wtorek, 28 października 2014

4.Negatywne wspomnienia. Powrót szczęścia.

Ranek. Pierwsza wstała zielonooka. Po przecięgnięciu się, od razu zauważyła karteczkę leżącą na biurku. Po przeczytaniu jej zrozumiała, iż blondyn niedługo wróci, ponieważ ma do kupienia jedynie telefon, a potem ma wracać. Ale czy na pewno? Oczywiście, że nie. Niebieskooki już wcześniej kupił komórkę, ale postanowił przejść się dłuższą ścieżką do domu. Musiał się uspokoić oraz zapomnieć o tym wszystkim, co miało miejsce ponad rok temu. Przechodząc, zauważył grupkę niedobitków, których stłukł dość szybko. Przemoc zawsze go uspokajała. W końcu, w tym jest najlepszy. Chyba nigdy nie przejdzie mu zazdrość o to, że jego starszy brat zawsze jest od niego o dwa kroki dalej. Był lepszy w nauce, miał lepsze kontakty, nawet ojciec rozpieszczał go, jak tylko mógł. Ale w jednej dziedzinie był lepszy - w karate. Mógł się w niej wykazać brutalnością i bezwzględnością. Ale co z tego, skoro jego rodziców to nie interesuje? W sumie, tylko jednego rodzica, gdyż jego matka zapewne przyjechała jedynie po to, by dać coś starszemu z synów. Blondyn przestał rozmyślać, gdy oberwał prosto w twarz. Widząc przestraszonego oprawcę, ten z uśmiechem dokończył swoje dzieło. Wszyscy zostali zbici na kwaśne jabłko. Naruto otarł ciuchy i powędrował do swego domu. Samo dotarcie zajęło mu niecałą godzinę. Nim wszedł, zauważył samochód. Wiedział do kogo on należy, ale nie mógł zrozumieć dlaczego tu jest. Przecież miał przyjechać dopiero za dwa dni.
Otworzył drzwi i ku jemu zdziwieniu, napotkał jedynie swojego ojca jedzącego kanapkę. Bez zbędnego zastanawiania się podszedł i zaczął rozmowę.

— Gdzie on jest? — zapytał agresywnym tonem głosu.

— Poszedł gdzieś z Sakurą.

— Coś się stało? — Zmienił temat, gdyż w odpowiedzi ojca wyczuł smutek.

— Wiesz, synku... To cię pewnie nie zdziwi, ale twoja matka była tu jedynie dla niego. Dała mu kopertę pewnie z pieniędzmi i wyszeptała mi na ucho, żebym nigdy więcej do niej nie przyjeżdżał.

— Nie przejmuj się, tato. Życie już takie jest. Nawet sama miłość potrafi być brutalna.

— Wiem, wiem. Czyli nadal to pamiętasz.

— Nigdy tego nie zapomnę.

— Jeśli chcesz wiedzieć gdzie są, to twój braciszek zaprosił ją do restauracji.

— Sukin... — Nie dokończył zdania, gdyż poczuł namiętny pocałunek od swej drugiej połówki.

— Jak się spało, kotku? — zapytała seksownie.

— Dobrze. Gdzie mój braciszek?

— Kochanie, nie wiem o co między wami poszło i nie będę w to wnikać. Twój brat jest fajny. Po obudzeniu się, powędrowałam do kuchni, a tam zobaczyłam Nobuo. Jesteście do siebie podobni, ale ty masz cośm czego on nie ma.

— Co takiego? — zapytał już spokojniej.

— Seksowniejszy tyłek — powiedziała, po czym przytuliła się do blondyna, a następnie klepnęła go w tą właśnie część ciała.

— Dobrze, dzieci, ja idę poużalać się gdzie indziej — rzekł zabawnie Minato i powędrował do swojego pokoju.

— Chyba mi zazdrości.

— Niby czego?

— Tak wspaniałej kobiety, którą jesteś. — Pocałował ją.

Kiedy przestali się obściskiwać, do domu wtargnął starszy bliźniak. Już na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że jest wyższy oraz bardziej muskularny. Ubrany był w niebieskie jeansy, białą podkoszulkę i czerwoną bluzę z kapturem.Z wyglądu Nobuo był prawie identyczny, co jego młodszy brat bliźniak, lecz jego włosy były jaśniejsze oraz krótsze.

— Zostawiam was samych — mruknęła zielonooka idąc w kierunku salonu.

— Dawno się nie widzieliśmy, braciszku — rzekł z uśmiechem do Naruto.

— I mogło tak zostać.

— A ty nadal się gniewasz...  Na dodatek z każdym dniem co raz bardziej.

— Tak samo byś zareagował, gdybyś poczuł to, co ja.

— Słuchaj. Nie powinniśmy zachowywać się jak dzieci. Wręcz przeciwnie — powinniśmy się pogodzić i żyć dalej.

— Czy ty zdajesz sobie sprawę, co zrobiłeś rok temu, Nobuo? No, pytam się.

— Tak, ale powinniśmy żyć teraźniejszością.

— To właśnie, do kurwy, jest teraźniejszość. Twoja dziewczyna do dziś leży w szpitalu. I to przez ciebie, ty jebany egoisto! — wydarł się Naruto, który po chwili powędrował do swego pokoju.

— Co się stało? — zapytał sam siebie ojciec dwojga blondynów, który po wyjściu z pokoju zauważył młodszego syna wbiegającego do jednego z pomieszczeń. Postanowił zostawić go w spokoju i pójść do kuchni. Po wypiciu szklanki soku, wszedł do salonu, gdzie była jedynie dziewczyna Naruto. Postanowił razem z nią obejrzeć byle jaki film. Musiał się uspokoić.

— Proszę pana, czemu Naruto krzyczał? — spytała z widoczną troską.

— Wiesz... Naruto przyjaźnił się kiedyś z dziewczyną z Ameryki - Jessicą. Byli dla siebie jak rodzeństwo. Naprawdę. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu. W końcu Nobuo też się z nią zaprzyjaźnił.
Nawet więcej - zaczęli ze sobą chodzić. Akurat Naruto to nie przeszkadzało do momentu, gdy Nobuo pojechał z Jessicą do restauracji. Nie dotarli na miejsce. Zderzyli się z ciężarówką. Dla Naruto było to bardzo trudne. Aż do dziś nie może mu tego wybaczyć. Ale to nie oznacza, że drugi się tym nie przejął. Nawet bardziej niż można to sobie wyobrazić. Jessica... ona... — Westchnął — Ona jest w śpiączce od ponad roku. Od tamtego momentu nie odzywają się do siebie. No chyba, że wymaga tego sytuacja.

— Nie wiem nawet co powiedzieć...

— Nie ma co się smucić. Jeśli chcesz polepszyć sobie i jemu humor, pójdź do niego. — Uśmiechnął się.

Skorzystała z rady Minato i powędrowała w kierunku pokoju Naruto. Wchodząc do pomieszczenia, zauważyła dobitego blondyna leżącego na łóżku. Zamykając drzwi, dołączyła do niego, by po chwili
się do niego przytulić.

— Kochanie, nie smuć się.

— Wiem, że nie powinienem, ale przez niego... Przez niego muszę cierpieć.

— Skarbie, twój tata powiedział mi, co się wydarzyło między wami. Ale nie sądzisz, że on również jest dobity? W końcu, to jego dziewczyna. Czyż nie mam racji?

— Masz ale i... — Chciał dokończyć zdanie, ale Sakura palcem zakryła mu usta.

— Kochanie, a gdybym to ja była przez ciebie w szpitalu, nie sądzisz, że inni również by jedynie ciebie obarczali?

— Masz rację, ale ja nie wiem jak go przeprosić.

— Myślę, że musisz dać mu trochę czasu na uspokojenie się. Nie wiem co mu powiedziałeś, ale pewnie mocno go zraniłeś. Nie tylko pięści, (powiązanie do Zmiany) ale słowa również ranią.

— Zatem, od czego powinienem zacząć?

— Od tego — powiedziała, a następnie wpiła się w jego usta. Po czterogodzinnych pieszczotach, w końcu się od siebie odkleili. Nagle do dziewczyny zadzwoniła mama, z prośba przybycia do domu. Odparła, że jak najszybciej wróci.

— Iść z tobą kochanie? — zapytał z burakiem na twarzy.

— Nie. Ty się zajmij swym braciszkiem oraz kolegą. — Wskazała na wybrzuszenie w spodniach blondyna, po czym pocałowała go czule w policzek i wyszła. Chłopak zrobił się jeszcze bardziej czerwony na twarzy.

W końcu pozbierał się i powędrował do pokoju Nobuo. Postanowił go przeprosić. Jakby nie patrzeć, przeżywa to nawet bardziej niż on. Co prawda, to prawda. Często się kłócili, ale nie zapomni tych wspaniałych dni, wspólnych rozmów, czy zabaw za młodu. Spędzali ze sobą dużo czasu.
Wszedł do pokoju i zamarł. Ujrzał płaczącego Nobuo. Dopiero patrząc na ten widok, Naruto zrozumiał, że robi mu krzywdę większą niż sądzi.

— Nobuo... — Zaczął niepewnie.

— Czego? Chcesz znowu się na mnie wyładowywać? Sądzisz, że to coś mi da? Jeśli tak, to muszę cię rozczarować.

— Chciałem po prostu cię przeprosić. Wiem, że jest ci ciężko nawet bardziej niż mi, a ja, jako brat, zamiast cię obarczać, powinienem cię pocieszać. I choć zdaję sobie sprawę, że to nie wystarczy, nigdy nie zapomnę tych pięknych dni, gdy obaj dogadywaliśmy się lepiej niż teraz, gdy nic nas nie obchodziło... Ale w końcu dorośliśmy. Ty byłeś w stanie załapać się do dobrej szkoły, a ja muszę pracować jako marny kelner, którego ledwo co stać na komórkę. Żeby tego było mało, choć chcę zrobić prawo jazdy, to i na nie mnie nie stać. No ale nie ważne. Braciszku, jest jeszcze ważniejszy dzień. Zapewne pamiętasz moment, gdy chciałem z tobą pograć, a ty wyszedłeś do parku.

— Byłeś przy tym?

— Tak. Podążałem za tobą i gdy poprosiłeś Jessicę o chodzenie, jeszcze wytrzymałem, ale gdy ją pocałowałeś, pękłem z zazdrości. Wtedy zrozumiałem, że już lepiej was zignorować. Nie wiem
czemu. Dalszą część tek historii znasz.

— Czyli ty oddałeś własne szczęście dla dobra mego? — zapytał, wycierając łzy.

— A co miałem zrobić? Podejść i powiedzieć, że mi to nie pasuje? Proszę cię... Popełniam wiele błędów i choć później ich żałuję, to nic na to nie poradzę.

— Ty jednak naprawdę jesteś głupi — mruknął zamykając brata w niedźwiedzim uścisku.

— Ej, obaj jesteśmy blondynami.

— Ale nie blondynkami, głupku.

Ponad dwie godziny bracia spędzili ze sobą w pokoju. W pewnym momencie wyszli na dwór, w celu zademonstrowania prawdziwej prędkości samochodu Nobuo i przy okazji odwiedzenia swej przyjaciółki. Ledwo na liczniku wybiło 100 na godzinę, a Naruto już był przerażony. W końcu dojechali na miejsce. Starszy bliźniak zaparkował samochód, po czym bezzwłocznie, wraz z Naruto weszli do szpitala i razem powędrowali do recepcjonistki.

— Dzień dobry. Przyszedłem wraz z bratem w odwiedziny do Jessiki Young.

— Sala druga, pokój 30.

Blondyn podziękował i powędrowali do wskazanego pokoju. Otwierając drzwi, Nobuo ujrzał piękną, wysoką, brązowowłosą dziewczynę. Widząc ją, skamieniał, a ta, widząc swego wybranka, wykrzyczała głośno jego imię i przytuliła się do niego ze łzami szczęścia. Naruto stał za swym bratem. Odczuł znowu to dziwne ukłucie w sercu, lecz opanował się. Miał już kierować się ku parkingowi, by dać im czas, lecz odczuł na ciele ciepło. Zobaczył Jessicę, która przytuliła go do siebie.

— Chyba nie zostawisz przyjaciółki, o którą tak się martwiłeś? — wyszeptał mu Nobuo na ucho.

— Nie, nie zostawię — rzekł skruszałym głosem szczęścia blondyn. wtulając się w swą przyjaciółkę.

I tak oto, po ponad roku nienawiści, goryczy, smutku i rozpaczy, jaką odczuwali obaj blondyni, zamieniono w szczęście, zadowolenie i miłość, bo Naruto zrozumiał, że ma swą wybrankę, która będzie miała nową przyjaciółkę. Ale pojął też jedną, istotną rzecz. Będzie musiał zmienić pracę. Musi w końcu porządnie zarabiać. Jest też inne wyjście - studia. Wyrobi sobie w ten sposób swe doświadczenie, ale jest jeden myk. Nie może pozostawić swej połówki.



 I jak wam się podoba opowiadanie? Przepraszam za
tak długi czas nieobecności, ale wiecie, testy, nie testy
i oczywiście brak weny. Ale mam nadzieję, 
iż wyjaśniłem w opowiadaniu co musiałem.
Kolejne opowiadanie też nie za szybko będzie.
 Mam nadzieję, że wam się podobało i podoba 
czytanie moich pomysłów. Napiszcie w komentarzu jak wrażenia.

                                                                                                                         StevMajster :)

niedziela, 19 października 2014

3.Miłość nie okalecza, miłość pobudza.

Sobota. Dzień, którym każdy może się napawać. Wolne od szkoły, spokój od pracy, lecz dla pewnego blondyna jest to czas, który spędza, śpiąc z kobietą. Wybiła godzina 7:30. Pierwszy wstał chłopak. Nim się obejrzał, zauważył zielonooką, która wtulona jest w jego klatę. Od razu nabrał rumieńców. Aż żal było mu ją zostawić, a co dopiero obudzić. Ale musiał zrobić jedzenie. Nim poszedł do kuchni, założył jeansy, po czym wziął czarny pasek, by nie spadały, na stopy szare skarpetki, a na korpus biała koszulkę oraz bluzkę swego ulubionego zespołu. Powędrował w końcu do kuchni, przyszykował naleśniki oraz przygotował mocną kawę na rozbudzenie, ponieważ sam był lekko śpiący. Na stół nałożył talerze, na których znajdowały się naleśniki, które polane były roztopioną biała czekoladą. W pewnym momencie po schodach zaczęła schodzić zielonooka, ubrana w miętową koszulkę na ramiączkach oraz obcisłe, jasno błękitne jeansy. Zachęcona zapachem naleśników, usiadła do stołu i zaczęła spożywać przygotowany już posiłek.

— Jak się spało? — zapytał chłopak, lekko się rumieniąc.

— Dobrze, póki sobie nie poszedłeś. Wtedy nie mogłam spać. — Zauważyła jego zaróżowione policzki i dodała - A ten znowu z rumieńcami.

— Co ja poradzę? Nie dość, że ładnie wyglądasz, to jeszcze na sam głos przechodzą mnie ciarki — rzekł już całkowicie zawstydzony.

— Dzięki, Naruś. Aż sama dostałam rumieńców.

Po śniadaniu blondyn wraz z zielonooką postanowili obejrzeć film i tu był lekki kompromis.

— No weź, Naru. Trzy metry nad niebem jest fajne — powiedziała słodko. Wiedziała, że to podziała i się nie myliła.

Film trwał ponad godzinę i nawet Naruto przypadł do gustu. Ciągle zadawał pytania, choć o dziwo Sakura bez nerwów na nie odpowiadała. W końcu film się skończył. Chłopak spojrzał na zegarek - 11:40. Nim się obejrzał, do domu wkroczył Minato wraz z Kushiną. Blondyn nie był zbytnio z tego zadowolony, co różowo-włosą wcale nie zdziwiło. W restauracji Sasuke wszystko jej na ten temat powiedział. Niebieskooki chciał powędrować do pokoju, lecz Sakura schwytała go za rękę.

— Cześć, synku — przywitała się matka, tuląc się jednocześnie do syna.

— Witaj, mamo. Zaraz mnie udusisz — rzekł żartobliwie. Jak na zawołanie, matka przestała go tulić.

— Dzień dobry, pani. Jestem Sakura Haruno. Miło mi panią poznać.

— Jaka urocza kobieta! Synku, to twoja dziewczyna?! — zapytała czerwonowłosa. Od razu oboje dostali rumieńców, co było zauważalne.

— Skarbie, oni nie są razem. Ledwo się znają — wtrącił Minato.

— Przepraszam. Po prostu wyglądają, jakby znali się latami.

— Nic się nie stało, mamo — powiedział nadal zarumieniony blondyn. Niespodziewanie dostał buziaka prosto w policzek od zielonookiej.

— Skarbie, będę czekała na ciebie w pokoju — wyszeptała Naruto na ucho, na co ten doznał przyjemnych dreszczy. Dziewczyna powędrowała po schodach wprost do pokoju blondyna.

— Synek, masz branie — powiedział starszy blondyn, klepiąc syna po barku.

Naruto jedynie doznał błyskawicznych rumieńców. Skierował się do swojego pokoju. Nie wiedział, jak ma zareagować. Choć zna ją zaledwie trzy dni, to darzy ją większym uczuciem, ale nie wiedział, że się do tego posunie. Jakby nie patrzeć, inni patrzą na nich jak na parę. Szczerze? Gdyby wszystko od niego zależało, chciałby z nią być. Ale nie wie, czy jest na to gotowy, a zwłaszcza ona.
Chciał już pociągnąć za klamkę, lecz jeszcze przemyślał całą sytuację. Przecież on ją kocha! To tłumaczy, czemu na wszystko się zgadza, dlaczego ma rumieńce. On ją naprawdę kocha i oddałby wszystko, żeby z nią być przynajmniej jeden dzień. Ale nie wie, czy ona kocha jego. W końcu, nie jest kimś wspaniałym. a zwłaszcza szczególnym. Pociągnął za klamkę. wszedł do pokoju. zamknął drzwi. po czym odwrócił się i ujrzał zielonooką leżącą na łóżku. Wyglądała, jakby nad czymś
rozmyślała.

— Chciałaś pogadać? — zapytał uwodzicielsko.

— Tak, Naruto. Bo widzisz... - Wyszła z łóżka i podeszła do chłopaka. — ...chciałabym powiedzieć ci coś ważnego. Wiem, że znamy się zaledwie trzy dni i praktycznie nic o sobie nie wiemy, ale... — Nie widziała, czy powinna kontynuować. Bała się.

— Nie wiem, co chcesz mi powiedzieć, Sakura, ale chciałbym żebyś wiedziała, że cię KOCHAM —powiedział, jąkając się. Na szczęście ostatnie zdanie wykrztusił naturalnie, lecz głowę miał całą czerwoną.

— Nie wiem, co powiedzieć.

— Rozumiem — odparł zrezygnowany blondyn, kierując się do drzwi, lecz różowo-włosa złapała go za rękę i przytuliła do siebie.

— Naruto, głupku, ja ciebie też kocham. — Popłakała się, ale nie ze smutku, lecz ze szczęścia.

— Sakura... — wymamrotał, po czym pocałował dziewczynę w usta. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie.

W końcu odczuł ulgę w sercu. Nie musiał już się wstydzić, czy hamować. Odczuł ulgę, bo czego chcieć więcej? Odnalazł swą miłość, z którą mógłby być aż do śmierci. Po ok. 5 minutach odsunęli się od siebie.

— Skarbie, co teraz porobimy? — zapytała słodko.

— Dziecko — zażartował. Najwyraźniej ten żart się jej nie spodobał, bo nim się obejrzał, dostał prosto w twarz.

— Idiota.

— Ale twój idiota — rzekł, by następnie ponownie wpić się w jej usta.

Wybiła godzina 16:30. Przez ponad pięć godzin zakochani się całowali. Wreszcie postanowili coś przekąsić. Poszli do kuchni, a tam posiłek jedli rodzice blondyna. Były to naleśniki, które wcześniej sam przygotował. Para przyłączyła się do konsumpcji. Atmosfera była świetna. Rozmawiali ze sobą, żartowali, aż w końcu blondyn powiedział, że jest z Sakurą w związku, na co jego rodzice tylko się ucieszyli. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Kushina postanowiła porozmawiać z Sakurą w cztery oczy. Naruto się przestraszył, lecz zielonooka go pocałowała i poszła wraz z matką chłopaka do jej dawnego pokoju i tam zaczęły rozmowę.

— Jak się cieszę, że mój syn ma dziewczynę. — Zaczęła rozmowę czerwonowłosa, uśmiechając się. - Sakuro, jeśli pozwolisz, muszę zadać ci kilka pytań.

— Oczywiście, może mi je pani zadać.

— Jak się poznaliście?

— W nieprzyjemnych okolicznościach. Przechodziłam przez park. Później jacyś idioci do mnie podeszli. Jeden mnie przytrzymywał, a drugi chciał się do mnie dobrać. Gdyby nie Naruto, nie wiem co by się ze mną stało.

— Rozumiem. — Przytuliła się do zielonookiej. — Ten mój synek, to ma wielkie szczęście, że trafił na
taką dobrą dziewczynę.

— Bardzo pani dziękuję. — Uśmiechnęła się.

— Mów mi Kushina. — Odwzajemniła uśmiech.

--------- W tym samym czasie --------- 

Minęły już dobre dwie godziny odkąd nie ma dziewczyn. Mężczyźni nadal rozmawiali, choć Naruto zaczął się trochę martwić. Wie, do czego zdolna jest jego matka. Starszy z mężczyzn go pocieszał i nawet mu to wychodziło.

— Nie martw się, synek. Będzie dobrze.

— Mam taką nadzieję. To moja pierwsza i ostatnia miłość — wymamrotał lekko posmutniały.

— Nie ma co się mazać, synek. Jakie masz nazwisko?

— Uzumaki.

— Z czego jesteśmy znani?

— Z bycia twardymi.

— Z czego?

— Z bycia twardymi!

— Zuch chłop, tak trzymać. Zmieniając temat, twój brat za tydzień przyjedzie.

— Nobuo? — zapytał z rozczarowaniem.

— Co to za spojrzenie? Jesteście bliźniakami. Powinieneś się cieszyć. W końcu się spotkacie.

— Po tym, co ostatnio się wydarzyło, wolałbym go nie znać — rzekł stanowczo.

— Wiesz dobrze, że tego nie chciał.

— Jasne, jasne. Dobra, lepiej chodźmy zobaczyć co z dziewczynami.

Wraz z Minato mieli sprawdzić pokój, lecz dziewczyny same przyszły. Blondyn skamieniał na widok Sakury. Cienie do powiek tylko podkreślały jej kobiecość, a czarny lakier do paznokci na jej drobnych dłoniach spowodował rumieńce na twarzy blondyna. Nie wspominając o obcisłych, czarnych jeansach i białej koszulce. Był wniebowzięty. Od razu do niej podszedł. Nawet ojciec go lekko pchnął, To samo poczyniła czerwonowłosa. Oboje złączyli się w namiętnym pocałunku, po czym poszli razem do pokoju Naruto, gdzie od razu zaczęli się obściskiwać na jego łóżku. Ona górowała. To było coś pięknego. Nagle różowo-włosa zdjęła bluzę blondyna, po czym zagięła jego koszulkę i zaczęła robić malinki na jego umięśnionym torsie. Nawet zrobiła kilka na karku. Po prostu polubiła to zajęcie. Nagle blondyn przestał być spięty, jakby stres zniknął i tak się stało. Wyrzucił swoją koszulkę na ziemię. Został jedynie w jeansach. Był bardzo rozgrzany atmosferą. Obściskiwali się równe 4 godziny z przerwami na złapanie oddechu. W końcu nastąpiła godzina 22:30, o której skończyli.

— Jesteś niesamowita. Mówiłem to już tobie? — wydyszał blondyn.

— W ciągu 6 godzin - ponad 300 razy, ale za każdym mnie podnieca — powiedziała seksownym tonem, po czym go pocałowała i powędrowała do łazienki, żeby zmyć z siebie makijaż.

— "Jest niesamowita. Kocham ją nad życie. Jestem tego pewien." — Pomyślał. Nagle zadzwonił telefon. Odebrał. Jakie było jego zdziwienie, jak usłyszał znajomy głos.

— Cześć, braciszku. Tu Nobuo. Pamiętasz mnie jeszcze?

— Po tym, co ostatnio się wydarzyło, wolałbym zapomnieć. Czego chcesz?

— Chciałem tylko, żebyś wiedział, że plany się lekko polepszyły i przyjadę za 3 dni.

— Czemu akurat mi o tym mówisz?

— Bo ojciec nie odbiera, a po za tym, czemu nie?

— Rozumiem. No nic, narka.

— Mam rozumieć, że nadal jesteś na mnie wściekły?

— Strzał w dziesiątkę. A teraz serio. Na razie — odparł już wściekły blondyn. Wszystko sobie przypomniał. Wspomnienia wróciły. Ze wściekłości aż zgniótł telefon, przez co okaleczył sobie rękę.

— KURWA! — wydarł się, rzucając telefon na podłogę. Krzyknął tak głośno, że jego ojciec wraz z matką od razu się obudzili.

Minato powiedział swej drugiej połówce, by zasnęła, a sam pójdzie sprawdzić, co się stało. Otworzył drzwi od pokoju syna i zobaczył ten obraz. Od razu poszedł do swego pokoju, w którym miał apteczkę, sięgnął po nią, przyszedł i zrobił wszystko po kolei. Najpierw z ręki blondyna pozbył się kawałków szkła, po czym polał wodą utlenią, opatrzył ranę, a następnie całą rękę oczyścił z krwi i zabandażował.

— Debilu, zobacz co uczyniłeś. Zniszczyłeś komórkę. Zadowolony? — powiedział agresywnie starszy blondyn.

— Przepraszam, ojcze — rzekł otrzeźwiały już Naruto.

— Nic się nie stało. Jutro masz kupić nowy i nie zapomnij o kupnie nowej karty. Mam nadzieję, że masz wystarczająco pieniędzy.

— Mam. Jeszcze raz przepraszam, tato i dziękuję.

— Naprawdę nic się nie stało, synu, ale powiedz ,czemu to zrobiłeś.

— Nobuo zadzwonił. Ma przyjechać za trzy dni. Gdy to usłyszałem, poniosło mnie.

— Rozumiem. Pamiętaj - jutro kupujesz komórkę. Wyjmij kartę sim, to może trochę zaoszczędzisz — rzucił na odchodne.

Naruto zrobił tak, jak mu powiedziano. Ostrożnie, za pomocą kluczyka, wyjął kartę sim i schował w bezpiecznym miejscu. Sam telefon schował do pudełka. Po tych czynnościach przyszła zielonooka. Widząc to wszystko była lekko przerażona.

— Co się stało, kochanie? Ale szczerze.

— Zadzwonił do mnie brat. Ma przyjechać za 3 dni, przez co zgniotłem komórkę. Muszę jutro kupić nową.

— Nie będę wnikać, bo widzę, że to nie przyjemny temat. Lepiej chodźmy spać, ty mój kaleko.

Zgasiła światło, a następnie podeszła do blondyna, po czym go pocałowała i razem się położyli. Całowali się 3 minuty, aby następnie zasnąć, wtulając się w siebie.



                                                 I tak oto koniec. I co sądzicie? Trochę nad tym   
                                              posiedziałem, ale mam nadzieję, że się podoba. Nie  
                                                zapomnijcie o komentarzach. Dla ciekawskich,
                                                  nie było mnie z powodu spraw rodzinnych.
                                                     Żegnam i dziękuję za miłe komentarze.
                                                                                       
                                                                                                                          StevMajster:)
                       

wtorek, 14 października 2014

2.Zwykła codzienność zmieniona przez jedną kobietę.

5:30 - oto godzina, o której budzić się musi nie kto inny, jak Naruto. Czemu? Bo chce mieć dwie godziny spokoju. Dokładnie o 7:30 ma do pracy. Jak zwykle wstaje i przebiera się w czarne jeansy oraz białą bluzę. Lecz ta codzienność zmieniła się od momentu, gdy przypomniał sobie wczorajszy dzień. Od razu się lekko zarumienił, nie wiedząc czemu. Poszedł do kuchni w celu przygotowania sobie czegoś do jedzenia. Zastał tam swego ojca, który spożywał zrobione wcześniej kanapki oraz kawę.

— Cześć, tato.

— Cześć. Moglibyśmy porozmawiać? — zapytał ojciec blondyna.

— Oczywiście. Zależy na jaki temat.

Od razu rozsiadł się wygodnie i zaczął jeść dokładnie taki sam posiłek, co jego rodziciel.

— Pierwsze co, synu, to wytłumacz mi jak poznałeś Sakurę. Wiem już, że stłukłeś paru kolesi, ale chcę wiedzieć, co dokładnie się tam stało.

— Więc tak: przechodząc przez park, usłyszałem krzyki. Kierując się za ich pomocą, odnalazłem ją razem z dwójką idiotów, którymi jak już wiesz, zatańczyłem. No i tak to się skończyło.

— Rozumiem. Już się martwiłem, że znowu zacząłeś jakąś niepotrzebną bijatykę. — Uśmiechnął się. — Zmieniając temat, już wiesz, co będziesz robił jutro, w sobotę? Bo jak wiesz, dziś mnie już nie będzie. Twoja matka chce trochę spędzić ze mną czas i sam rozumiesz. A po za tym, będę nocował w hotelu..

— Nie rozumiem cię, tato. Przecież jesteście już cztery lata po rozwodzie, a jednak się spotykacie. Dodatkowo masz dobrze płatną pracę i jesteś młody. Na spokojnie mógłbyś się spotykać z innymi. —Wypowiadając ostatnie zdanie, blondyn mocno je zaznaczył.

— Wiem, synu, wiem. Ale jak to mówią "stara miłość nie rdzewieje". Lepiej mi powiedz, jak tam z tobą i z Sakurą. Ledwo się znacie, a i tak dość dobrze się dogadujecie. — Zaśmiał się lekko.

— A jak ma być? Jeśli cię to interesuje, będzie u mnie w sobotę nocować. Nic więcej — powiedział
lekko zarumieniony blondyn.

— Oho. Może i mam te 44 lata, ale znam takie scenariusze, hehe.

— No dobra... Jest nawet fajna, ale bo ja wiem? Ledwo ją znam.

— Powiem ci coś. Jak po raz pierwszy ujrzałem twoją matkę, już chciałem z nią być. A teraz zmykaj. Masz jeszcze godzinę spokoju.

Chłopak tak zrobił. Poszedł do swojego pokoju, podszedł do biurka i wziął komórkę do ręki. Miał cztery nieodebrane połączenia. Gdy zobaczył, że są one od Sasuke, odechciało mu się do niego dzwonić, ale uświadomił sobie, że są przyjaciółmi i nie powinien tak postępować. Postanowił od razu do niego zadzwonić.

Halo — powiedział kruczowłosy z zauważalnie smutnym tonem.

— Cześć, stary. Coś chciałeś? Bo już słyszę, że jesteś dobity. — Lekko się zaniepokoił.

A, to ty, Naruto. Dzwoniłem do ciebie parę razy. Nie ważne... Pamiętasz, jak mi tłumaczyłeś, bym się nie plątał w te związki? Miałeś rację. Wczoraj, gdy jechałem do Ino, która niby miała na mnie czekać w kinie, ujrzałem ją z jakimś typem. Pierwsze, co zrobiłem, to mu wpieprzyłem, a potem 
sobie poszedłem.

— Cholera. Przykro mi, stary. Jedyne, co ci mogę powiedzieć, to tylko to, że nie można się zatracać w smutku i goryczy. Sam mi to kiedyś mówiłeś, pamiętasz? Byłem w rozsypce, gdy moi rodzice się rozwiedli, ale dałem radę i to tylko dzięki tobie. Gdyby nie te słowa, to bym nie istniał, więc weź się w garść i przestań się użalać.

Ty to wiesz, jak pozbierać człowieka i wiesz co? Masz rację. Przyjadę do ciebie niedługo. Z racji, że masz pracę, to przynajmniej cię podwiozę — powiedział już w zauważalnie lepszym nastroju Sasuke, po czym się rozłączył.

Naruto był zadowolony, że pomógł swemu przyjacielowi. Wie od lat, iż młody Ucicha jest bardzo uczuciowy, ale ma zawsze dobre zamiary. Gdy Uzumaki był w kłopotach, ten zawsze mu pomagał w ciężkich chwilach. Od rozwodu rodziców minęły cztery lata, ale nie zapomni, jak to przeżywał. Jedynie Sasuke mu pomógł. Od tamtej chwili zbliżyli się do ciebie i zaczęli się przyjaźnić. Dopiero, gdy rok temu Ino się do nich przyczepiła, wszystko się zmieniło. Ale zaczyna się znów między nimi układać. Blondyn przestał rozmyślać, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Szybko założył kurtkę oraz wziął swój strój roboczy, [d.a.: przypominam, iż pracuje jako kelner] zszedł ze schodów i poszedł otworzyć drzwi. Ku jemu wielkiemu zdziwieniu, ukazała mu się zielonooka ubrana w obcisłe jeansy, które pasują wręcz idealnie do jej szczupłej budowy nogach, a jej tułów jest okryty przez różową kurtkę.

— Witam sąsiada. Czemu jesteś taki zdziwiony? Oczekiwałeś Świętego Mikołaja? — zapytała, cicho się śmiejąc.

— N-nie. P-po-prostu wyglądasz ładnie — za jąkał się, a po chwili zdał sobie sprawę z tego, co własnie powiedział.

— Ach, tak? Dziękuję, ale nie jąkaj się następnym razem, dobrze? — wyszeptała blondynowi do ucha.

— Dobrze, przepraszam — powiedział lekko zażenowany.

— Nie masz za co, Naruto. Musimy po prostu do siebie się przyzwyczaić, nieprawdaż? A po za tym, przyszłam do ciebie z małą informacją. Otóż moi rodzice wyjeżdżają dziś do dziadków i mam pytanie. Wiem, że miałam w sobotę zanocować, ale czy mogłabym dziś? Zrozumiem odmowę.

— Nie ma problemu. Akurat dobrze się składa, bo mój tata już dziś wyjeżdża. — Uśmiechnął się.
Oboje wymienili kilka zdań dotyczących nocowania. Postanowili obejrzeć jakiś dobry horror. Akurat w porę pojawił się Sasuke w swoim aucie.

— Oho, muszę się zbierać do pracy. Mój przyjaciel przyjechał. Chyba, że chcesz się dołączyć?

— Z chęcią — powiedziała lekko seksownym tonem głosu, by zobaczyć, jak zareaguje blondyn.
Nie musiała długo czekać na jego reakcję. Od razu się zarumienił. Nagle usłyszeli dźwięk klaksonu.

— Ej, gołąbeczki, wskakujcie — krzyknął czarnooki.

— O, Sasuke. — Widać było zaskoczenie na twarzy Sakury.

— To wy się znacie? — zapytał zdziwiony blondyn.

— Jest moim kuzynem. Wszytko ci wytłumaczę w samochodzie.

W środku blondyn wiele się dowiedział. Na przykład tego, że Sasuke od małego zna się z Sakurą, gdyż ich rodzice często się spotykali, a potem było coraz lepiej. Naruto wytłumaczył, jak się poznali.
Kruczowłosy nie zdziwił się postępowaniem swego przyjaciela, gdyż znał go z tej strony. Za młodu wiele razem trenowali, lecz to blondyn stawiał większą wagę na trening i jak widać, wyszło mu to na dobre. Po długiej rozmowie Sasuke zaparkował samochód w pobliżu lokalu, w jakim pracuje jego przyjaciel.

— Chętnie poobserwuję jak pracujesz, bo w sumie i tak nie mam z Sakurą nic do roboty.

Jak powiedział, tak zrobił. Wraz z kuzynką obserwowali pracę swego przyjaciela. Czarnooki zamawiał przeróżne posiłki dla siebie jak i zielonookiej. Oczywiście robił to, by lekko wkurzyć blondyna i mu się udało. Wybiła 15:30. Naruto już skończył pracę. Otóż nie było tak dużo klientów jak wczoraj, więc skończył wcześniej. Kruczowłosy odstawił dwójkę pasażerów pod dom niebieskookiego. Dopiero wtedy zaczęła się zabawa.

— Panie przodem — rzekł z zauważalnym uśmiechem blondyn.

— Cóż za dżentelmen. — Zaśmiała się.

Wchodząc do domu, pierwsze, co zrobiła, to zdjęła swe kozaki oraz kurtkę, którą powiesiła na wieszaku. Niebieskooki wykonał identyczne czynności, po czym oprowadził przyjaciółkę po domu.
Pokazał jej kuchnie, toaletę, aż w końcu weszli po schodach i pokazał jej swój pokój.

— To naprawdę twój pokój? Jest bardzo zadbany.

— Dzięki. Wiesz, nie mam zbyt dużo wolnego czasu, ale na sprzątanie zawsze się znajdzie. Nikt inny tego za mnie nie zrobi. Muszę sam o niego dbać.

— Masz całkowitą rację. Jeśli pozwolisz, pójdę do siebie, by wziąć swoje rzeczy. Za niedługo wrócę.

Chłopak usłyszawszy zdanie, zgodził się i powędrował do łazienki, by wziąć kąpiel. Ciuchy włącznie z bielizną wrzucił do pralki, którą po chwili włączył. Po 20 minutach kąpieli wyszedł z wanny i odkręcił korek. Chciał wziąć ręcznik, lecz przypomniał sobie, że zostawił go w swoim pokoju. Nie przejął się tym zbytnio i wszedł do pomieszczenia. Otwierając drzwi, nie zastał tylko ręcznika, ale również zarumienioną zielonooką. Zauważając ją, zasłonił swą męskość oraz oblał się ogromnym rumieńcem.

— Przepraszam. Naprawdę przepraszam. Nie wiedziałem, że jesteś. — Mówiąc to, jąkał się nieustannie.

— Spokojnie. Skąd mogłeś wiedzieć, że jestem, skoro nie dawno poszłam do siebie. A po za tym, masz bardzo wyrzeźbioną klatę — odparła zielonooka. Na ostatnie zdanie użyła swego seksownego tonu, na co blondyn miał głowę całą czerwoną jak burak.

Szybko się odwrócił, założył bieliznę, lecz nie wziął pod uwagę tego, że zielonooka ujrzała jego tyłek. Była lekko zarumieniona. Blondyn dopiero zauważył, co uczynił. Następnie nałożył błękitne jeansy, skarpetki oraz białą koszulkę. Gdy schodzili ze schodów do salonu, różowo-włosa nie wytrzymała i klepnęła go w tyłek na tyle mocno, że aż było słychać plask. Chłopak lekko jęknął. Kiedy znajdowali się już w salonie, nim zaczęli ogląda,ć ktoś wtargnął do domu. Był to Sasuke.

— Witam.

— Mogłeś zadzwonić. Tak byś mnie nie wystraszył. No nic, siadaj, obejrzysz z nami — powiedziała
radośnie dziewczyna.

— Oj tam. Lubię zaskakiwać. A ten czemu taki czerwony? Czyżby do czegoś doszło? — Po chwili oberwał poduszką prosto w twarz. Wiadomo, iż zrobił to blondyn.

Sasuke usiadł obok Naruto, a Sakura siedziała po lewej stronie niebieskookiego. Oglądając Smakosza, [d.a.: Fajny horror. Aż do dziś nie obejrzałem go całego] prawie w każdej scenie zielonooka tuliła się do chłopaka. Sasuke to zauważył, lecz uznał, iż będzie to ignorować. Kiedy film się skończył, różowo-włosa poszła do łazienki. Czarnooki to wykorzystał.

— Stary, co się stało, gdy mnie nie było? Ale szczerze.

— Dobrze, ale nie gniewaj się. Kiedy poszła po swoje rzeczy, ja skorzystałem z okazji, biorąc kąpiel.

Wszystkie ciuchy dałem do prania, bo były nasiąknięte potem. Zapomniałem tylko zabrać ręcznika, więc poszedłem po niego do pokoju, a ona tam była i ujrzała mnie w całości nagiego. Odwróciłem się jak ostatni debil i założyłem przy niej majtki, po czym ubierając się i schodząc ze schodów, klepnęła mnie w tyłek. Jak widać, nadal jestem cały czerwony, prawda? - Zapytał lekko zawstydzony. Bał się reakcji młodego Uchihy, gdyż wie, że potrafi się porządnie wkurzyć.

— Hahahah. O rany. Zaczynam żałować, że nie byłem przy tym. Ledwo niby się znacie, a już na takim etapie. — Mówiąc to, kruczowłosy śmiał się wniebogłosy, po czym kontynuował. - Ale muszę cię ostrzec, stary. Moja kuzyneczka zawsze postawi na swoim, więc strzeż się. A, i żebym nie zapomniał ci wspomnieć, że lubi być ostra, bo inaczej przechlapane. No nic, ja się zwijam. Zostawiam was samych. Bawcie się dobrze, gołąbeczki. — Uśmiechnął się i skierował do drzwi.

Wszystko byłoby ładnie, gdyby nie fakt, iż gdy czarnooki zakładał buty, ujrzał uśmiechniętą Sakurę, która po chwili dała mu z liścia. Blondyn wszystko widział. Był lekko zdziwiony zachowaniem zielonookiej, lecz teraz zrozumiał ostrzeżenie przyjaciela.

— Wiesz co, Naruto? Chyba zostanę do kolacji.

— Naprawdę? Nie musisz, Sasuke, ale skoro chcesz — powiedziała ze złośliwym uśmiechem.

Jak powiedział kruczowłosy, tak zrobił. Został aż do kolacji. Wybiła godzina 20:50. Dopiero wtedy dostał zgodę na odejście. Blondyn wraz z różowo-włosą poszli do pokoju. Od razu wziął z szafy śpiwór, następnie zdjął jeansy, a skarpetki wywalił do pralki. Schował spodnie do szafki, a gdy się odwrócił, ujrzał dziewczynę ubraną w przydługą, jasnobłękitną koszulkę. Nabrał lekkiego rumieńca.

— No zobacz. Jak nie czerwony łeb, to rumieńce — powiedziała, śmiejąc się.

— Nie moja wina, że tak na mnie działasz.

— Bez przesady. — Zarumieniła się.

— Ha! I kto ma teraz rumieńce? — zaśmiał się.

— Głupek. Nie moja wina, że masz ten swój urok.

— Dziękuje, a po za tym, czemu uderzyłaś Sasuke? Przecież chciał tylko wrócić do domu.

— Po prostu nie lubię jego zaskakiwania, a zwłaszcza, jak zaskakuje odchodząc. Liczył, że mnie uniknie, prymityw — odparła twardo.

— Rozumiem. No nic, czas spać. Dobranoc.

Podszedł do włącznika, który miał zostać wyłączony, lecz zielonooka mu w tym przeszkodziła.

— Chyba nie będziesz spał w tym śpiworze, co?

— Czym to szkodzi? Przecież to nic takiego. — Lekko się zaniepokoił.

— Oj, przestań. Śpij ze mną.

— Wątpię, żeby moje łóżko nas oboje pomieściło. — Zawahał się.

— Przecież widzę, że się wahasz, Naru. — Podeszła bliżej blondyna i zaczęła mu szeptać na ucho.
— Śpij ze mną. — Użyła seksownego tonu.

Chłopak zarumienił się, schował śpiwór i zgasił światło. Różowo-włosa schwytała go za rękę i razem skierowali się do łóżka. Oboje się zmieścili. Sakura położyła się po lewej stronie, a blondyn po prawej. Gdy Naruto nałożył kołdrę, bardziej się zarumienił.

— Nie ma co się stresować. Nie gryzę. — Położyła rękę na jego klacie.

— Wiem, ale sama rozumiesz. Znamy się od wczoraj, a już taki etap — rzekł niepewnie.

— Czy to coś złego, Naruś? Proszę cię, mamy po osiemnaście lat. W ogóle, spanie a sypianie ze sobą się różni. Mam rację?

— Masz. Przepraszam. No nic, dobranoc.    

— Dobranoc.

Oboje zasnęli przytuleni do siebie. Kto by pomyślał, że dwojga ledwo znających się ludzi, zacznie dogadywać się tak, jakby znali się przez lata.

      Nie będę przedłużał. Bardzo dziękuję moim czytelnikom za 
komentarze i liczę na więcej. Kolejna część zależna 
jest tylko i wyłącznie od was. Żegnam się z wami.
                                                                                                            StevMajster :)
                                                      
      

czwartek, 9 października 2014

1.Zmiany.

Rok 2010 - początek zimy. Większość ludzi zaganiana jest świątecznymi obowiązkami. Kupno choinki, czy też prezentów dla swoich pociech samo się nie zrobi. W końcu, zima powoduje świąteczny nastrój. Niestety nie dla pewnego nastolatka: Naruto Uzumakiego, który jak na osiemnastolatka przystało, wraca późno do domu. Niby zwykła codzienność. Możesz spędzić czas z rodziną, czy też powariować z kolegami, lecz nie dla niego. Rodzice są w rozwodzie, koledzy wyjechali, bądź wyprowadzili się do innych miast. Jedyną osobą, z którą przyjaźni się od lat, to Sasuke Uchiha. Znają się jak bracia. Jego ojciec jest biznesmenem, dzięki czemu ma prawo jazdy, [d.a.: w sensie, że szybko je ukończył, a nie, że oblał i za prawko zapłacił] drogi samochód oraz dziewczynę, przez którą ich stosunki się pokomplikowały w nieznacznym stopniu.

— Mówił, że mnie podwiezie. Znając życie, albo przyjedzie z nią, albo wcale — powiedział blondyn, wyjmując komórkę z kieszeni w momencie, gdy ktoś do niego dzwoni. Od razu odbiera.

— Wybacz, Naruś. Dziś nie da rady. Ino chciała ze mną pojechać do kina i sam rozumiesz.

— Ech... Mam do ciebie małą prośbę. Nic mi nie obiecuj, skoro tak to ma wyglądać. Po prostu bądź z nią, a mi daj święty spokój. Nic już od ciebie nie wymagam — powiedział, rozłączając się.
Skończyło się na tym, że nasz bohater poszedł drogą wiodącą przez park do domu. Była zimowa noc, a on uwielbiał tędy chodzić. Zawsze przypominały mu się czasy jak był mały i to właśnie z tatą lepił bałwana. Nigdy nie miał dobrych stosunków z matką, która zawsze go ignorowała i wolała spędzać czas z koleżankami. Gdy blondyn to zauważał, ojciec starał to jakoś zatuszować. Nie chciał, by przez to przechodził, dlatego kupił mu nowy komputer, dzięki czemu grał i gra aż do dziś w gry. To jedyna rzecz, która go utrzymuje. Bo co innego? Rodzina, która jest w rozwodzie, przyjaciel, który woli swoją dziewczynę, czy może praca jako kelner? Tyle dobrego, że chociaż napiwki są przyzwoite. Mógłby tak rozmyślać dalej, gdyby nie kobiecy krzyk, który wyrwał go z pewnego transu.

— Co jest, do cholery? — zapytał sam siebie, będąc lekko zdenerwowanym. Zaczął wsłuchiwać się w odgłosy, przy okazji kierując się w ich stronę. Będąc u celu, ujrzał dwóch facetów. Jeden przytrzymywał różowo-włosą kobietę, a drugi ją spoliczkował. Blondyn widząc to, bez zastanowienia się podszedł bliżej.

— Zostawcie ją — rzekł stanowczo.

— Spieprzaj, młody. Kim ty jesteś, że możesz nami dyrygować? — odezwał się jeden z oprychów.
Chłopak nie wytrzymał i dał mu z pięści prosto w twarz. Drugi z nich przestał przytrzymywać kobietę, która zamiast uciekać, wpatrywała się w blondyna. Ciągle używał pięści, do momentu, gdy ten pierwszy się nie wtrącił. Musiał zmienić taktykę. Kopnął oprycha prosto w w brzuch, lecz nim się obejrzał, dostał prosto w twarz. Nie przejmując się tym, ponownie zaczął okładać go pięściami. W końcu upadł. Drugi bandyta chciał wstać, lecz blondyn jedynie podszedł, schylił się do oponenta i walnął go w twarz. Chłopak kończąc swój taniec śmierci, rozejrzał się i ujrzał piękną zielonooką kobietę z długimi różowymi włosami. Mógłby tak ciągle się wpatrywać, gdyby nie efekty bójki.

— Dziękuję — Odezwała się pierwsza kobieta.

— Nie ma za co. Nie mogłem tak patrzeć i nic nie robić. Czego chcieli ci dwaj?

— A czego mogli chcieć od dorosłej kobiety?

— Mój błąd, przepraszam. Gdzie mieszkasz? Może bym cie odprowadził?

— Nie trzeba. Mieszkam daleko, obok niebieskiego domu — odpowiedziała z uśmiechem.

— Żartujesz? To mój dom! A więc to ty się niedawno wprowadziłaś. Jestem Naruto, a ty? — zapytał, odwzajemniając uśmiech.

— Jestem Sakura. Miło mi cię poznać. Skoro jesteś moim sąsiadem, to może razem pójdziemy do swoich domów? Mężczyzna pokiwał twierdząco głową, wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer, do którego zadzwonił.

— Cześć, tato. Mam pytanko. Jesteś w pobliżu? Bo ja jestem nie daleko parku z... — spojrzał na kobietę- ...śliczną dziewczyną. Mógłbyś nas podrzucić?- zapytał blondyn. Kątem oka dostrzegł, jak dziewczyna się rumieni.

— Spoko, synku. Dobrze się składa. Otóż, razem z twoim ojcem chrzestnym kierujemy się dokładnie w tym kierunku — odpowiedział Minato.

Naruto wymienił kilka zdań ze swoim ojcem i się rozłączył. Nim się obejrzał, dostał krótkiego całusa w policzek.

— Nie musiałaś — rzekł będąc lekko zawiedzionym, że ten całus był taki krótki.

— Oj przestań. Ratujesz kobietę z opałów, mówiąc jeszcze, iż jest śliczna. Nie mogłam inaczej się odwdzięczyć.

Chciał już coś powiedzieć, lecz przeszkodził mu w tym samochód, do którego po chwili wsiedli. Po zapięciu pasów, samochód ruszył.

— Synku, znowu wdałeś się w bójkę... Kim byli tamci faceci? — zaczął konwersację ojciec blondyna.

— Jaki ojciec, taki syn — rzekł rozbawiony Jiraiya.

— Gdybym się w nią nie wdał, to byś nie zobaczył, tato, naszej nowej sąsiadki — odpowiedział spokojnie, ignorując wypowiedź ojca chrzestnego.

Atmosfera była dość przyjemna. Wszyscy zaczęli rozmawiać, poza Minato, który musiał się skupić na drodze. Dzięki tej rozmowie, zielonooka dowiedziała się, że Naruto trenował kyokushin, oraz to, iż młodzieniec pracuje jako kelner. Natomiast sam chłopak dowiedział się, że Sakura pochodzi z bogatej rodziny, przez co nie pracuje. Jej ojciec jest kapelanem. Musiała się wyprowadzić, gdyż jej mama jest aktorką i dostała nową role w filmie, akurat w Tokio. Mogliby tak rozmawiać bez przerwy, gdyby nie to, że dojechali już pod dom Sakury, na którą czekali jej zmartwieni rodzice. Gdy zielonooka wyszła z samochodu, od razu została przytulona przez swoich rodzicieli. Kiedy blondyn wysiadł, zaczął kierować się do swojego mieszkania, lecz Minato popchał go do Sakury, a sam z białowłosym poszli do domu.

— Mamo, tato, poznajcie Naruto. To on mnie uratował — powiedziała z uśmiechem zielonooka.

— Nie wiem jak ci dziękować, chłopcze. Naprawdę, jesteśmy ci wdzięczni z całego serca za uratowanie naszej córki — powiedziała matka dziewczyny.

— Nie trzeba dziękować. Po prostu byłem w pobliżu. To nic takiego — odrzekł skromnie.

— Słuchaj, chłopcze. Może byś zjadł z nami kolację? Przynajmniej tak możemy się odwdzięczyć — zaproponował ojciec różowo-włosej.

Mężczyzna się zgodził. Jedli dobrą godzinę, przy okazji trochę rozmawiając. Okazało się, iż blondyn ma podobne zainteresowania, co ojciec zielonookiej. Obaj uwielbiają stare filmy z Bruce Lee [d.a.: Nie wiem jak się odmienia, przepraszam z góry] oraz koszykówkę. Blondyn wymienił kilka zdań z rodzicielką dziewczyny, dzięki czemu dowiedział się, że będzie grała główną rolę w filmie, oraz tego, iż potrafi dobrze gotować. Nim się wszyscy zorientowali, wybiła godzina 20:30.
Blondyn miał już zamiar wychodzić, lecz drogę do drzwi zablokowała mu Sakura.

— Naruto, masz chwilę?

— Pewnie. — Uśmiechnął się.

Razem wyszli na dwór, zaczynając długą rozmowę na różne tematy, póki Sakura nie doszła do sedna całej sprawy.

— Mam pytanie. Wiem, że ledwo się znamy, ale czy mogłabym w sobotę u ciebie zanocować? Moi rodzice jadą na dwa dni do dziadków. Choć dostanę klucz do domu, to nie lubię samotności. Wiesz, co mam na myśli, prawda? — zapytała z lekką obawą wymalowaną na twarzy.

— Spokojnie, sam tak czasami mam. Jesteś nowa, nikogo nie znasz poza mną. Skoro ci to odpowiada, to czemu nie? Sam nie mam nic do robienia.

— Dziękuję — powiedziała, przytulając go na pożegnanie.

Chłopak był zadowolony. Myślał, że jego dzień będzie jak każdy, czyli mówiąc wprost: do dupy. Lecz się mylił. Poznał interesującą dziewczynę, z którą zaczął niesamowitą znajomość, a nawet jej rodziców. Po prostu zaznał dawnego, kolorowego świata. Ma dwa dni wolnego, dodatkowo Sakura będzie u niego nocować. Nic piękniejszego nie mogło się wydarzyć.
Docierając do domu, od razu skierował się do pokoju, który jest w schludnym stanie. Biurko, na którym jest komputer, półka pełna gier oraz jednoosobowe łóżko, a na parapecie widnieje zdjęcie, zrobione 5 lat temu, razem z jego rodzicami. Po wzięciu kąpieli, przebrał się w białą koszulkę oraz szare, dresowe spodnie, po czym położył się na łóżku. Rozmyślając o dzisiejszym dniu, nie zorientował się, kiedy zasnął.



I co o tym sądzicie? Moim zdaniem, wyszło dość dobrze.
 Napiszcie mi w komentarzu, czy chcecie kolejną część. 
Mam dużo wolnego czasu, więc proszę pisać, a teraz będę się z wami żegnać.
                                                                                                                                  StevMajster :)