć minut. Niebieskooki poczuł dużą ulgę. Spojrzał na rękę Sakury, która była ubrudzona. Szybko schwytał wąż (XD), po czym ją umył. Była lekko zdziwiona zachowaniem blondyna, który również sam siebie szybko umył. W końcu zakręcił kurek i wyszedł z kabiny, by następnie się wytrzeć i nałożyć na biodra ręcznik. Zielonooka również nałożyła ręcznik. Wracając do pokoju, szybko nałożyli na siebie świeże ciuchy. Blondyn ubrał się w czarne jeansy, białą koszulkę i czerwoną bluzę, zaś zielonooka założyła błękitne, obcisłe jeansy, czarny stanik, czerwoną koszulkę, a na nią zarzuciła rozpinaną, czarną bluzkę bez kaptura. Powędrowali do kuchni, gdzie blondyn upichcił swoje popisowe danie - kurczaka z brzoskwiniami. Spożywając posiłek, rozmawiali o swych wrażeniach dotyczących pierwszego razu. Po zjedzeniu, niebieskooki wziął do rąk naczynia.

— Kochanie, ja pozmywam — odezwała się zielonooka.

— Zaklepane — odpowiedział, śmiejąc się.

— Naru, oddaj talerze — powiedziała uwodzicielsko, tuląc się przy tym do blondyna, który jak na zawołanie oddał brudne naczynia.

— Nie fair — powiedział dziecięcym tonem.

— Nie przesadzaj, skarbie. Muszę się jakoś odwdzięczyć za posiłek, kucharzu. — Na drugie zdanie użyła seksownego tonu, co spowodowało rumieńce na twarzy blondyna.

— Przez ciebie chcę powtórki z rozrywki.

— Raz wystarczy. Jestem dziś wykończona, kochanie. — Pocałowała blondyna.

— Mówi się trudno, żyje się dalej. Będę czekał w naszej sypialni — oznajmił seksownym tonem.
Wychodząc klepnął zielonooką w tyłek, na co ta jedynie się zarumieniła.

Wędrując po schodach, poczuł coś dziwnego, lecz to zignorował. Już miał otworzyć drzwi od swego pokoju, ale zamiast tego zakrył twarz rękoma. Odsłaniając twarz po minucie, na swej lewej ręce ujrzał ślady krwi. Myślał, że już tego nie ujrzy. Mylił się. Szybko powędrował do łazienki. Przemywając swe ręce jak i twarz, ujrzał w lustrze, że jego cera stała się blada. Postanowił powędrować do pokoju Nobuo. Wchodząc tam, nikogo nie ujrzał. To oznaczało, że jest w salonie. Szybko tam powędrował. Na jego nieszczęście była tam zielonooka. Jessica, Nobuo oraz jego rodzice wiedzieli, co mu dolega. Starszy bliźniak natychmiastowo zadzwonił po ambulans. Cała trójka była w szpitalu, natomiast Naruto był przydzielony na ostry dyżur. Starszy brat od razu poinformował o tym swego ojca oraz matkę, którzy przyjadą jak najszybciej. Zielonooka była zmartwiona. Nie mogła wytrzymać. Brązowo-włosa ją pocieszała, jak tylko mogła.

— Chyba powinieneś jej o tym powiedzieć, skarbie — powiedziała łamliwym głosem czarnooka.

— Nie mam wyboru... Słuchaj, Sakura. Po pierwsze, nie obwiniaj się. Mój braciszek by tego nie chciał. Od początku swego życia wykryto w nim nieuleczalną chorobę. W przeciwieństwie do mnie, był na skraju śmierci. Miał i ma do dziś osłabiony organizm na poziomie krytycznym. Moi rodzice nie chcieli tego. Pragnęli, aby był zdrowy. Postanowiono na nim wykonać pewien eksperyment. Wszczepiono jemu N.P.M. Jest to zastrzyk, który wszczepiony w słaby organizm, wzmacnia go parokrotnie, dając przy tym multum umiejętności: sprawność fizyczna, szybkie dostrzeganie, niewiarygodna inteligencja oraz regeneracja. Naruto nabył sprawność fizyczną, dlatego jest niewiarygodnie silny oraz ma szybką regenerację. Jest jednak jeden myk. Jak wykorzysta jedną umiejętność, nie może wykorzystać drugiej, dlatego czekaliśmy na niego ponad miesiąc. Jednak lekarz ostrzegał, że może do tego dojść. Wykorzystał sprawność fizyczną i to pewnie od tego choroba powróciła. Jego regeneracja była ciągle wykorzystywana, ze względu na chorobę. Jedyne, co możemy zrobić, to czekać.

Rodzice blondyna przyjechali. Niedawno odbyła się rozmowa z lekarzem. Z tego, co wynika, stan ich syna się poprawił. Największą wagę, poza Sakurą, przywiązał Minato. Co prawda, to prawda. Ostatnio nie mieli za dobrego kontaktu, przez co żałuje. Kazał mu się wyprowadzić. Nigdy nie zapomni, jak jako dziecko rozwinęło swe umiejętności. Ojciec musiał wtedy mu wszystko wytłumaczyć po kolei. Blondyn nie odebrał tego negatywnie. Wtedy sądził, że będzie mógł bronić bliskie mu osoby. Nie mylił się. Osoba będąca w tarapatach, która znaczyła coś dla blondyna, była ratowana. Takim przykładem mogła być Sakura. Choć jej nie znał, na początku już darzył ją ogromnym uczuciem. Po prostu nie lubi takich widoków. Prawdą jest, iż blondyn posiada ogromną moc i niesamowite umiejętności, ale nigdy nie był z tego szczęśliwy. Jedynie na początku, ale później było inaczej. Musiał to ukrywać. Nikt, poza jego rodziną tego nie wie i nie powinien. To nie oznacza, że blondyn jest jedyny, któremu wszczepiono N.P.M. Jest pewnie wielu, którzy posiadają wiele umiejętności. To jedynie oznacza, że mogą się kryć nawet za plecami.


 Witam. Mam nadzieję, że się spodobało opowiadanie. Kolejne będzie 
nie wiadomo kiedy, ale będzie to opowiadanie poboczne.
Liczę na komentarze. 
Trochę fikcyjne, ale chciałem, aby Naruto miał jakieś
umiejętności. Niekoniecznie te ninja, bo mi się przejadły,
a tak lekko pogłówkowałem. Napiszcie, czy wam się to podoba, 
bo mogę te moce przerwać w sposób logiczny, a jak chcecie,
to mogę ciągnąć to dalej. Żegnam się z wami.

                                                    StevMajster :)

P.S opowiadanie poboczne będzie oparte na życiu mego przyjaciela jak i moim, dlatego
osoba, która napisała mi, żebym napisał dłuższe opowiadanie, nie będzie raczej żałowała. :)

niedziela, 9 listopada 2014

5.Pierwszy i ostatni błąd.

Od powrotu Jessiki minął tydzień. Przez ten czas Naruto zwolnił się z pracy. Aktualnie jest bezrobotny. Miał również kolację z rodzicami swej dziewczyny, którzy ucieszyli się o tym, iż są w związku. Nobuo wyprowadził się wraz z Jessicą, która miała rozmowę ze swymi rodzicami. Za prośbą dziewczyny, wybaczyli starszemu bliźniakowi za spowodowanie wypadku sprzed roku. I to wszystko zdarzyło się w ciągu tego jednego tygodnia. Aktualnie blondyn znajduje się w domu swojego najbliższego przyjaciela, dyskutując o pracy.

— Wiesz, Naru, nadajesz się do pracy fizycznej — powiedział kruczowłosy.

— Za psie grosze szkoda zachodu — burknął blondyn.

— Stary, nie zapominaj, że jest grudzień, a za nie długo Wigilia. Większość ludzi już ma wolne ze względu na mały nakład pracy. A po za tym, czemu się zwolniłeś z pracy kelnera? Przecież nie było
tak źle.

— Wiesz, Sasuke, za pieniądze z wypłaty ledwo co mnie było stać na najtańszy telefon. Na dodatek mój ojciec chce, bym się wyprowadził. Sądzi, iż jestem na tyle dorosły, że potrafię o siebie zadbać. Nie mam zamiaru się z nim kłócić, dlatego potrzebuję dużo kasy.

— Słuchaj. Podzwonię do starych znajomych, ale niczego ci nie obiecuję — rzekł lekko zrezygnowany.

— Dzięki. — Skierował się do drzwi.

— Ale pamiętaj! Jeżeli przez tą pracę ucierpi moja kuzynka, masz się natychmiast zwolnić, inaczej rozerwę cię na strzępy!

— Zrozumiałem!

Żegnając się z przyjacielem i przy tym wychodząc z mieszkania, blondyn sprawdził godzinę na zegarku - 7:00. Postanowił zrobić małe zakupy, oraz kupić białą różę dla swojej ukochanej. Miał skrycie nadzieję, iż praca, którą znajdzie Sasuke, będzie odpowiadała jemu i jej. Robiąc zakupy, postanowił powędrować do kwiaciarni. Dotarcie zajęło mu ponad 30 minut drogi. Żałuje, że nie stać go na prawo jazdy, inaczej miał by na wszystko czas. Po za tym, miał by lepsze predyspozycje, bo w końcu taksówkarz, listonosz, czy nawet kurier, są to zawody wymagające prawa jazdy. Rozmyślając, spostrzegł grupkę facetów. Wiedział kim są. To ich obił, gdy pierwszy raz spotkał Sakurę.

— To ten gnojek — odezwał się jeden z grupy.

— Czego chcecie, idioci?

— To ty nas powaliłeś akurat, gdy chcieliśmy tą paniusie.

— Sami się o to prosiliście. Chyba nie chcecie powtórki?

— Strzał w dziesiątkę. Tym razem cię pokonamy. Jak widzisz, jest nas więcej.

Naruto postawił torbę z zakupami na ziemi. Opryszkowie zaczęli atakować, lecz ten się tym nie przejmował. Wykonywał perfekcyjne uniki, wykonując przy tym serię ciosów, którymi okładał jednego, później drugiego, a na sam koniec piątego. Całej akcji przyglądała się tajemnicza postać, która widząc koniec, powędrowała w swoim kierunku. Niebieskooki odczuł, jakby już ją skądś znał. Wziął swą torbę i powędrował w końcu do kwiaciarni, w której kupił wcześniej ustalony przez siebie kwiat. Po całym wydarzeniu wrócił do domu i zdjął buty oraz kurtkę. Wędrując do kuchni, postawił torbę z zakupami, a kwiat wziął wraz ze sobą do pokoju, w którym ową różę położył na biurko. Sakura przyjedzie dopiero za godzinę, ponieważ jest na zakupach ze swoją mamą. Chłopak nie ważne, jakby chciał z nią być, i tak nie może, bo nie ma samochodu i własnego dachu nad głową, a w końcu jest dorosły. Jego myśli przerwał niespodziewany telefon, który od razu odebrał. Dzwoniła
Sakura.

Cześć kochanie.

— Cześć, kotku. Kiedy przyjedziesz?

— Właśnie w tym tkwi problem. Mamy mały korek. Wrócimy za niecałą godzinę, a przynajmniej tak sądzę.

— Rozumiem — odpowiedział smętnie.

Nie martw się. Przyjadę jak najszybciej, obiecuję. Lepiej powiedz jak z pracą.

— Sasuke powiedział, że popyta tu i tam.

Żeby w nic ciebie nie wciągnął.

— Nie martw się, nic mi nie będzie.

Oby. No nic. Kochanie, przyjadę za godzinę.

— Pa.

Rozłączyli się w tym samym czasie. Blondyn zadzwonił do Sasuke, w celu oczywistym - chciał zapytać o pracę.

 Dobrze, że dzwonisz. Znalazłem ci pracę.

— Jaką?

Zaraz do ciebie przyjadę. Tam ci wszystko wyjaśnię, dobra?

— Niech ci będzie.

Po zakończeniu połączenia, zaczął zastanawiać się, jaką pracę mu znalazł, skoro chce mu to wytłumaczyć osobiście. Sasuke robi tak jedynie, gdy w grę wchodzi coś więcej niż tylko praca. W tym musi być większe dno.
Nim się obejrzał, przyjechał czarnooki. Od razu wsiadł do samochodu, w którym zaczęli rozmowę.

— Dobra, Sasuke, mów o co chodzi.

— Zapomniałem, że musisz wiedzieć na czym stoisz. Chodzi o to, iż jedziemy teraz do pewnego miejsca, w którym odbywają się niezłe bójki. Myk polega na tym, że musisz przejść ponad...  - Chciał dokończyć, lecz Naruto mu przerwał.

— 5 rund, bez przerwy na odpoczynek. Za każdego przeciwnika dostaje się ponad 67.14 jenów (2.000zł), a zwycięzca dostaje również działkę z zakładów.

— Skąd to wiesz?

— Gdy miałem 14 lat, wciąłem się w bójkę z jednym z zawodników. Nie oficjalnie, nie wiedziałem, jak to wszystko funkcjonuje. Dlatego dostałem małą sumkę. Ale to nie oznacza, że nie zdobyłem szacunku.

— Rozumiem, że pewnie wiesz, gdzie się to odbywa.

— W Barze 55. Zgadłem?

— Brawo. Akurat jesteśmy już na miejscu.

Po zaparkowaniu samochodu, obaj powędrowali do baru, w którym rozpoczynały się walki. Bar, choć niepozorny, gdyż jak w każdym są pijacy, ale w tym barze znajdują się drzwi, gdzie każdy przy kasie, jak i również zawodnik, ma prawo wejść. I do zawodników należy Naruto, który wraz z kruczowłosym otworzyli drzwi, a przechodząc zobaczyli istną rzeź. Otóż ujrzeli obraz mężczyzny, który przez siłę ciosu odbija się prosto o kraty. Dokładnie walka odbywa się w klatce. Nim się obejrzeli, zaczęli go nosić. Walka się zakończyła, a inni zauważyli blondyna.

— Ludzie, zobaczcie, Shinigami! (Jap.Bóg śmierci)

Wszyscy zaczęli okrzykiwać przezwisko. Sasuke wiedział, że blondyn coś ukrywa, lecz nim się obejrzał, ujrzał umięśnionego mężczyznę w czarnych jeansach i maską, zakrywającą dolną część twarzy.

— Witaj, Naruto — odezwał się szyderczo siwowłosy.

— Cześć, Kakashi. Widzę zdrówko dopisuje po tym, jak wydłubałem ci lewe oko — odpowiedział chłodno.

— Ty sukinsynu. — Wycelował swą pięść prosto w twarz niebieskookiego, lecz jego ręka została schwytana.

— Jeden odpowiedni trik i mogę zrobić coś, przez co od dziś nie tkniesz pałeczek.

Chłopak lekko ochłonął i puścił rękę Kakashiego, po czym powędrował do Sasuke, który wszystko widział.

— Możesz mi powiedzieć, co to było?

— Dzięki niemu opanowałem kyokushin, ale w końcu go przewyższyłem. Doszło do bójki, przez którą stracił lewe oko. Od tamtego wydarzenia minęły ponad cztery lata. Dlatego zwą mnie Shinigami. Każdy widział te wydarzenie, gdyż odbyło się wszystko w tej klatce.

Przyjaciele odbyli jeszcze kilka zdań. Okazuje się, że blondyn zakończył swą działalność cztery lata temu, po pokonaniu swego dawnego przyjaciela. Później poznał Jessice i jakoś to minęło. Nie zmienia to faktu, iż nikt nie chce z nim walczyć. Jedynie samobójcy, którzy sądzą, iż dadzą radę. Lecz wiadomo, że blondyn uważany jest za niezniszczalnego. Uzyskał swój przydomek ze względu, iż nikt nie dawał mu rady. Jedynie Kakashi był nadzieją, lecz również poległ. Sam siwowłosy za dawnych czasów, był jednym z lepszych. Kończąc rozmowę, obaj spostrzegli, iż jest teraz kolej blondyna, który zdjął bluzę oraz koszulkę. Było widać jedynie nagi tułów. Naruto powędrował do klatki. Wchodząc, od razu zamknięto za nim drzwi. Niebieskooki był zaskoczony, gdy ujrzał
pięcioro przeciwników.

— Mam rozumieć, że pokonując ich, dostane kasę z góry? — zapytał prowadzącego.

— W rzeczy samej. Jesteś uważany za jednego z silniejszych, więc powinieneś dać radę.

Blondyn pokiwał twierdząco głową. Zaczęła się zabawa. Był otoczony z każdej strony, lecz nie zwracał na to zbytniej uwagi. Jeden z przeciwników podszedł do niego, popełniając błąd. Od razu blondyn złamał mu rękę, po czym zaczął kierować się do innych, którzy zaczęli zadawać ciosy. Lecz niebieskooki wykonywał uniki albo kontry. Oczywiście to nie znaczy, że nie dał się drasnąć. Jeden zadał mu cios prosto w twarz, lecz nim się zorientował, leżał w kałuży krwi. Z pięciu pozostało dwóch. Obaj mieli strategie. Jeden chciał wyprowadzić blondyna z równowagi, podcinając nogę. Udało się, lecz niebieskooki szybko wstał i zadał oponentowi cios w twarz, a następnie użył dojścia i wykonał serie ciosów w klatkę piersiową. Został jedynie jeden zawodnik, który chciał wyjść, ale mu na to nie pozwolono. Gdy się odwrócił, ujrzał blondyna całego we krwi zawodników. Niebieskooki od razu chwycił oponenta i pod wpływem siły ataku, wywalił go prosto w grupkę pokonanych już przeciwników. Wszyscy byli zszokowani widokiem chłopaka, który miał uśmiech psychopaty. Wyszedł z klatki, wziął pieniądze i powędrował do tutejszej toalety, aby przemyć twarz. Zamykając na chwile oczy, odczuł ból i to bardzo wielki. Szybko je otworzył i zobaczył nóż wbity w jego brzuch.

— Taki mały prezent, żebyś nigdy nie wchodził mi w drogę — powiedział z psychopatycznym uśmiechem Kakashi.

Naruto zignorował słowa dawnego kompana. Skupił się na wyjmowaniu kosy. Wyciągnął ją, jęcząc jednocześnie z bólu. Następnie sprawnie wycelował w serce siwowłosego i obaj leżeli na podłodze.

— I po cholerę to zrobiłeś, głupku? — zapytał blondyn z uśmiechem pełnym krwi.

— Teraz obaj zginiemy, zadowolony? — odparł z równie krwawym uśmiechem.

Chłopak nic już nie mówił. Czuł, że to jego koniec. Stracił przytomność. Będąc we śnie, ujrzał wszystkie swe dokonania oraz dni związane ze swoją ukochaną. Dopiero będąc w ścieżce zrozumiał, jaki błąd popełnił. Skupił się na własnym szczęściu, zamiast na jej. Bo w końcu powinien dokonywać wspólnych wyborów, a nie własnych. Zwłaszcza będąc w związku. Szkoda, że przypomniał sobie o tym tak późno. Kto by pomyślał, że osoba określana mianem boga śmierci, sama jest na jej końcowym etapie. Minęły trzy godziny od wydarzenia. Blondyn się ocknął. Ujrzał swą ukochaną, brata wraz z Jessicą oraz swoją rodzinę. Zielonooka widząc, iż jej chłopak oprzytomniał, szybko się do niego wtuliła.

— Kochanie, nigdy tego nie rób — wyłkała przez łzy.

— Ale... — Chciał dokończyć, ale zielonooka mu przerwała.

— Nigdy więcej nie chcę ciągle cie widywać w szpitalu. Rozumiesz, do cholery?

— Rozumiem. Przepraszam. To był mój pierwszy i ostatni błąd.

I tak to się kończy. Naruto dopiero pojął, że przez swoja głupotę mógł stracić to, co dla niego najważniejsze: miłość, rodzinę oraz przyjaciela. I choć się ocknął, lekarz powiedział, że musi odpocząć co najmniej miesiąc. Jego rodzina nie była zachwycona tym faktem, a Sakura najbardziej. Ale nic nie mogli zrobić, poza ciągłym odwiedzaniem blondyna. A co się stało z Kakashim? On nie miał tyle szczęścia. Umarł w ambulansie z wykrwawienia się. Mimo że blondynowi jakoś się udało przeżyć, to wcale nie oznacza, że śmierć go później nie spotka.


I jak wam się podoba opowiadanie? W końcu wróciłem,
więc oto i ona. Nie zapominajcie o komentowaniu,
i co najważniejsze, o czytaniu. Dzięki wam mam
chęci na pisanie, dlatego staram się
o jak najszybsze pojawienie się tych moich opowiadań.
                                            Mam nadzieję, że to docenicie. Żegnam się z wami.                                                                                                                         
                                                                                         StevMajster :)