wtorek, 28 października 2014

4.Negatywne wspomnienia. Powrót szczęścia.

Ranek. Pierwsza wstała zielonooka. Po przecięgnięciu się, od razu zauważyła karteczkę leżącą na biurku. Po przeczytaniu jej zrozumiała, iż blondyn niedługo wróci, ponieważ ma do kupienia jedynie telefon, a potem ma wracać. Ale czy na pewno? Oczywiście, że nie. Niebieskooki już wcześniej kupił komórkę, ale postanowił przejść się dłuższą ścieżką do domu. Musiał się uspokoić oraz zapomnieć o tym wszystkim, co miało miejsce ponad rok temu. Przechodząc, zauważył grupkę niedobitków, których stłukł dość szybko. Przemoc zawsze go uspokajała. W końcu, w tym jest najlepszy. Chyba nigdy nie przejdzie mu zazdrość o to, że jego starszy brat zawsze jest od niego o dwa kroki dalej. Był lepszy w nauce, miał lepsze kontakty, nawet ojciec rozpieszczał go, jak tylko mógł. Ale w jednej dziedzinie był lepszy - w karate. Mógł się w niej wykazać brutalnością i bezwzględnością. Ale co z tego, skoro jego rodziców to nie interesuje? W sumie, tylko jednego rodzica, gdyż jego matka zapewne przyjechała jedynie po to, by dać coś starszemu z synów. Blondyn przestał rozmyślać, gdy oberwał prosto w twarz. Widząc przestraszonego oprawcę, ten z uśmiechem dokończył swoje dzieło. Wszyscy zostali zbici na kwaśne jabłko. Naruto otarł ciuchy i powędrował do swego domu. Samo dotarcie zajęło mu niecałą godzinę. Nim wszedł, zauważył samochód. Wiedział do kogo on należy, ale nie mógł zrozumieć dlaczego tu jest. Przecież miał przyjechać dopiero za dwa dni.
Otworzył drzwi i ku jemu zdziwieniu, napotkał jedynie swojego ojca jedzącego kanapkę. Bez zbędnego zastanawiania się podszedł i zaczął rozmowę.

— Gdzie on jest? — zapytał agresywnym tonem głosu.

— Poszedł gdzieś z Sakurą.

— Coś się stało? — Zmienił temat, gdyż w odpowiedzi ojca wyczuł smutek.

— Wiesz, synku... To cię pewnie nie zdziwi, ale twoja matka była tu jedynie dla niego. Dała mu kopertę pewnie z pieniędzmi i wyszeptała mi na ucho, żebym nigdy więcej do niej nie przyjeżdżał.

— Nie przejmuj się, tato. Życie już takie jest. Nawet sama miłość potrafi być brutalna.

— Wiem, wiem. Czyli nadal to pamiętasz.

— Nigdy tego nie zapomnę.

— Jeśli chcesz wiedzieć gdzie są, to twój braciszek zaprosił ją do restauracji.

— Sukin... — Nie dokończył zdania, gdyż poczuł namiętny pocałunek od swej drugiej połówki.

— Jak się spało, kotku? — zapytała seksownie.

— Dobrze. Gdzie mój braciszek?

— Kochanie, nie wiem o co między wami poszło i nie będę w to wnikać. Twój brat jest fajny. Po obudzeniu się, powędrowałam do kuchni, a tam zobaczyłam Nobuo. Jesteście do siebie podobni, ale ty masz cośm czego on nie ma.

— Co takiego? — zapytał już spokojniej.

— Seksowniejszy tyłek — powiedziała, po czym przytuliła się do blondyna, a następnie klepnęła go w tą właśnie część ciała.

— Dobrze, dzieci, ja idę poużalać się gdzie indziej — rzekł zabawnie Minato i powędrował do swojego pokoju.

— Chyba mi zazdrości.

— Niby czego?

— Tak wspaniałej kobiety, którą jesteś. — Pocałował ją.

Kiedy przestali się obściskiwać, do domu wtargnął starszy bliźniak. Już na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że jest wyższy oraz bardziej muskularny. Ubrany był w niebieskie jeansy, białą podkoszulkę i czerwoną bluzę z kapturem.Z wyglądu Nobuo był prawie identyczny, co jego młodszy brat bliźniak, lecz jego włosy były jaśniejsze oraz krótsze.

— Zostawiam was samych — mruknęła zielonooka idąc w kierunku salonu.

— Dawno się nie widzieliśmy, braciszku — rzekł z uśmiechem do Naruto.

— I mogło tak zostać.

— A ty nadal się gniewasz...  Na dodatek z każdym dniem co raz bardziej.

— Tak samo byś zareagował, gdybyś poczuł to, co ja.

— Słuchaj. Nie powinniśmy zachowywać się jak dzieci. Wręcz przeciwnie — powinniśmy się pogodzić i żyć dalej.

— Czy ty zdajesz sobie sprawę, co zrobiłeś rok temu, Nobuo? No, pytam się.

— Tak, ale powinniśmy żyć teraźniejszością.

— To właśnie, do kurwy, jest teraźniejszość. Twoja dziewczyna do dziś leży w szpitalu. I to przez ciebie, ty jebany egoisto! — wydarł się Naruto, który po chwili powędrował do swego pokoju.

— Co się stało? — zapytał sam siebie ojciec dwojga blondynów, który po wyjściu z pokoju zauważył młodszego syna wbiegającego do jednego z pomieszczeń. Postanowił zostawić go w spokoju i pójść do kuchni. Po wypiciu szklanki soku, wszedł do salonu, gdzie była jedynie dziewczyna Naruto. Postanowił razem z nią obejrzeć byle jaki film. Musiał się uspokoić.

— Proszę pana, czemu Naruto krzyczał? — spytała z widoczną troską.

— Wiesz... Naruto przyjaźnił się kiedyś z dziewczyną z Ameryki - Jessicą. Byli dla siebie jak rodzeństwo. Naprawdę. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu. W końcu Nobuo też się z nią zaprzyjaźnił.
Nawet więcej - zaczęli ze sobą chodzić. Akurat Naruto to nie przeszkadzało do momentu, gdy Nobuo pojechał z Jessicą do restauracji. Nie dotarli na miejsce. Zderzyli się z ciężarówką. Dla Naruto było to bardzo trudne. Aż do dziś nie może mu tego wybaczyć. Ale to nie oznacza, że drugi się tym nie przejął. Nawet bardziej niż można to sobie wyobrazić. Jessica... ona... — Westchnął — Ona jest w śpiączce od ponad roku. Od tamtego momentu nie odzywają się do siebie. No chyba, że wymaga tego sytuacja.

— Nie wiem nawet co powiedzieć...

— Nie ma co się smucić. Jeśli chcesz polepszyć sobie i jemu humor, pójdź do niego. — Uśmiechnął się.

Skorzystała z rady Minato i powędrowała w kierunku pokoju Naruto. Wchodząc do pomieszczenia, zauważyła dobitego blondyna leżącego na łóżku. Zamykając drzwi, dołączyła do niego, by po chwili
się do niego przytulić.

— Kochanie, nie smuć się.

— Wiem, że nie powinienem, ale przez niego... Przez niego muszę cierpieć.

— Skarbie, twój tata powiedział mi, co się wydarzyło między wami. Ale nie sądzisz, że on również jest dobity? W końcu, to jego dziewczyna. Czyż nie mam racji?

— Masz ale i... — Chciał dokończyć zdanie, ale Sakura palcem zakryła mu usta.

— Kochanie, a gdybym to ja była przez ciebie w szpitalu, nie sądzisz, że inni również by jedynie ciebie obarczali?

— Masz rację, ale ja nie wiem jak go przeprosić.

— Myślę, że musisz dać mu trochę czasu na uspokojenie się. Nie wiem co mu powiedziałeś, ale pewnie mocno go zraniłeś. Nie tylko pięści, (powiązanie do Zmiany) ale słowa również ranią.

— Zatem, od czego powinienem zacząć?

— Od tego — powiedziała, a następnie wpiła się w jego usta. Po czterogodzinnych pieszczotach, w końcu się od siebie odkleili. Nagle do dziewczyny zadzwoniła mama, z prośba przybycia do domu. Odparła, że jak najszybciej wróci.

— Iść z tobą kochanie? — zapytał z burakiem na twarzy.

— Nie. Ty się zajmij swym braciszkiem oraz kolegą. — Wskazała na wybrzuszenie w spodniach blondyna, po czym pocałowała go czule w policzek i wyszła. Chłopak zrobił się jeszcze bardziej czerwony na twarzy.

W końcu pozbierał się i powędrował do pokoju Nobuo. Postanowił go przeprosić. Jakby nie patrzeć, przeżywa to nawet bardziej niż on. Co prawda, to prawda. Często się kłócili, ale nie zapomni tych wspaniałych dni, wspólnych rozmów, czy zabaw za młodu. Spędzali ze sobą dużo czasu.
Wszedł do pokoju i zamarł. Ujrzał płaczącego Nobuo. Dopiero patrząc na ten widok, Naruto zrozumiał, że robi mu krzywdę większą niż sądzi.

— Nobuo... — Zaczął niepewnie.

— Czego? Chcesz znowu się na mnie wyładowywać? Sądzisz, że to coś mi da? Jeśli tak, to muszę cię rozczarować.

— Chciałem po prostu cię przeprosić. Wiem, że jest ci ciężko nawet bardziej niż mi, a ja, jako brat, zamiast cię obarczać, powinienem cię pocieszać. I choć zdaję sobie sprawę, że to nie wystarczy, nigdy nie zapomnę tych pięknych dni, gdy obaj dogadywaliśmy się lepiej niż teraz, gdy nic nas nie obchodziło... Ale w końcu dorośliśmy. Ty byłeś w stanie załapać się do dobrej szkoły, a ja muszę pracować jako marny kelner, którego ledwo co stać na komórkę. Żeby tego było mało, choć chcę zrobić prawo jazdy, to i na nie mnie nie stać. No ale nie ważne. Braciszku, jest jeszcze ważniejszy dzień. Zapewne pamiętasz moment, gdy chciałem z tobą pograć, a ty wyszedłeś do parku.

— Byłeś przy tym?

— Tak. Podążałem za tobą i gdy poprosiłeś Jessicę o chodzenie, jeszcze wytrzymałem, ale gdy ją pocałowałeś, pękłem z zazdrości. Wtedy zrozumiałem, że już lepiej was zignorować. Nie wiem
czemu. Dalszą część tek historii znasz.

— Czyli ty oddałeś własne szczęście dla dobra mego? — zapytał, wycierając łzy.

— A co miałem zrobić? Podejść i powiedzieć, że mi to nie pasuje? Proszę cię... Popełniam wiele błędów i choć później ich żałuję, to nic na to nie poradzę.

— Ty jednak naprawdę jesteś głupi — mruknął zamykając brata w niedźwiedzim uścisku.

— Ej, obaj jesteśmy blondynami.

— Ale nie blondynkami, głupku.

Ponad dwie godziny bracia spędzili ze sobą w pokoju. W pewnym momencie wyszli na dwór, w celu zademonstrowania prawdziwej prędkości samochodu Nobuo i przy okazji odwiedzenia swej przyjaciółki. Ledwo na liczniku wybiło 100 na godzinę, a Naruto już był przerażony. W końcu dojechali na miejsce. Starszy bliźniak zaparkował samochód, po czym bezzwłocznie, wraz z Naruto weszli do szpitala i razem powędrowali do recepcjonistki.

— Dzień dobry. Przyszedłem wraz z bratem w odwiedziny do Jessiki Young.

— Sala druga, pokój 30.

Blondyn podziękował i powędrowali do wskazanego pokoju. Otwierając drzwi, Nobuo ujrzał piękną, wysoką, brązowowłosą dziewczynę. Widząc ją, skamieniał, a ta, widząc swego wybranka, wykrzyczała głośno jego imię i przytuliła się do niego ze łzami szczęścia. Naruto stał za swym bratem. Odczuł znowu to dziwne ukłucie w sercu, lecz opanował się. Miał już kierować się ku parkingowi, by dać im czas, lecz odczuł na ciele ciepło. Zobaczył Jessicę, która przytuliła go do siebie.

— Chyba nie zostawisz przyjaciółki, o którą tak się martwiłeś? — wyszeptał mu Nobuo na ucho.

— Nie, nie zostawię — rzekł skruszałym głosem szczęścia blondyn. wtulając się w swą przyjaciółkę.

I tak oto, po ponad roku nienawiści, goryczy, smutku i rozpaczy, jaką odczuwali obaj blondyni, zamieniono w szczęście, zadowolenie i miłość, bo Naruto zrozumiał, że ma swą wybrankę, która będzie miała nową przyjaciółkę. Ale pojął też jedną, istotną rzecz. Będzie musiał zmienić pracę. Musi w końcu porządnie zarabiać. Jest też inne wyjście - studia. Wyrobi sobie w ten sposób swe doświadczenie, ale jest jeden myk. Nie może pozostawić swej połówki.



 I jak wam się podoba opowiadanie? Przepraszam za
tak długi czas nieobecności, ale wiecie, testy, nie testy
i oczywiście brak weny. Ale mam nadzieję, 
iż wyjaśniłem w opowiadaniu co musiałem.
Kolejne opowiadanie też nie za szybko będzie.
 Mam nadzieję, że wam się podobało i podoba 
czytanie moich pomysłów. Napiszcie w komentarzu jak wrażenia.

                                                                                                                         StevMajster :)

2 komentarze:

  1. Notka świetna, dużo wyjaśniła , czekam na next !!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. pozdrawiam czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń